Distant Worlds 2 - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 10 marca 2022Distant Worlds 2 produkcji Code Force Limited to sequel symulacji zarządzania kosmicznym imperium, odznaczający się ogromną skalą świata i bogatym modelem rozgrywki.
Distant Worlds 2 produkcji Code Force Limited to sequel symulacji zarządzania kosmicznym imperium, odznaczający się ogromną skalą świata i bogatym modelem rozgrywki.
Gra określa siebie jako RTS z podgatunku 4X, więc teoretycznie powinniśmy mieć do czynienia z produktem w pewnym stopniu podobnym do popularnych strategii studia Paradox, a w szczególności Stellaris. Nic bardziej mylnego, ponieważ Distant Worlds 2 ma zupełnie inne podejście do rozgrywki i można to odczuć już na samym początku. Poza podobieństwem w postaci miejsca akcji, gdzie zarządzamy cywilizacją, która stawia swoje pierwsze kroki w podboju kosmosu, to sposób, w jaki prowadzimy nasze imperium, bardzo się różni.
Distant Worlds 2 oddaje w ręce gracza rozbudowany kreator świata oraz pozwala na kompleksowe dostosowanie różnych aspektów rozgrywki pod nasze upodobania — od wielkości kosmosu i sposobu jego kształtowania po warunki wygrania kampanii. Niestety, nie jesteśmy w stanie stworzyć naszej własnej rasy w żaden sposób spotykany w Stellaris, ale zamiast tego możemy wybrać jedną z siedmiu już istniejących frakcji, które wyróżniają się statystykami, a co za tym idzie, sposobem rozgrywki. Jesteśmy również w stanie wybrać rodzaj rządu, jaki będziemy sprawować, czy będzie to demokracja, czy republika, czy militarystyczna dyktatura – to wszystko zależy od nas.
W kreacji świata oraz rozgrywki największe wrażenie wywarł na mnie rozmiar kosmosu oraz liczba planet, która może sięgać nawet do 2000. Zapewnia to możliwość prowadzenia długich save'ów, w których “pokolorowanie” całego układu gwiezdnego barwą swojego imperium bądź ogólne zajęcie wszystkich ciał niebieskich przez istniejące rasy zajmie nam wiele dni, a walka o dominację i kontrolę będzie tylko nabierała rozmachu. Sprzyja temu także niespotykanie wielkie drzewko technologii, którego całe zbadanie graniczy z cudem. Nie dość tego istnieje opcja, by było ono losowe i ukryte przy każdym podejściu do gry, co sprawia, że badania nie będą takie same i powtarzalne, a jak wiadomo, jest to swojego rodzaju problem w produkcjach tego typu.
Zaczynając naszą przygodę, dostrzegamy element 4X, czyli explore, expand, exploit, exterminate dokładnie w tej kolejności, chociaż niektóre elementy się przeplatają. Badamy zatem nasz domowy układ, później wkraczając do następnych, zakładamy kolonie na nowych planetach, o ile nadają się dla naszej rasy, eksploatujemy naturalne zasoby planet i otaczających je ciał niebieskich, a w późniejszym etapie rozgrywki, jeśli zawiedzie dyplomacja, prowadzimy wojny z innymi imperiami.
Wszystko wydaje się znajome, lecz szkopuł tkwi w szczegółach. Fundamentem rozgrywki jest podział na sektor państwowy, czyli zarządzany przez gracza oraz cywilny, który działa niezależnie od nas. Wydobywając zasoby i powiększając populację, rośnie sektor cywilny, który wykorzystuje nasze stocznie do produkcji swoich okrętów. One rozprzestrzeniają dobra między planetami, kształtując gospodarkę naszego imperium. Niestety, jest ona wyjątkowo podatna na zagrożenia z zewnątrz, co zmusza nas do użycia swoich zasobów, by utrzymać flotę, która będzie stać na straży porządku, zapewniając swobodny przepływ towarów. Wspominając o towarach, dzielą się one na dwa rodzaje – budowlane oraz luksusowe. Pierwsze są potrzebne do budowy kolonii, statków, budynków etc. Drugie zaś służą naszym mieszkańcom, zwiększając ich szczęście oraz poprawiają rozwój (development) naszych planet. Oba rodzaje dzielą się na masę osobnych surowców, gdzie każdy ma swoją wartość oraz rzadkość. Dzięki temu rynek jest bardzo zróżnicowany, a ciągły rozwój jest niezbędny dla utrzymania stabilności.
Tak duży nacisk na pozyskiwanie i ochronę surowców sprawił, że jest to główny element rozgrywki. Dla przykładu w Stellaris mamy bardzo rozbudowany system budowli, dzięki którym jesteśmy w stanie sami ukształtować nasze imperium i nakreślić kierunek, w jakim zmierza. Jeśli postawimy na technologię, stworzymy ośrodki badań, jeśli chcemy pływać w pieniądzach, skupimy się na budowie sektora finansowego. Grając w Distant Worlds 2, czułem się trochę jak w wyścigu szczurów, starając się zagarnąć jak najwięcej zasobów, które losowo występują w świecie. Nie robiłem wielkich planów, na czym oprę gospodarkę oraz jak zbuduję swoją flotę, tylko reagowałem na wyzwania, jakie rzucała mi gra poprzez jeszcze większe wydobycie i jeszcze większą flotę. W moich oczach to wada, ale rozumiem, że niektórym taka forma zabawy przypadnie do gustu.
Distant Worlds 2 pozwala na automatyczne zarządzanie praktycznie każdym aspektem rozgrywki, do tego stopnia, że gra może przechodzić się sama bez większej ingerencji gracza. To byłoby bez sensu (chyba że chcemy zobaczyć, co robi AI), ale możliwość zautomatyzowania pewnych mechanik, których jest za wiele jak na jedną osobę, zdecydowanie odciąża gracza i pozwala skupić się na ważnych dla nas aspektach. Nie lubimy projektować okrętów? Nie ma sprawy, bot zrobi to za ciebie.
Zaraz obok tak świetnej mechaniki, pojawia się ogromny minus. Gra nie posiada porządnego samouczka. Na początku dostajemy kilka powiadomień prezentujących nam, jakie mamy przyciski i do czego służą, a następnie jesteśmy rzucani na głęboką wodę podczas sztormu z piorunami. Przez pierwsze godziny rozgrywki poruszałem się po omacku po interfejsie, bezradnie próbując... nawet nie wiem czego, bo gra niczego nie przedstawiła. Owszem, mamy dostęp do wbudowanej encyklopedii, ale przedzieranie się przez wielu stronicową instrukcję obsługi nie brzmi zachęcająco. To wszystko wiąże się również z interfejsem, który nie stoi na zbyt wysokim poziomie, a w produkcji, która głównie polega na klikaniu w przyciski na ekranie, przydałoby się, żeby był on czytelny i przyjemny.
Grając, zadawałem sobie pytanie, dla kogo jest Distant Worlds 2? Zdecydowanie nie dla niedzielnych graczy strategii, dla których Stellaris to za wiele. Gra przy tym wydawała się nierówna pod względem trudności. DW2 sprawia wrażenie wydmuszki, która na początku zalewa nas swoim rozmiarem i mechanikami, by potem odkryć przed nami uproszczony system rozwoju, którego skomplikowanie polega na sporym rozmiarze, jakie osiąga nasze imperium. Musimy zadbać o wiele rzeczy, przy których nie czujemy, że o czymkolwiek decydujemy, tylko staramy się je robić, bo musimy. Jest to produkcja skierowana raczej do wąskiego grona odbiorców, które już grało w pierwszą część bądź jest w stanie poświęcić sporo czasu dla poznania samych podstaw rozgrywki, która może okazać się niesatysfakcjonująca.
Plusy:
- replayability;
+ drzewko technologii;
+ personalizacja rozrywki;
+ wiele mechanik i rozbudowana ekonomia.
Minusy:
- wysoki próg wejścia;
- brak dobrego samouczka;
- brak personalizacji rasy;
- mały nacisk na budowę na planetach i zróżnicowany rozwój.
Poznaj recenzenta
Artur WiśniewskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat