„Dawca”: Dobrze sobie przypomnieć – recenzja
Zanim na półkach w księgarniach pojawiły się "Igrzyska śmierci" i "Niezgodna", był Dawca Lois Lowry. Oczywiście przypomniano sobie o nim dopiero wtedy, kiedy na ekranach kin pojawiła się adaptacja filmowa książki.
Zanim na półkach w księgarniach pojawiły się "Igrzyska śmierci" i "Niezgodna", był Dawca Lois Lowry. Oczywiście przypomniano sobie o nim dopiero wtedy, kiedy na ekranach kin pojawiła się adaptacja filmowa książki.
Dawca ("The Giver") został wydany w 1993 roku jako początek tetralogii, której kolejne części zostały docenione nie tylko przez czytelników, ale i krytyków (m.in. przez American Library Association). W polskich księgarniach książka pojawiła się po raz pierwszy w 2003 roku, ale większe zainteresowanie wzbudziła dopiero po tym, jak Jeff Bridges wykorzystał swoje prawa do ekranizacji amerykańskiego bestselleru.
Od razu warto zaznaczyć jedną rzecz: aby w pełni docenić dzieło Lois Lowry, warto zasiąść do niego jeszcze przed obejrzeniem filmu, zapowiedzi czy nawet obejrzeniem plakatu kinowego. W zasadzie dobrze byłoby uniknąć też przeczytania haseł promocyjnych zamieszczonych na okładce, które nie powstrzymują się przed zdradzeniem tego i owego. Autorka zapoznaje nas z realiami bez pośpiechu, z perspektywy bohaterów, dla których pewne rzeczy są oczywiste. Jako czytelnicy odkrywamy ten świat powoli, dlatego kiedy wydaje się nam, że wiemy już o nim wszystko, nadal potrafi nas czymś zaskoczyć.
Lois Lowry zaprasza nas do rzeczywistości tak idealnej (na pierwszy rzut oka), że od razu wydaje się nam ona kompletnie patologiczna. Narracja nie mówi niczego wprost, daje nam tylko niepokojące wskazówki. Tym, co wywołuje największą frustrację, jest fakt, że dla bohaterów wszystko wydaje się zupełnie normalne i uporządkowane. Zatem jeśli zdecydujemy się tę książkę przeżyć, autorka zadbała o solidne podstawy dzięki swojemu talentowi do niespiesznego tłumaczenia rzeczywistości, który powstrzymał ją od sprzedania pomysłu w całości na trzech pierwszych stronach.
Istnieje jednak ryzyko, że współczesny czytelnik, zagłębiając się w Dawcę, stwierdzi, iż to wszystko już gdzieś czytał. Dwunastoletniego Jonasza poznajemy w przeddzień swoistego "rytuału przejścia" – przydzielenia mu przez starszyznę odpowiedniego zawodu, w którym będzie się spełniał do końca swojego życia. Ku zaskoczeniu wszystkich Jonasz nie zostaje ani piastunem do dzieci, ani pilotem, ani nauczycielem. Zamiast tego trafia to tytułowego Dawcy, który przekazuje mu wiedzę o historii i doświadczeniach, o których ludzie zdążyli już zapomnieć (tj. wojna, ból, jazda na sankach). Zatem mamy uporządkowane społeczeństwo uwięzione w określonym systemie i bohatera, który okazuje się być "jedyny", "inny", "wyróżniony". Do tego wątek relacji uczeń-mistrz, który nie wybija się ponad te, jakie są nam znane z innych książek czy filmów. I oczywiście bunt, który łatwo przewidzieć.
Czytaj również: Recenzja filmu "Dawca pamięci"
Napiszmy to jasno: Dawcy nie powinno się przeczytać dla fabuły, którą znamy już niemal na pamięć, czy dla bohaterów, których poznaliśmy na wylot, zanim jeszcze chwyciliśmy książkę. Główną wartością tej pozycji jest budowa narracji, która w niezwykle inteligentny, barwny i niespieszny sposób dozuje nam informacje o przedstawionym świecie oraz odczuciach postaci. Morał Dawcy pasuje tu jak ulał: dobrze znać i pamiętać – w tym wypadku klasykę gatunku, która jest dobrym wzorcem pisarskiego stylu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1938, kończy 87 lat