Drobne cwaniaczki
Justified bardzo spokojnie buduje akcję w swojej piątej serii, a my czekamy, aż w końcu scenarzyści zawiążą główny wątek na ten – dość sfragmentaryzowany do tej pory – sezon.
Justified bardzo spokojnie buduje akcję w swojej piątej serii, a my czekamy, aż w końcu scenarzyści zawiążą główny wątek na ten – dość sfragmentaryzowany do tej pory – sezon.
Gdyby przyjrzeć się bliżej zakulisowym aspektom towarzyszącym produkcji Justified, to można by odnaleźć wiele analogii z Synami anarchii. Oba seriale emituje FX i wraz z premierą ich najnowszych sezonów wiadomo było, że będą one seriami przedostatnimi. Fakt, ustalenie daty końcowej opowieści klubu motocyklowego z Charming podziałało bardzo pobudzająco na SoA, które zaserwowało nam najlepszy do tej pory sezon i postawiło niezwykle wysoko poprzeczkę przed tym finałowym. Justified obrało drogę zupełnie odmienną. Twórcy dość ślamazarnie prowadzą wątki i prezentują kilka historii, które same w sobie są tylko umiarkowanie interesujące.
Mając w pamięci poprzednie cztery serie, trzeba dać scenarzystom kredyt zaufania i liczyć na to, że te poszczególne fragmenty układanki połączą się w jedną główną przewodnią historię. Justified ma lojalną widownię i wsparcie stacji – prowadzący produkcje mogą pozwolić sobie na małe eksperymenty, ale jednocześnie muszą być pewni tego, że te prędzej czy później wynagrodzą widzom ich cierpliwość. Na ten moment jest zaledwie nieźle, a doskonale wiemy, że ten serial stać na wiele więcej.
W czym problem? Cóż, można powiedzieć, że w tych pierwszych odcinkach Justified przypominało bardziej procedural, a Raylan Givens musi mierzyć się co tydzień z drobnymi i niczym nie wyróżniającymi się kryminalistami, zamiast z charyzmatycznym i kompleksowym czarnym charakterem. Wycieczka na Florydę w premierze, następie powrót Loretty a tym razem pracz brudnych pieniędzy i ex-producent metaamfetaminy. Nudno nie jest, Olyphanta jak zwykle ogląda się z ogromną przyjemnością, ale można odnieść wrażenie, że to wszystko zmierza donikąd. Martwi również to, że zarówno Tim jak i Rachel są praktycznie nieobecni w tym sezonie, choć w poprzednich seriach znakomicie uzupełniali postać Givensa. Choć zapewne nie było to zamierzeniem twórców, efekt komiczny mogą wywołać sceny wyluzowanego Raylana, czytającego gazetę w willi przestępcy ze stojącą mu nad głową niańczącą go Rachel. Nie do tego przyzwyczaiło nas Justified.
[video-browser playlist="634246" suggest=""]
Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek doświadczę takiego uczucia podczas seansu tego serialu, ale powyższe czynniki sprawiły, że są wątki ciekawsze w tym sezonie od historii Raylana Givensa i biura szeryfów stanowych. Oczywiście chodzi mi o problemy, z jakimi mierzy się Boyd i jego nowy partner Duffy. Tutaj przynajmniej wszystko stopniowo się rozwija i wyraźnie zmierza do jakiegoś punktu kulminacyjnego. To samo można powiedzieć o nowych antagonistach tej serii, czyli rodzince Crowe. Epizod trzeci wyraźnie zasygnalizował, że już niedługo dojdzie do starcia pomiędzy Crowderem a Daryllem. Miejmy nadzieję, że nastąpi to stosunkowo szybko. Rapaport i Goggins we wspólnych scenach to już jakaś zachęta, ale konsekwencje ich spotkania mogą (muszą!) wplątać w całą sytuację Raylana. Chyba dopiero wtedy jest szansa, że powróci stare dobre Justified.
Świetne aktorstwo, fantastyczne dialogi i klimatyczne Kentucky nadal są mocną stroną serialu FX, lecz brakuje na razie tej fabularnej iskry, jaką charakteryzował się w poprzednich latach. Koniec jest już bliski, szósta seria będzie ostatnia, czas więc podjąć ryzyko, przyspieszyć tempo i decydować się na rozwiązania nietuzinkowe i odważne. Liczę na to, że scenarzyści tylko usypiają naszą czujność, a to, co oglądaliśmy do tej pory to swoista cisza przed burzą.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat