Dżentelmen w Moskwie: odcinek 1 - 3 - recenzja
Dżentelmen w Moskwie to nowy serial oparty na książce pod tym samym tytułem. Historia rozgrywa się w Rosji tuż po rewolucji z 1917 roku. Czy warto obejrzeć produkcję z Ewanem McGregorem?
Dżentelmen w Moskwie to nowy serial oparty na książce pod tym samym tytułem. Historia rozgrywa się w Rosji tuż po rewolucji z 1917 roku. Czy warto obejrzeć produkcję z Ewanem McGregorem?
Dżentelmen w Moskwie to serial fikcyjny, którego akcja rozgrywa się w Rosji po rewolucji z 1917 roku. Twórcy podjęli pewną decyzję, która być może w Stanach Zjednoczonych może pozostać niezauważona, ale w Europie, w tym w Polsce, wpływa na odbiór. Chodzi o obsadzenie osób czarnoskórych w rolach Rosjan (oczywiście w książce tak nie było), co nie ma absolutnie żadnego związku z rzeczywistością. W tym kraju osób o ciemniejszej karnacji było tak mało, że trudno nawet było nazwać ich mniejszością. A jako że jeden z takich bohaterów pełni istotną funkcję w partii, robi się dziwnie. Nawet osoby z podstawową wiedzą o Rosji, poczują, że tu coś nie gra. To wymaga od widza dystansu – bez niego trudno będzie się w tę historię zaangażować. Stawiam, że twórcy nawet nie zdają sobie sprawy, że budowany na ekranie dysonans może tak wpływać na odbiór i wybijać z rytmu. To nie współgra z rzeczywistym oddaniem realiów porewolucyjnej Rosji. Gdyby konwencja nie szła w realizm, a w fikcyjną zabawę inspirowaną epoką, to nie byłby to żaden problem. Zaznaczam jednak, że serial ma wiele do zaoferowania, więc warto dać mu szansę.
Historia Aleksandra sama w sobie jest fascynująca. Powiedziano mu, że zginie, jeśli wyjdzie z hotelu. Skąd ma mieć pewność, że nie zmienią zdania i po prostu pewnego dnia go nie zabiją? To staje się dość angażującą i zaskakująco lekką opowieścią, która sprawia wrażenie niekonwencjonalnej przygody. Alexander z tą swoją manierą dżentelmena jest postacią tak sympatyczną, że w zderzeniu z okrutną bolszewicką rzeczywistością wydaje się wyjęty z innego świata. Szczególnie cieszy w tym jego relacja z Niną – najpierw małą dziewczynką, z którą odkrywa tajne zakamarki hotelu, a potem nastolatką, która przesiąknięta propagandą wzbudza prawdziwe przerażenie. To też jest mocną zaletą pierwszych dwóch odcinków – ich perypetie, rozmowy, opowieści o zachowaniu księżniczek i tak dalej budują pewną sympatyczną otoczkę wokół Aleksandra. Dzięki temu produkcję ogląda się przyjemnie. Aż chce się więcej! Obserwowanie historii człowieka w zamknięciu, który pomimo wszystkich okoliczności wydaje się rozkwitać, naprawdę angażuje. To mocny atut Dżentelmena w Moskwie.
W tym wszystkim bryluje Ewan McGregor w tytułowej roli. Aktor sprawia, że mamy ochotę śledzić losy człowieka w tak beznadziejnej sytuacji. To nie jest bajka! Bolszewicka rzeczywistość jest ukazana autentycznie i brutalnie. Jest kilka scen, które są jak cios prosto w twarz – emocjonalne i poruszające. W nich też McGregor przemawia do nas najmocniej. Ten wspomniany cios jakby od razu budzi nas z lekkiej konwencji i przypomina, że Aleksander nie jest postacią przechodzącą przez szafę do Narnii (a jest do tego swoiste nawiązanie!), a kimś, ktoś może stracić życie, bo powie o jedno słowo za dużo albo zrobi coś niezgodnie z wolą partii. Ten obraz Rosji jest okrutny i przerażający. To taka chwila w serialu, gdy można zadać pytanie: czy bolszewicka rzeczywistość i propaganda to naprawdę jedyny czynnik mający na to wpływ? Czy Rosja w pewnym sensie staje się stanem umysłu? Czy społeczeństwo jest podatne na tego typu manipulacje po setkach lat władania carów i innych despotów? Kapitalna kreacja McGregora powoduje, że śledzenie codzienności bohatera przez lata zamknięcia jest niezwykle ciekawe. A czas tutaj leci szybko. W pierwszych trzech odcinkach mijają lata, ale nie jest to odczuwalne.
Dość ciekawym zabiegiem jest uczuciowa relacja pomiędzy Aleksandrem a rosyjską aktorką Anną Urbanową. Nie chodzi tylko o dobrze rozpisane kwestie fabularne, ale o aktorów, którzy budują dość specyficzne wrażenie i ukazują inny rodzaj ekranowej chemii. Chodzi o to, że na ekranie widzimy Ewana McGregora z jego żoną, Mary Elizabeth Winstead. Aleksander jako dżentelmen był wzorem wszelkich manier dla innych, ale w tej relacji zachowuje się jak dziecko we mgle. Dzięki temu widzimy jego ludzką twarz.
Trzeci odcinek jest przełomowy. Czara goryczy się przelewa, a Aleksandrowi puszczają nerwy i hamulce. Pokazanie, jak rosyjska rzeczywistość wszystko niszczy w momencie, gdy on potrzebuje bliskich, wsparcia i normalności, to doskonały przykład, że nawet w najbardziej opanowanym człowieku może coś pęknąć. Finał kolacji przedstawia widzom Aleksandra z krwi i kości – z emocjami, sercem, problemami i prostą reakcją na rzeczywistość. Aleksandra, który ma dość! Pszczoły będące metaforą nadziei sprawiają, że po tym odcinku można lepiej zrozumieć, co tak naprawdę oglądamy. Co będzie dalej? Z pewnością będziemy obserwować adaptowanie się do codzienności i – jak przypuszczam – rozwój wewnętrzny bohatera. Czuję, że Dżentelmen w Moskwie będzie serialem nadzwyczajnym. Jestem pewien, że na swój sposób jego opór przeciwko nowej Rosji może być wartością serialu samą w sobie.
Dżentelmen w Moskwie to historia naprawdę wciągająca i interesująco przedstawiona. Ewan McGregor błyszczy! Warto obejrzeć tę produkcję choćby dla niego. Alexander jest świetnie rozpisaną i zagraną postacią, a to największa zaleta każdego serialu. Polecam podejść do tego z dystansem, o którym pisałem już we wstępie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat