What Men Want to kolejny z hollywoodzkich remaków znanych filmów. Tym razem bohatera granego w oryginale przez Mela Gibsona zastępuje postać, w którą wciela się Taraji P. Henson. Oceniam.
Bohaterką filmu
Czego pragną mężczyźni jest Ali Davis, odnosząca sukcesy agentka sportowa. Jedyne, czego jej brakuje do szczęścia, to zostanie wspólniczką w swojej firmie. Jednak awans omija naszą bohaterkę między innymi z tego względu, że słabo porusza się w świecie męskich pragnień i ambicji. Fart chce, że w czasie jednej z babskich imprez dochodzi do wypadku, po którym Ali zaczyna słyszeć myśli mężczyzn. Ten wyjątkowy dar pozwala piąć się jej po szczeblach kariery oraz odnosić zwycięstwa na prywatnym polu.
Taraji P. Henson jest bardzo dobrą aktorką, jednak tutaj scenariusz nie pozwala jej na pokazanie się z dobrej strony. Kiepski fundament w postaci źle napisanej bohaterki sprawia, że gwiazda produkcji często wchodzi na mieliznę ze swoimi aktorskimi zapędami. Po prostu nie potrafi znaleźć złotego punktu w tej pełnej wymuszonych skrajności bohaterce i raz za razem za bardzo szarżuje w swoich popisach na ekranie. Na przemian jest albo nadekspresyjna, albo za mocno stonowana, przez co cała rola balansuje na granicy autoparodii i to w złym tego słowa znaczeniu. W części scen udaje się Henson wyjść obronną ręką z tej słabej sytuacji nakreślonej przez scenarzystę, jednak w większości wypadków po prostu można się zmęczyć, oglądając kolejnej aktorskie wyczyny głównej bohaterki, a tak nie powinno być. Najlepszym sposobem na tak słaby fundament w nakreśleniu postaci byłoby po prostu bawienie się rolą, jednak Henson niestety tego nie czyni, co przekłada się na słaby odbiór całości jej występu. Szkoda, bo w czasie seansu miałem miejscami poczucie, że aktorka wchodzi na dobre tory, jednak to szybko mijało.
Niestety słabo została zbudowana również relacja głównej bohaterki z Willem, postacią graną przez
Aldisa Hodge'a. Po prostu nie wierzy się w romantyczną więź, jaka na przestrzeni całej historii zaczyna ich łączyć. Nie ma kompletnie żadnej chemii między aktorami, co czuć w praktycznie każdej scenie. Ten romantyczny wątek zaczął mi się wydawać w pewnym momencie filmu zwykłym, nudnym zapychaczem, który został stworzony dla nakreślenia złożonej osobowości głównej bohaterki. Jednak plan twórców najwyraźniej spalił na panewce, ponieważ ten aspekt tylko i wyłącznie pogłębia słabość materiału, z jakim zderza się Henson w swojej aktorskiej wędrówce. Szkoda, bo mogłoby to być całkiem sprawne uzupełnienie opowieści, jednak nie można zbudować czegoś, gdy nie ma podstawowego czynnika do rozwoju, czyli tego napięcia i dogadania między postaciami. Hodge wydaje się jakby był w tym filmie za karę i zostaje praktycznie za każdym razem zdominowany przez Henson jej ekspresyjnością, którą aktorka źle operuje w tej produkcji.
Sam koncept, aby odwrócić pomysł znany z oryginału i wprowadzić znającą myśli mężczyzn kobietę do męskiego świata jest całkiem dobry i świeży (oczywiście, jeśli ktoś nie oglądał oryginału). Jednak już wykorzystanie tego pomysłu przez twórców nie zawsze trafia w punkt. Ciekawy fundament historii, który ma spory potencjał, aby wykorzystać go bardzo dobrze (albo chociaż sprawić, żeby to była niezła komedia), wali się w posadach pod natłokiem kolejnych nieśmiesznych scen. Zdarza się tutaj kilka wyjątków, choćby w sekwencji wieczoru pokerowego, ale w zdecydowanej większości twórcy idą ze swoim poczuciem humoru w stronę wysilonych, mało śmiesznych, a miejscami nawet żenujących żartów. Całość starają się ratować aktorzy, w mniejszym stopniu Henson, w większym choćby Tracy Morgan w roli ekscentrycznego ojca przyszłej gwiazdy NBA oraz
Josh Brener, który wciela się w asystenta głównej bohaterki. Doświadczona aktorka stara się wyjść ponad kiepski materiał i jak już wspominałem kilka razy jej to wychodzi, ale to Morgan i Brener grają z większą swobodą i luzem, czując się dobrze w komediowym repertuarze. Za to im chwała bo naprawdę nie mieli na czym pracować.
Czego pragną mężczyźni to kolejna komedia, o której zapomnicie bardzo szybko po seansie i nie zostawi żadnych emocji. Schematyczna, kiepsko napisana, z mało porywającą historią (z pewnymi wyjątkami). Nie polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h