Czy to jest morderca Flory?
Przedostatni odcinek daje nam wiele ważnych informacji o śledztwie, ale także wywołuje tyle samo negatywnych odczuć opowiadając historię w bardzo przeciętny sposób typowej telenoweli.
Przedostatni odcinek daje nam wiele ważnych informacji o śledztwie, ale także wywołuje tyle samo negatywnych odczuć opowiadając historię w bardzo przeciętny sposób typowej telenoweli.
Większa część pierwszego sezonu Devious Maids imponowała wyśmiewaniem telenowel oraz stereotypów bogatych Amerykanów. Pokazywanie wydarzeń w krzywym zwierciadle i ze sporą dawka humoru to wizytówka tego serialu, która opiera się na schemacie Gotowych na wszystko. Gdzieś to jednak w ostatnich dwóch odcinkach umyka. Humoru jest o wiele mniej, a pierwsze skrzypce odgrywają bardzo przeciętne wątki obyczajowe. Nie oglądam Devious Maids dla udawanej powagi, ale dla tego, czym ten serial imponował na samym początku.
Dlatego też kompletnym nieporozumieniem wydaje się wątek Valentiny i Remiego. O humorze i emocjach nie ma tu najmniejszej mowy. Zamiast tego mamy ewolucję niegdyś dobrego wątku romantycznego w coś rodem z przeciętnej opery mydlanej. Potwierdza to pomysł Zoilli na rozwiązanie problemu wyjazdu córki. Wygląda to też na pierwszą wyraźną podbudowę pod drugi sezon. Nie za dużo dobrego mogę powiedzieć o Rosie, której historia również zeszła na takie same mdłe tory. Bohaterka nadal ma urok i dobrze działający kompas moralny, ale wątek wyprano z wszelkiego humoru, a potencjał na coś zabawnego w istocie jest w nim obecny. Od przesłodzonej miłosnej opowiastki momentami mogą rozboleć zęby.
[video-browser playlist="635186" suggest=""]
Dla odmiany to historia Carmen wydaje się tym razem najciekawsza. Z uwagi na przemianę kobiety nie brak kilku niezłych scen humorystycznych związanych z jej chłopakiem. Do tego dochodzi temat wyjawienia orientacji seksualnej Alejandro. Możemy być pewni, że pomysł z tym, by ona została jego udawaną żoną, zagwarantuje nam w finale masę dobrej zabawy. Jedynym wątkiem, który w pełni utrzymuje poziom zabawnej niedorzeczności, jest historia Powellów. Sceny z rozmową o rozwodzie idealnie oddają to, co w Devious Maids najlepsze.
W śledztwie dochodzi do przełomu. Gdy odkrywamy przyczyny zachowania Remiego względem ojca, tożsamość mordercy wydaje się jasna. To musi być Philippe - tylko że jego zachowanie w pewnych momentach temu przeczy. Zaczynam podejrzewać, że to kolejna zasłona dymna, a za mordem tak naprawdę będzie stać matka Remiego. Wydaje się to jedyną sensowną alternatywą, bo wątpię, by już w tym odcinku bezpośrednio pokazano mordercę. Byłoby to zbyt proste. Końcówka z zamachem na Marisol jest rozczarowująca. Twórcy nie powinni posuwać się do tak banalnych zabiegów w celu udramatyzowania serialu.
Devious Maids to naprawdę przyjemna produkcja, ale twórcy gdzieś się pogubili, próbując spoważnieć, na czym cierpi cały serial. Ktoś zapomniał, za co był on chwalony od początku sezonu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat