Czarny Staw - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 16 kwietnia 2025Czarny Staw Roberta Ziębińskiego to pozycja w pewnym stopniu dla niego nietypowa. Literatura młodzieżowa to nie jest coś, do czego autor bezkompromisowej Furii czy osobistego Wspaniałego życia nas przyzwyczaił.
Czarny Staw Roberta Ziębińskiego to pozycja w pewnym stopniu dla niego nietypowa. Literatura młodzieżowa to nie jest coś, do czego autor bezkompromisowej Furii czy osobistego Wspaniałego życia nas przyzwyczaił.

Jednak pierwszy tom nowej serii dla młodzieży – otwarcie sięgający po horrorowe motywy – okazuje się lekturą nad wyraz przyjemną, odpowiednio straszną i zdecydowanie wartą uwagi. Nie tylko dla młodszego odbiorcy. Osobiście wciąż przekornie uważam się za „podstarzałego nastolatka” i to właśnie dla takich jak ja ta powieść okazuje się zaskakująco trafna i przyjemna. Może ze względu na odwołania do sentymentu, do dawno minionej beztroski, która jednak owocowała licznymi, tylko z dzisiejszej perspektywy, problemami i zmartwieniami.
Nie czytam nałogowo literatury młodzieżowej, ale gdy już po nią sięgam, to wybieram autorów mi znanych, których literackich umiejętności niejako jestem pewien. Z rzeczy, które mocno ocierają się o horror w tym gatunku, muszę wymienić choćby znakomity cykl Anny Kańtoch – Tajemnica diabelskiego kręgu czy Zmorojewo Jakuba Żulczyka. I kiedy porównuję te książki z nową powieścią Ziębińskiego, to wcale nie wypada on gorzej od swoich koleżanek i kolegów po piórze.
Rozwód rodziców zmusza Kamila do wyjazdu na koniec świata. Wraz z matką udaje się do maleńkiej, zapomnianej przez świat wsi, gdzie mieszka jego babcia – osoba apodyktyczna, oschła, daleka do wzoru dobrotliwej staruszki, która by wnukowi chciała nieba przychylić.
Jednocześnie Czarny Staw – prawda, że sama mieścina ma uroczo mroczną nazwę? – kryje w sobie o wiele więcej sekretów niż tylko rodzinne tajemnice Kamilowej rodziny, a wiążą się one z zagadkowych zbiornikiem wodnym o dziwnej, zabarwionej na czarno wodzie i tragediach, które od lat się tam przydarzają… ale o których nijak nie da się znaleźć w mediach żadnych informacji.
Kamil przypadkowo spotyka grupkę przyjaciół, z którymi – jak to nastolatek – stosunkowo szybko się zaprzyjaźnia dzięki wspólnym wrogom, czyli lokalnym, starszym od nich chuliganom. Razem z nowymi kompanami postara się odkryć tajemnicę Czarnego Stawu, ale też, trochę przypadkiem, pozna sekrety własnej rodziny. Co – notabene – wyjdzie wszystkim na dobre.
Powieść Ziębińskiego sprawnie operuje wątkami rodem z horroru, więc jest i straszno, i miejscami krwawo, jednak bez przesadyzmu. Autor potrafi dać upust swojej – wyrosłej na pulpie – wyobraźni, tu jednak trzyma ją w ryzach, by nie przekroczyć pewnych granic makabry. Wszak to książka dla młodzieży. W dużej mierze całość opiera się na półsłówkach, niedopowiedzeniach i zgrabnym balansowaniu między klasyczną grozą a powieścią obyczajową – co jest kolejnym zdecydowanym plusem. Relacje rodzinne Kamila – zdecydowanie nienależące do idealnych – są znaczącym elementem składowym fabuły i stanowią wątek równie ciekawy, co główna oś historii i sama tajemnica czarnego stawu. Ziębiński zgrabnie wciela się w nastolatka, oddając jego niepokoje, fascynacje, problemy. Relacja bohatera z matką jest świetnie rozpisana, może nie kryształowa, ale jednak wzbudzająca sympatię dla obydwojga. A seniorka rodu, która łaskawie przyjmuje wyrodną córkę i wnuka pod swój dach, to kolejny przykład sprawnie sportretowanej postaci. Zdecydowanie zbyt szybko ocenimy ją w trakcie lektury.
Całość oparta jest na starej legendzie, jednak zgrabnie zaadoptowanej do czasów współczesnych, z akcentem na wszędobylską technologię, zamiłowanie współczesnego pokolenia nastolatków do gadżetów i Internetu.
Ziębiński napisał historię, która świetnie się zaczyna, bardzo dobrze rozwija i może ciut za szybko i za łatwo kończy. Biorę poprawkę na fakt, iż jest to powieść dla młodzieży, jednak finał i rozwiązanie tajemnicy jeziora zdaje mi się zbyt proste… Może się czepiam? Nastoletni wiek dawno mam już za sobą, a mimo to przecież z przyjemnością zagłębiłem się w lekturze tej książki, kibicowałem Kamilowi i jego przyjaciołom w nierównej walce przeciw zagrożeniom tego i nie tego świata. Całość na pewno nie wypada źle.
Dla mnie głównym skojarzeniem z powieścią (i zapowiedzią nowej serii) Ziębińskiego jest cudownie straszny serial Eerie, Indiana, który był dla mnie i mojego pokolenia pierwszym realnym zderzeniem z estetyką horroru. Współczesne nastolatki z pewnością docenią oczywiste skojarzenia serii ze Stranger Things, tyle że osadzonym w realiach polskiej prowincji, z całą jej przaśnością i swojskością, która stanowi wyłącznie plus całej kreacji.
Czarny Staw Roberta Ziębińskiego okazuje się nie tylko przyjemną rozrywką, ale też zapowiada znakomitą młodzieżową serię, która gatunkowi grozy może zaskarbić nowe pokolenia miłośników. Teraz – kiedy autor zawędrował z serią do nowego wydawcy, a pierwszy tom doczekał się modnej edytorsko edycji w twardej okładce i z barwionymi brzegami – z całą pewnością wzrosła wizualna atrakcyjność powieści, dzięki czemu tytuł ma szansę trafić do szerszego grona czytelników. Dobrze by było, bo jeśli oni odpowiednio zagłosują portfelem, to można mieć nadzieję na kolejne tomy. Na chwilę obecną możemy cieszyć się pierwszym. Polecam!
Poznaj recenzenta
Mariusz Wojteczek


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1986, kończy 39 lat

