Dwóch panów w Impali, nie licząc psa
Dar rozumienia mowy zwierząt wydaje się fascynujący, co mogliby potwierdzić Zygfryd z "Pierścienia Nibelungów" i dr John Doolittle, najsłynniejszy znawca zwierzęcej mowy z powieści Hugh Loftinga. Jednakże oni nie musieli mierzyć się z efektami ubocznymi "porozumienia dusz". Na szczęście.
Dar rozumienia mowy zwierząt wydaje się fascynujący, co mogliby potwierdzić Zygfryd z "Pierścienia Nibelungów" i dr John Doolittle, najsłynniejszy znawca zwierzęcej mowy z powieści Hugh Loftinga. Jednakże oni nie musieli mierzyć się z efektami ubocznymi "porozumienia dusz". Na szczęście.
Jak widać, Nie z tego świata coraz chętniej sięga po literaturę młodzieżową – niedawno mieliśmy do czynienia z Dorotką z Krainy Oz, tym razem przyszedł czas na "Doktora Doolittle", który również pomagał przy śledztwie, gdzie głównym świadkiem był pies.
"Dean Dog Afternoon" w pewnym sensie powraca do korzeni, wykorzystując motyw "potwora tygodnia" - w tym wypadku nieuleczalnie chorego człowieka, który postanowił szukać ostatniej deski ratunku w szamanizmie i przedawkował "lekarstwo"; zjadając wnętrzności zwierząt, przejmował ich cechy, ze szczególnym naciskiem na drapieżność.
Rozwiązywana sprawa wydaje się dosyć prosta i prowadzi jak po sznurku od zamordowanego dermoplasty (i jego psa), przez restaurację wegańską i schronisko dla zwierząt, po restaurację zdecydowanie niewegańską. Niestety okazuje się, że nawet proste zadania przerastają braci Winchesterów, którzy bez pomocy Kevina w roli wsparcia bibliotecznego oraz Ezekiela, bez którego Sam padłby trupem na miejscu, niespecjalnie by sobie poradzili, zwłaszcza gdyby Dean zajął się gonieniem za piłeczką.
[video-browser playlist="634135" suggest=""]
Tak, to nie przenośnia. Komizm odcinka opiera się na założeniu, że zastosowane eskimoskie zaklęcie, które miało umożliwić porozumienie z psem dermoplasty, w bonusie poskutkowało nabywaniem psich instynktów i zachowań, w tym drapaniem się, aportowaniem, szczekaniem na listonosza, upajaniem jazdą w otwartym oknie samochodu i oglądaniem się za atrakcyjną suczką. Warto by podziękować scenarzystom, że chęć obwąchiwania tylnych części ciała pojawiła się jedynie w rozmowie, chociaż w obliczu wspólnego podziwiania pudlicy, podziękowania grzęzną oglądającemu w gardle.
Same rozmowy ze zwierzętami brzmiały nieźle – rozmówcy okazali się niewiele różnić od ludzi, przynajmniej w sferze językowej. Wygadane, sarkastyczne i lubiące bawić się słowem (Colonel), wymagające (york), niegrzeczne (gołąb) lub posługujące się manieryzmami z "Chaty wuja Toma" (myszy) wypadły lepiej niż człowiek, który dla własnego ratunku próbował przejąć od nich cechy fizyczne. Może dlatego sprawiedliwości stało się zadość i "potwór" skończył marnie.
Jeżeli nawiązania w czołówce do wszystkich odcinków meta miało sugerować, że "Dean Dog Afternoon" będzie zabawne i prowadzone z przymrużeniem oka, zamierzenie spaliło na panewce. Odcinkowi daleko do poprzednich, chociaż chwilami wywoływał uśmiech na twarzy (przede wszystkim dzięki mimice Deana). Niełatwo jest robić z siebie durnia, więc wyrazy uznania należą się Jensenowi Acklesowi, który wybrnął z zadania z niemałym wdziękiem zwłaszcza w scenie z listonoszem czy aportowaniem zgniecionego papierka. Aktor z łatwością odgrywa komediowy rys postaci Deana, chociaż z pewnością nie jest to szczyt jego marzeń i możliwości. Trzeba przyznać, że i Jaredowi Padaleckiemu dane było zagrać kilka zabawnych momentów, jak chociażby uspokajające gesty po niedoszłym strzelaniu Deana do gołębia czy cierpiętniczą minę, z jaką drapał po brzuchu wykorzystującego sytuację yorka-szantażystę.
[video-browser playlist="634136" suggest=""]
W odcinku raz jeszcze zanegowano łowieckie umiejętności braci Winchesterów, sugerując, że sami nie są w stanie rozwiązać prostej sprawy. Niemal uśmiercono Sama, ratując go mocami anielskimi, co tylko pogłębiło jego wątpliwości odnośnie własnego stanu ducha i ciała. Na dodatek w niewielkim stopniu, bo jakim cudem przeszedł do porządku dziennego nad faktem, że miał rozpłatane gardło, a chwilę później był zakrwawiony, ale cały? Z kolei starszy z Winchesterów wyraźnie oduczył się umiejętnie kłamać i celnie strzelać (żadne zwierzę nie wykazuje cech programu z Matriksa, więc uchylanie się przed strzałami powinno leżeć poza granicami ich możliwości), a jedyny plus to ten, że po "psich" przejściach zapałał większą miłością do zwierząt (z wyłączeniem gołębi).
Otrzymaliśmy odcinek-zapychacz, w miarę przyjemny w odbiorze, chociaż nie tak zabawny, jak zapewne zakładali twórcy, a miejscami ocierający się o niesmaczne żarty. Niestety nie poznaliśmy psiej teorii spiskowej, ponieważ zaklęcie przestało działać i zostaliśmy z palącym pytaniem, w jaki sposób pies poradzi sobie na diecie wegańskiej. Wiadomo za to, że Kevin leczy kaca, a dla Ezekiela na porządku dziennym jest wskrzeszanie tego i owego. Sam zaczyna się czegoś domyślać, ale nadzwyczaj powoli, jakby przytępiło mu dociekliwość. Dean nie przestaje kłamać i ujawnia coraz to łagodniejsze cechy charakteru, zapominając o tych "łowieckich". Wożenie psa w samochodzie nie jest już zakazane, z czego wszyscy się cieszą. Oprócz cierpiącego na chorobę lokomocyjną zwierzaka.
Autorka jest redaktorką serwisu Supernatural.com.pl.
Poznaj recenzenta
Monika KubiakPoznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat