Harleen – recenzja komiksu
Najnowsza seria DC skupia się na bohaterce, która od jakiegoś czasu wychodzi już z cienia swojego twórcy, miłości i ekschłopaka – Jokera. Harleen to opowieść-geneza, skupiająca się na psychologicznej stronie pani naukowiec. I to jest najlepszy sposób, w jaki można snuć historię o tej postaci.
Najnowsza seria DC skupia się na bohaterce, która od jakiegoś czasu wychodzi już z cienia swojego twórcy, miłości i ekschłopaka – Jokera. Harleen to opowieść-geneza, skupiająca się na psychologicznej stronie pani naukowiec. I to jest najlepszy sposób, w jaki można snuć historię o tej postaci.
Doktor Quinzel poznajemy jako młodą, trzydziestoletnią naukowiec, która zajmuje się badaniami na temat seryjnych morderców. Harleen ma za sobą ciekawą przeszłość: jako studentka przespała się ze swoim profesorem, łatka tej, co dostaje wszystko za łóżko, przyległa do niej na zawsze. Przez to przy każdym sukcesie pojawiają się plotki, że nie do końca udało jej się osiągnąć to, powiedzmy, w prawidłowy sposób. Niektórzy jednak doceniają robotę pani doktor i zapraszają ją do pracy w Arkham, gdzie będzie mogła poznać najgorszych z najgorszych. W tym także Jokera…
Jeśli ktoś spodziewał się, że od pierwszych stron zobaczy bladą twarz Harley Quinn, to szybko się rozczaruje. Jasne, fatum, które wisi za tą postacią jest nieuniknione i oba zeszyty przypominają nam, że przeznaczenie pani doktor się wypełni. Jednak na razie możemy poznać ją z zupełnie innej perspektywy, gdy w jej żyłach nie płynie jeszcze trucizna zwana Mr Jay. I Harleen to ciekawa postać – popełniająca błędy, ambitna, wciąż zastanawiająca się czy można naprawdę pomóc komuś tak złemu, jak najwięksi wrogowie Batmana. Poznając doktor Quinzel trochę trudno zrozumieć, jak ta inteligentna kobieta mogła zamienić się w szaloną i zaślepioną z miłości Harley. I jestem ciekawa, jak autor, Stjepan Sejic wybrnie dalej z tej kwestii - czy w sposób naturalny, czy wręcz przeciwnie. Choć tu również pojawia się pytanie, jaką postacią będzie jego Harley Quinn.
Jednak na razie widzimy samą doktor, a także trochę inną perspektywę Gotham – taką pomiędzy biedą a bogactwem, tym, z którym kojarzy nam się Bruce Wayne. Kobieta wie, że nie jest to miasto bezpieczne, przynajmniej jednak nie musi martwić się o dach nad głową. Harleen to w pewnym sensie taki typowy szary człowiek, z którym łatwo się utożsamić. I warto poznać tę nową stronę Gotham, które jest też miastem, gdzie człowiek po prostu idzie do pracy.
Ale oprócz tego mamy możliwość przyjrzenia się również innym postaciom, takim jak Jim Gordon w swojej zwykłej pracy, czy Harvey Dent, nim jeszcze oszalał. I wszystko to obserwujemy z perspektywy zimnej i spokojnej analizy kobiety, która snuje tę opowieść. Kobiety, która już to wszystko przeszła i wie, co ją czeka. I to też jest ciekawy zabieg – oczywiście, nie jest w żaden sposób nowatorski – ale zarówno Harleen, którą poznajemy na początku, jak i ta – Harleen? Harley? – która nam opowiada o swojej przeszłości, mają swoje charaktery, swoje podobieństwa i różnice. Gdy ta z przyszłości snuje opowieść o tej z przeszłości, często wskazuje na różne detale, które doprowadziły ją do takiej ścieżki życiowej. To bardzo pasuje do bohaterki, która była psychiatrą.
Rysunki Šejiaca do tego bardzo dobrze nawiązują. Bo musimy pamiętać, że tak wygląda świat widziany oczami Harleen. Widziałam komentarze naśmiewające się, że Joker jest przystojny. I odkładając na bok całą dyskusję czemu nie mógłby być, to właśnie warto pamiętać, że takim go widzi właśnie dr Quinzel. I że ten potwór, groteskowa wersja jej Mr Jaya, który nawiedza ją w snach, to pewnie jej cała podświadomość, która cały czas zdawała sobie sprawę z kim ma do czynienia.
A z kim dokładnie? Tego nigdy się chyba nie dowiemy. Choć można nie lubić Jareda Leto za jego rolę w Legionie samobójców to trzeba mu przyznać w jednym rację – Joker jest trochę jak Hamlet. Każdy go będzie widział trochę inaczej, każdy go zagra na swój sposób. I tu możemy poznać Jokera ze strony Harleen – magnetycznego księcia zbrodni, który ma w sobie coś intrygującego, coś, co warto byłoby zbadać, poznać. Coś, co fascynuje tak bardzo, że z obiektu badawczego zmienia się w mężczyznę, od którego nie można oderwać wzroku. Tak, w zupełności można zrozumieć zauroczenie Harleen. Więc może moje obawy są niesłuszne i też wkrótce dowiemy się, jak mogła stać się Harley Quinn?
Jednak to dopiero w następnych zeszytach. A ja na razie mogę polecić dwa pierwsze, zwłaszcza dla osób, które interesują się bardziej psychologicznym podejściem do postaci. Historia Harleen jest warta poznania – nie tylko dzięki pięknym rysunkom czy interesującym postaciom, ale także z powodu ciekawie snutej historii, która z jednej strony zmierza do wiadomego – tyle czy znanego?
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat