„Czysta krew”: Panna antidotum – recenzja
Na dwa tygodnie przed finałem Czysta krew utrzymuje przeciętny poziom. Być może jest lepiej niż przed rokiem, ale produkcja HBO kolejny raz pokazuje swoje słabości. Całkiem przyzwoite wątki przeplata irytującymi wstawkami, które w tej serii nie powinny się znaleźć.
Na dwa tygodnie przed finałem Czysta krew utrzymuje przeciętny poziom. Być może jest lepiej niż przed rokiem, ale produkcja HBO kolejny raz pokazuje swoje słabości. Całkiem przyzwoite wątki przeplata irytującymi wstawkami, które w tej serii nie powinny się znaleźć.
Czysta krew ("True Blood") w finałowym sezonie robi wszystko, by godnie pożegnać się z widzami. Powracają znani bohaterowie, w dialogach wracają wątki z poprzednich serii i wyraźnie czuć, że cała historia zbliża się do sensownego końca. Powrót Yakuzy i pojawienie się lekarstwa dla wampirów w formie tak zwanego New Blood to niezły pomysł, odpowiednio kończący całą historię. Sceny z Erikiem i Pam ogląda się przyzwoicie, a do serialu całkiem sporo wniosła postać Mr. Gusa, który na chorobie wampirów chce ubić niezły interes. Nawet panna antidotum, czyli Sarah, nie irytuje i przyjemnie ogląda się sytuację, w której każdy poniewiera nią, jak tylko chce. Ot, taki mały rewanż za 6. serię.
Podobało mi się subtelne nawiązanie do początków serialu i opowieść Billa o tym, dlaczego miał poznać Sookie oraz jakie plany wobec niej miała królowa wróżek (nieśmiertelne "I'm a fairy? How fuc*ing lame" pamiętam do dziś). Panna Stackhouse kolejny raz wybrała Billa i to z nim chce spędzić resztę swoich dni, a gdy pojawia się temat antidotum, jak zwykle pokazuje swoją upartość i zawziętość. Szkoda jedynie, że Bill na końcu odcinka strzela focha, nie pozwalając na szczęśliwe zakończenie dla siebie i jego bliskich. Czyżby wampir Compton po kilkuset latach życia w końcu chciał umrzeć?
[video-browser playlist="633464" suggest=""]
Przyzwoicie wypadł też powrót Hoyta, o którym na przestrzeni ostatnich sezonów można było zapomnieć. Kto by pomyślał, że to z jego rąk zginie Violet grana przez polską aktorkę Karolinę Wydrę. Zakończenie totalnie przegiętego i jednocześnie zabawnego wątku Violet nie było złe, jeśli do scen w sali tortur podejdzie się z odpowiednim dystansem. Elementy komediowe w Czystej krwi obecne były w pierwszych sezonach, ale później scenarzyści trochę o nich zapomnieli.
Nie wiem tylko, po co i dlaczego twórcy marnują cenne minuty ostatnich odcinków sezonu na powracający wątek Tary. Według mnie to jedna z najbardziej nieudanych bohaterek w serialach stacji HBO na przestrzeni kilkunastu lat. Mogła zginąć w premierze 7. serii i każdy by o niej zapomniał. Tymczasem idiotyzmy wracają kolejny raz, mieszając w to wszystko chorą psychicznie matkę i Laffayete’a, którego postać przez wątek Tary straciła na przestrzeni ostatniego sezonu bardzo wiele. Ciągnięcie na siłę tak chorej historii tylko potwierdza, że nie wszystkie pomysły w finałowym sezonie Czystej krwi są trafione.
Czytaj również: Anna i Elsa z hitu "Kraina lodu" w "Dawno, dawno temu" - nowe zdjęcie
Im bliżej końca, tym na Czystą krew patrzę bardziej łaskawym okiem. Prawda jest taka, że serial ten "skończył się" kilka sezonów temu, a obecna przygoda z produkcją HBO wymuszona jest przez zamawianie kolejnych sezonów. No bo dlaczego miałbym przestać teraz oglądać i nie wiedzieć, jak to wszystko się skończy? Wyczuwam happy end zarówno dla Sookie, jak i Billa, mimo że zakończenie 8. odcinka wcale na to nie wskazuje.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat