„Dolina Krzemowa”: sezon 2, odcinek 7 i 8 – recenzja
"Dolina Krzemowa" nadal bawi, rozwija historię równomiernie, ale ma też kilka bardzo nieudanych motywów.
"Dolina Krzemowa" nadal bawi, rozwija historię równomiernie, ale ma też kilka bardzo nieudanych motywów.
Mam jeden wielki problem z 2. sezonem serialu "Silicon Valley": pasmo porażek bohaterów jest przesadzone. Kiedy co chwilę coś się im nie udaje, ja jako widz zaczynam się irytować, bo to popada w skrajność i przestaje być zabawne. Te 2 odcinki są doskonałym przykładem na to, że przekroczono pewną granicę smaku w tej kwestii, a to odbija się na pozytywnym odbiorze serialu.
Niby problemy Pied Piper mają napędzać fabułę, by widz się nie nudził i by jakoś emocjonalnie wciągnąć go w ten świat. Idea jak najbardziej słuszna, ale rzucanie tych wszystkich kłód pod nogi bohaterów zaczyna już męczyć. Weźmy za przykład wydarzenie z 7. odcinka, w którym Richard podpisał umowę z firmą streamingującą pornografię. Jest plus, w końcu coś się udało, ale już w 8. odcinku to wszystko poszło do kosza i jest gorzej niż wcześniej. Choć pewnie w finale wszystko zakończy się pozytywnie, brakuje tutaj tych dobrych elementów w krucjacie Richarda i spółki, aby to ładnie się zazębiało. Za dużo tu skrajności.
Nie zrozumcie mnie źle - to, co twórcy prezentują, jest świetne mimo wady, o której mówię. Są tutaj elementy zabawne i komiczne. Perfekcyjnie bawią podpisy przy każdym uczestniku konferencji porno, świetnie wyśmiewające pewną dziwność tej branży. Mimo wszystko motyw ze specyficznym miliarderem, z którym Pied Piper współpracuje, także działa, a zabieg z "delete" potrafi rozbawić, bo jest nieoczekiwany i niewymiernie głupi, ale pasujący do sytuacji i tej postaci. Dzięki temu jest w tej (kolejnej) porażce pozytywny aspekt w postaci warstwy humorystycznej.
[video-browser playlist="706177" suggest=""]
Są też mimo wszystko rzeczy zgrzytające w obu odcinkach. Przede wszystkim - nieporozumieniem jest postać Chińczyka, z którym z jakichś nieznanych przyczyn Erlich chce współpracować. Ta postać nie jest zabawna, a jej wyczyny z 8. odcinka są po prostu idiotyczne i prezentują poziom przeciętnego sitcomu ze stacji ogólnodostępnej. Nie czegoś takiego oczekuję po serialu HBO. Nie przekonuje też zachowanie Richarda względem informatyka zwolnionego przez ich działania. Niby pokazuje to go w pewien ludzki sposób i gdyby zamknięto ten wątek na jednym spotkaniu, byłoby OK, jednak scenarzyści dalej to wałkowali, aż ostatecznie przestało działać.
Dużą dawkę dobrego humoru dostajemy też dzięki temu, co się wyprawia w Hooli. Jak porażki głównych bohaterów zbyt często irytują, tak niepowodzenia Gavina są pod wieloma względami zabawne i pomysłowe. Raczej w tej chwili wiemy, że Nukleus jest niewypałem, więc bardzo intryguje to, w jakim kierunku ten wątek zostanie rozwinięty. Jest dobrze i śmiesznie, a to najważniejsze.
Czytaj również: „Detektyw”, „Gracze”, „Świat w opałach” – czerwiec w HBO
"Silicon Valley" w obu odcinkach jest niezła, ale z uwagi na kilka wymienionych przeze mnie aspektów nie mogę poczuć się usatysfakcjonowany. W 1. sezonie prowadzenie wyczynów bohaterów było lepsze i ciekawsze - teraz, choć jest zabawnie, momentami wszystko popada w przesadę.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat