Diamenty – recenzja gry planszowej
Lada dzień premierę ma gra planszowa Diamenty od twórców takich hitów jak Cytadela czy Wsiąść do Pociągu. Czy Diamenty również staną się hitem, który zagości na stołach jak Polska długa i szeroka?
Lada dzień premierę ma gra planszowa Diamenty od twórców takich hitów jak Cytadela czy Wsiąść do Pociągu. Czy Diamenty również staną się hitem, który zagości na stołach jak Polska długa i szeroka?
Tradycyjnie już spójrzmy najpierw na wykonanie Diamentów. Twarde i niewielkie pudełko, które sprawi, że łatwo będzie grę przewozić to bez wątpienia pierwszy z wielu plusów gry. Drugi, który rzuca się w oczy niemal od razu po otwarciu pudełka, to znaczniki rubinów i diamentów, których zbieranie jest głównym celem gry. Nie są one bowiem wykonane z kartonu jak znaczniki w większości gier, a z plastiku odlanego na kształt szlachetnych kamieni, które przedstawiają. Niby mała rzecz, a cieszy, widać w tym bowiem dbałość o szczegóły. Dbałość widać również w niewielkiej planszy, która wykonana jest solidnie i precyzyjnie, oraz w skrzyniach na nasze skarby, które przed początkiem pierwszej rozgrywki będziemy składać (należy uważać na wypraski, bo w testowanej wersji gry były tak skonstruowane, że ciężko było z nich wycisnąć skrzynie bez zniszczeń na rogach). Co należy zaznaczyć, gra wykonana jest z dbałością o szczegóły, choć nie znajdziemy tu zbyt wielu kart, nad którymi pochylimy się z zachwytem. Łyżką dziegciu jest tu wykonanie kart zdarzeń. Karty są niewymiarowe, wiec będzie trzeba nieco nabiedzić się, by dopasować do nich odpowiednie koszulki, a koszulek bez wątpienia potrzebują, bo ich grubość pozostawia wiele do życzenia, mogą więc rwać się i wyginać po kilkunastu rozgrywkach.
Jeśli chodzi o opis gry – wskazane a pudełku 20-30 minut mniej więcej pokrywa się z czasem rozgrywki, choć może przedłużyć się to nieco, jeśli graczy będzie 7 lub 8 (choćby sama kwestia magazynowania zdobytych przez nas skarbów). Gra przeznaczona jest dla graczy od lat 8, nie będzie jednak problemu, by niewiele młodsi gracze pojęli dość proste zasady, którymi należy się kierować w trakcie rozgrywki. Brak negatywnej interakcji czyni grę przyjazną rodzinie i tym graczom, którzy wolą rywalizację niż otwartą walkę z innymi uczestnikami. Jak wspomniano, zasady nie są skomplikowane, cała gra opiera się na pięciu rundach - każda z nich to wyprawa przez poszczególne wejście do jaskini. Celem gracza jest zebranie jak największej liczby diamentów, przy czym należy zwrócić uwagę, że do póki wszyscy gracze są w jaskini, każde znalezisko dzielone jest po równo (jeśli nie ma parzystej liczby kamieni szlachetnych, odkłada się je obok wejścia i pierwsza osoba, która wychodzi, zgarnie łup). Runda kończy się w momencie, w którym wszyscy gracze wyjdą z jaskini. Im głębiej się zapuszczają, tym więcej ryzykują, bowiem w talii istnieją karty pułapek/wrogów. Za pierwszym wyciągnięciem nic się nie dzieje, natomiast kiedy karta pojawi się po raz drugi, postaci uciekają, gubiąc po drodze cały skarb. Warto więc czasem nie popisywać się brawurą i patrzeć, które pułapki są już odkryte, bo cóż z tego, że zbierzemy najwięcej kamieni szlachetnych, skoro i tak wszystkie stracimy?
Dobrym pomysłem jest granie z dodatkową opcją, jaką są artefakty. Te wartościowe przedmioty przypadają śmiałkowi, który jako ostatni wyszedł z jaskini, wykazując się największą brawurą, czy też po prostu największym szczęściem. W ten sposób dłuższy pobyt w jaskini, choć ryzykowny, może być bardzo opłacalny, bowiem same artefakty, zwłaszcza w późniejszych jaskiniach posiadają ogromną wartość. Kiedy już wszyscy wyjdą z jaskini, wejście zostaje zablokowane i ruszamy do kolejnej – i tak samo, jak w poprzednim wejściu, wykładamy karty akcji (podróż w głąb lub ucieczka na powierzchnie). Jaskiń jest ogółem pięć i po piątej przychodzi czas na otworzenie skrzyń i policzenie zdobyczy i tu bez niespodzianek – najwyższy wynik wygrywa.
Diamenty to świetna, nieskomplikowana gra, która ze względu na swój charakter i zasady, przypadnie do gustu rodzinom, będzie też dobrym pomysłem na imprezy czy wyjazdy, biorąc pod uwagę niewielką liczbę elementów i kompatybilne pudełko. Brak co prawda w rozgrywce specjalnego napięcia czy akcji, ale mimo to jest ona bardzo przyjemna i nie zabiera zbyt wiele czasu. Polecić ją można zwłaszcza młodszym miłośnikom gier bez prądu oraz tym, którzy przygodę z nimi dopiero zaczynają.
Podsumowanie:
+ proste zasady;
+ ładnie przygotowana wizualnie;
- niektóre elementy podatne na zniszczenie.
Źródło: zdjęcie główne: rebel.pl
Poznaj recenzenta
Michał TalaśkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat