Dolina Krzemowa: sezon 4, odcinek 10 (finał sezonu) – recenzja
Finałowy odcinek sezonu 4 serialu Dolina Krzemowa tylko pozornie ma nam serwować powtórkę z rozrywki w postaci kolejnego upadku i wzlotu Pied Piper. Twórcy postanowili położyć fundamenty pod kolejną odsłonę serii, w dodatku racząc nas dużymi dawkami absurdalnego humoru.
Finałowy odcinek sezonu 4 serialu Dolina Krzemowa tylko pozornie ma nam serwować powtórkę z rozrywki w postaci kolejnego upadku i wzlotu Pied Piper. Twórcy postanowili położyć fundamenty pod kolejną odsłonę serii, w dodatku racząc nas dużymi dawkami absurdalnego humoru.
Kolejny sezon serialu Silicon Valley już za nami. Choć twórcy dwoili się i troili, by tchnąć powiew świeżości w całą produkcją, część z widzów będzie mieć jednak wrażenie, że historia zatoczyła koło, a główni bohaterowie znów wrócili do punktu wyjścia. Oczekiwanie na pozytywne rezultaty pracy Richarda i jego wiernej kompanii wydaje się nie mieć końca. Co prawda scenarzyści gdzie tylko mogą udowadniają, że pomysłów im nie brakuje i bawią się konwencją, jednak nieustanne wzloty i upadki młodych informatyków, z natury rzeczy rzuconych na pożarcie technologicznym gigantom i innym rekinom finansjery, wciąż wpisują się w ten sam modus operandi. Niekiedy tego typu zabiegi ocierają się o autoparodię, jednak błogosławionym zrządzeniem losu twórcy nieustannie znajdują sposób na wyjście z tego fabularnego impasu.
W finale sezonu 4 spoiwem akcji staje się pokłosie wydarzeń z Hooli-Conu. Pal już licho, że telefony tej firmy w połączeniu z aplikacją Pied Piper stworzyły prawdziwą mieszankę wybuchową i doprowadziły do podpalenia narządów płciowych Bogu ducha winnych fanów zgromadzonych na konwencie. Jest coś ożywczego w fakcie, że prawdziwym problemem wspinających się na technologiczny Olimp młodych wizjonerów okazuje się brak opłacenia rachunków za Internet. W odcinku Server Error twórcy wielokrotnie chcą przekonać widza o prawdziwości porzekadła, że diabeł tkwi w szczegółach. Widzimy więc przerażające oczy Gilfoyle'a, śmiech kobiet w mieszkaniu Jareda czy Big Heada prowadzącego wykład na Stanfordzie pod bacznym okiem nadzorującego go naukowca. Do tego wszystkiego dochodzi typowa dla twórców absurdalna jazda bez trzymanki, zaklęta choćby w nieoczekiwanym pomniejszeniu Antona, a nade wszystko w przekazujących sobie wzajemnie aktualizacje lodówkach, które to de facto ocaliły Pied Piper od zapomnienia.
Na drugim biegunie fabularnym wyłania się postać prawdziwego giganta tego sezonu – Gavina Belsona. W finałowym odcinku minionej odsłony serii zachowuje się on trochę jak przyczajony tygrys i ukryty smok jednocześnie: nawet jeśli nirwana już na niego czeka, wystarczy tylko wzmianka o Hooli, by odkrył, gdzie naprawdę rozgrywa się jego życie. W tę historię znakomicie wpleciony zostaje wątek Jacka Barkera, który planuje wymienić 9 milionów telefonów w ciągu 3 dni. Chińczycy jednak nie w ciemię bici; skoro Barker im wyzyskiem, to oni mu strajkiem. Komicznie prezentuje się scena z dziennika informacyjnego, w której Jack mówi o byciu "gościem" pracowników fabryki. Prztyczka da mu jeszcze sam Gavin, człowiek niezwykle pamiętliwy, a już na pewno w odniesieniu do międzylądowania w Jackson Hole w stanie Wyoming.
W perspektywie całego sezonu wydaje się jednak, że nie wszystkie wątki zostały dostatecznie wykorzystane, by przywołać tylko relację Dinesha i Mii. Fanów serialu musi smucić fakt, że z obsady definitywnie odchodzi T.J. Miller, nawet jeśli twórcy zostawili furtkę dla powrotu Erlicha, który najprawdopodobniej do końca życia będzie raczył się opium w Tybecie – teoretycznie to w jego stylu, jednak z drugiej strony chyba nie tak należało pożegnać jedną z najcharyzmatyczniejszych postaci produkcji. Szkoda też, że twórcy nie zdecydowali się na rozwinięcie wątku współpracy Belsona i Pied Piper, bodajże jednego z najlepszych w sezonie 4, a który koniec końców znów będzie bazował na kruszeniu kopii przez Dawida i Goliata technologii. Cieszy za to fakt, że Richard i spółka w kolejnej odsłonie serii nie będą musieli zaczynać od zera. Biorąc pod uwagę to, że twórcy w dalszym ciągu pozytywnie nas zaskakują, raczej nie należy drżeć o przyszłość serialu – to przecież nadal produkt najwyższej jakości, a żadnego spadku formy w tym sezonie nie odnotowaliśmy.
Źródło: Zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat