Dragon Ball Super: sezon 1, odcinek 32 i 33 – recenzja
Turniej Sztuk Walki pomiędzy 6. i 7. Wszechświatem został oficjalnie rozpoczęty. Widzowie dołączają do bohaterów zgromadzonych na trybunach, aby kibicować wojownikom w emocjonujących pojedynkach.
Turniej Sztuk Walki pomiędzy 6. i 7. Wszechświatem został oficjalnie rozpoczęty. Widzowie dołączają do bohaterów zgromadzonych na trybunach, aby kibicować wojownikom w emocjonujących pojedynkach.
Oto nadszedł czas na kolejny Turniej Sztuk Walki – zawodów sportowych tak bardzo cenionych przez fanów uniwersum Dragon Ball – a zarazem na nowy rozdział w historii serii Dragon Ball Super. W przeszłości przy okazji odcinków poświęconych temu tematowi zawsze można było liczyć nie tylko na dobrą rozrywkę, ale również na pojawienie się wielu ciekawych postaci pobocznych. Poza tym już od czasu pierwszego Turnieju, który swoją obecnością zaszczycił mały Son Goku, twórcy zapewniali nam emocjonujące i zaskakujące finały rozgrywek. Miejmy więc nadzieję, że i tym razem nasze oczekiwania zostaną spełnione.
Odcinek 32 poświęcony jest przede wszystkim prezentacji poszczególnych zawodników. Whis wyszedł z inicjatywą przetransportowania wszystkich na Bezimienną Planetę, dzięki czemu drużyna 7. Wszechświata, wraz ze swoimi przyjaciółmi, spotyka się już w pełnym składzie na Planecie Beerusa. Właśnie tutaj mamy okazję po raz pierwszy zapoznać się z postacią idealizowanego przez Goku Monaki. Tak jak dla samego wojownika, tak i dla widzów pierwsze wrażenie może wprowadzać w niemałą konsternację. Kosmita, który przeciwstawił się swego czasu Beerusowi, to z pozoru jedna z wielu pozaziemskich istot zamieszkujących przestrzenie kosmiczne. Niski, pozbawiony muskulatury, z dużymi sutkami (wobec których najwyraźniej nie ma żadnych kompleksów) i lakoniczny, Monaka jak na razie wzbudza przede wszystkim sympatię. Moje zaintrygowanie tą postacią nie zmniejszyło się ani na chwilę, gdyż jestem pewna, że scenariusz przewiduje prawdopodobnie niejedną chwilę chwały dla niepozornego wojownika, a owo oczekiwanie jedynie wzmaga mój apetyt.
Super Smocze Kule prezentują się nadal nader zjawiskowo, co skrzętnie wykorzystuje zespół odpowiedzialny za scenografię. Podczas podróży naszych bohaterów na Bezimienną Planetę Kule stanowią piękne tło, które wprawia w zachwyt nie tylko animowane postacie. Koncentracja na upiększeniu tego zjawiska niestety jawnie odbija się na pozostałych elementach grafiki. Szerokie plany nadal nie sprzyjają wizualnie Dragon Ball Super i jak na razie nie zanosi się na poprawę tego mankamentu, który spędza sen z powiek zagorzałym wielbicielom starszych serii Dragon Ball.
Kolejny odcinek stoi pod znakiem pierwszych dwóch pojedynków. Chociaż nie można w przypadku Międzygalaktycznego Turnieju Sztuk Walki mówić o słabych wojownikach ze względu na ograniczoną i selektywnie wybraną liczbę uczestników, to można przypuszczać, iż pierwsza walka Goku została rozegrana z najsłabszym oponentem. Mimo tego (albo właśnie z tego powodu) twórcom udało się wyciągnąć z tej sceny wiele humorystycznych aspektów, które złożyły się na dosyć rozluźniający początek ekscytującego Turnieju. Wygląd rzeczonego Botamo już od pierwszej chwili stawiał go w jakimś stopni na przegranej pozycji. Jego „technika walki” z pewnością urozmaiciła pierwszą potyczkę Son Goku, dodatkowo angażując niejako czujność bohatera wobec przeciwników. Pojedynek, zakończony oczywistym i zabawnym sukcesem Saiyanina, stał się przyjemną rozgrzewką dla następnej walki.
Wprowadzenie wersji Freezera z 6. Wszechświata jest ciekawym posunięciem twórczym. Frost nie został ograbiony z przerażającej mocy nemezis wojowników Z. Jedyną zmienną, która stawia znak różnicy pomiędzy międzygalaktycznymi bliźniakami, jest ich osobowość. Frost to filantrop i bohater, protektor wszelakich dziecięcych istot we Wszechświecie. Nawet przyjaciele Goku nie są pewni, komu kibicować w tym pojedynku. Jego postać z pewnością wielu wprowadziła w konsternację, tym bardziej jeśli przyjrzymy się nieoczekiwanemu finałowi jego walki z Goku. Czy Frost okaże się bardziej niebezpieczny niż sam Freezer?
Warto także zwrócić uwagę na czołówkę, która okazjonalnie otrzymuje drobne dokrętki. Twórcy tym razem przypominają widzom o 30. rocznicy Dragon Ball. Intro zostało poszerzone o kilka ujęć wojowników reprezentujących 6. Wszechświat, nie pozwalając nam tym samym zapomnieć, że najbliższe odcinki odzwierciedlają historię sagi Champy. Ponadto obok postaci Jaco zasiada Monaka, co świadczy o jego dłuższym pobycie na ekranie tej anime. Ciekawe, kto jeszcze uświetni swą obecnością barierkę Korporacji Kapsuła.
Poznaj recenzenta
Agnieszka SudołKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat