Dickinson: sezon 3, odcinki 8-9 - recenzja
Nowe odcinki serialu Dickinson wchodzą miejscami w bardzo mroczne rejony. Oceniam.
Nowe odcinki serialu Dickinson wchodzą miejscami w bardzo mroczne rejony. Oceniam.
Serial Dickinson ujawnił mroczne oblicze głównej bohaterki. Hailee Steinfeld znów udowadnia, że w każdej odsłonie czuje się znakomicie - nieważne, czy trzeba grać w humorystycznej scenie, czy pokazać bardziej emocjonalną stronę bohaterki, czy nawet odrobinę szaleństwa. Nowe odcinki pięknie ukazały smutek, w którym powoli zatapia się Emily. Twórcy bardzo dobrze wykorzystali oniryczne, metafizyczne elementy. Zaprezentowali inspirowaną Boską komedią Dantego sekwencję, w której Emily wchodzi do swojej własnej wersji piekła. Świetnie pomogła ona w zetknięciu się pełnego nadziei i optymizmu oblicza poetki z losem, który może zgotować swoim najbliższym przez własne życiowe wybory.
Ciągle nie mogę wyjść z podziwu, jak twórcy produkcji potrafią utrzymywać mocno słodko-gorzki stan, zachowując idealny balans między smutnymi a bardziej humorystycznymi, pełnymi radości elementami. Ba, w wielu scenach doskonale miksują mrok z pozytywnymi aspektami. Idealnym tego przykładem jest scena imprezy i pożegnania George'a, który wyrusza na wojnę. Podniosły, bardzo pompatyczny moment rozmowy o wojnie jest za chwilę tonowany montażem wesołej zabawy, by później znowu wejść w smutny moment rozmowy na poważne tematy. Twórcy jeszcze kończą wszystko pełnym nadziei odczytaniem wiersza przez Emily. Scenariuszowo oferowany jest prawdziwy emocjonalny rollercoaster, jednak jego poszczególne elementy współgrają ze sobą i nie sprawiają, że ta kolejka kiedykolwiek wypadnie z torów.
Bardzo ważnym elementem nowych odcinków była relacja Emily z jej ojcem. Poetka nie do końca zdaje sobie sprawę, że powoli zamienia się w swojego ojca. Jednak najbardziej emocjonalna była scena w czasie spisywania testamentu Pana Dickinsona. Steinfeld była w niej genialna aktorsko - idealnie przekazała całą gorycz, którą miała w sobie jej postać. Przy okazji przez pryzmat relacji Emily i jej ojca twórcy pięknie przedstawili temat wszelkich słabych stron i idiotyzmów patriarchatu, ponieważ najbardziej dojrzałą osobą, która trzeźwo patrzy na świat, okazała się właśnie Emily. Warto zaznaczyć, że nowe odcinki nie są otwartą krytyką tego systemu społecznego. W krzywym zwierciadłe pokazano, jak absurdalne mogą być poszczególne elementy składające się na wspomniany ustrój.
Trochę zabrakło mi natomiast wątku Henry'ego i oddziału czarnoskórych żołnierzy. Tak naprawdę pojawił się jedynie w dwóch scenach - wizji Emily (swoją drogą, pomysł na realizację sceny bitwy był naprawdę dobry) i rozmowie z Higginsonem po potyczce. Szkoda, że twórcy nie dali im więcej czasu, ponieważ jest to ciekawy element fabuły. Mam nadzieję, że scenarzyści powrócą do niego w finale. Nie zmienia to faktu, że omawiane epizody Dickinson były bardzo dobre pod względem aktorskim, humorystycznym i emocjonalnym. Szczerze polecam!
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat