Dochodzenie – 02×01-02
Mroczne i ponure Seattle powróciło w premierze drugiego sezonu Dochodzenia, przynosząc jeszcze więcej pytań i niestety – bardzo mało odpowiedzi.
Mroczne i ponure Seattle powróciło w premierze drugiego sezonu Dochodzenia, przynosząc jeszcze więcej pytań i niestety – bardzo mało odpowiedzi.
Finał pierwszej serii Dochodzenia był dla mnie jednym z największych rozczarowań całego poprzedniego sezonu. Przez trzynaście serialowych dni budowano napięcie, wielką tajemnicę wokół morderstwa Rosie Larsen, aby w ostatnim odcinku pozostawić widza bez odpowiedzi. Cliffhanger przedstawiony w finale okazał się zwyczajną papką dla oglądających, a premiera drugiego sezonu tylko to potwierdziła. Śledztwo toczy się dalej, bo poszukiwany morderca wciąż jest na wolności.
Fabularne przegięcie w Dochodzeniu czuć od samego początku drugiego sezonu. Zaczynamy dokładnie w tym samym miejscu, gdzie skończył się poprzedni odcinek. Słońce wschodzi i rozpoczyna się kolejny, czternasty dzień śledztwa. Nowym „rozgrywającym” i wzbudzającym moje zainteresowanie staje się Holder. Facet od początku sezonu był bohaterem nieszablonowym. Zarówno przez swoje zachowanie, styl ubierania się i sposób wysławiania. To wszystko w połączeniu z pracą detektywa sprawiało, że był na swój sposób dziwny, ale przez to bardzo intrygujący. Wydawało się, że to on będzie rozdawał karty w tym sezonie. Nic bardziej mylnego! Stephen szybko sprowadzony został na ziemię przez swoich skorumpowanych przełożonych, odpowiadających za całą intrygę.
[image-browser playlist="603829" suggest=""]
© AMC 2012
Oglądając kolejne sceny dwugodzinnej premiery, byłem przekonany, że ten sezon skupi się na pojedynku Linder kontra Holder. Niechęć Sary do swojego partnera była zrozumiała, szczególnie gdy na jaw wyszły jego podejrzane zagrywki związane z dowodami przeciwko Richmondowi. Z tego pomysłu szybko zrezygnowano i wiele wskazuje na to, że główni bohaterowie nadal będą zmuszeni pracować razem. Podobała mi się scena, gdzie zdesperowany Stephen za wszelką cenę starał się skontaktować z Sarą, nawet uszkadzając przy tym drzwi do pokoju hotelowego. Czy nie za późno na rachunek sumienia?
Przez niemal cały pierwszy epizod miałem wrażenie, że serial stoi w miejscu. Czułem się, jak bym nadal oglądał ten sam sezon, co dziewięć i pół miesiąca temu. Winny temu jest koniec pierwszej serii i brak tak oczekiwanego przełomu w śledztwie. Irytujące były dla mnie sceny Sary z jej synem, którego musiała wszędzie targać za sobą. Coś takiego widzieliśmy już w pierwszym sezonie, po co powtarzać to samo w kolejnych odcinkach? Mam nadzieję, że Linden pozbędzie się tego dzieciaka na przynajmniej kilka odcinków, bo fabularnie całkowicie rozmywa to serial i jest zupełnie niepotrzebne.
[image-browser playlist="603830" suggest=""]
© AMC 2012
Niestety styl prowadzenia odcinków w Dochodzeniu się nie zmienia. Mamy interesujący początek, nudny, przegadany środek i ciekawą końcówkę zachęcającą do obejrzenia kolejnego epizodu. Produkcja AMC nadal jest przepełniona goryczą, żalem i smutkiem, co widać choćby w domu Larsenów. Obecny jest także przygnębiający, ciągle padający deszcz, który buduje świetny klimat w momentach gdzie muzyka jest nieobecna, a jedynymi odgłosami które słyszymy poza oddechem i głosem bohaterów są krople uderzające o powierzchnię.
Uniewinnienie Richmonda nie jest wielkim zaskoczeniem. Każdy kumaty widz doskonale o tym wiedział, gdy kończył się pierwszy sezon Dochodzenia. Niestety w serialu brakuje przełomu, który tak bardzo obiecywali twórcy. Są momenty, takie jak świetnie zagrana, tragiczna postać Belko, nowi bohaterowie (w tym porucznik grany przez Marka Mosesa), kolejne ślady w śledztwie, brak Mitch (wg mnie to plus) i w końcu pojawienie się Janka Kovarskiego. Wiele wskazuje na to, że gangster polskiego pochodzenia odegra w tym sezonie dosyć istotną rolę.
[image-browser playlist="603831" suggest=""]
© AMC 2012
Dochodzenie płaci za ewidentne błędy w scenariuszu ostatniego odcinka pierwszego sezonu. Nieumiejętnie poprowadzony finał sprawił, że twórcom na początku drugiej serii brakuje pary, by ruszyć do przodu i przyciągnąć do telewizora widzów. Veena Sud obiecywała w wywiadach więcej odpowiedzi, a tak naprawdę jedyne co zostało wyjaśnione, to sprawa Richmonda. Dla mnie to zdecydowanie za mało. Spodziewałem się przełomu, tymczasem rozbawił mnie dialog, w którym bohaterowie zaczęli zadawać sobie sprawę, że morderstwo Rosie jest „częścią czegoś większego” O tym widz wiedział mniej więcej od 3-4 odcinka tego serialu. Szkoda, że przez kolejne 11 dni śledztwa poznał tak mało konkretów.
Ocena: 6/10
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat