Era Apocalypse'a to jedno z najbardziej cenionych i poważanych wydarzeń w historii komiksów o mutantach. Na potrzeby crossoveru, Marvel zdecydował się wywrócić do góry nogami wszystkie wydawnictwa poświęcone X-Men. Była to sytuacjach bezprecedensowa, która poskutkowała zarówno zmianą nazw kultowych tytułów, jak i toczących się fabuł. Od czego wszystko się zaczęło? Preludium opowieści nie wyrokowało aż tak rewolucyjnych rozwiązań. Legion, syn profesora Xaviera, cofa się w czasie, żeby zabić Magneto i tym samym zapobiec wielkiemu złu, które Mistrz magnetyzmu wyrządzi w przyszłości. Śladem Davida Hallera podążają członkowie X-Men próbujący powstrzymać szaleńca przed wielką zbrodnią. Legion dociera do lat 60., gdzie spotyka zarówno Magnusa, jak i swojego ojca. Wtedy dochodzi do tragedii. Haller przez pomyłkę zabija Xaviera, zmieniając tym samym bieg historii. Teraźniejszość przestaje istnieć, a w przeszłości do głosu dochodzi potężny mutant – Apocalypse, który podbija Amerykę i staje się bezlitosnym despotą. W wydanym właśnie przez Mucha Comics pierwszym tomie Ery Apocalypse’a mamy okazję prześledzić podróż Legiona i poznać wydarzenia doprowadzające do zniszczenia uniwersum. Album pod tytułem Świt składa się z komiksów wydawanych w Stanach Zjednoczonych w 1995 roku. Przygody mutantów prezentowane były wówczas na łamach kilku wydawnictw. Każde z nich pokazywał sytuację z nieco innej perspektywy. Polski dystrybutor podszedł do opowieści z należytym szacunkiem. Dbając o jej całościowy charakter, zaprezentował wszystkie zeszyty dotykające fabularnie zbliżające się wydarzenia. Dzięki temu nie mamy wrażenia, że coś nam ucieka. Jest wręcz przeciwnie – komiks dość mozolnie przedziera się przez preludium, podczas gdy my już nie możemy doczekać się początku Ery Apocalipse'a.
fot. Mucha Comics
Gdy w końcu dochodzi do tytułowego przełomu, zmienia się praktycznie wszystko. Warstwa fabularna, oprawa graficzna, charakter postaci – każdy aspekt opowieści o mutantach przechodzi metamorfozę. Zostajemy wrzuceni w świat postapokaliptyczny. To rzeczywistość permanentnej wojny i ciągłej walki o przetrwanie. Estetyka opowieści jest drapieżna, futurystyczna i zupełnie inna od tego, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie perypetie mutantów. Najistotniejsze różnice leżą jednak w postaciach, które w wielu przypadkach zmieniły stronę konfliktu. W Erze Apocalypse’a po stronie aniołów znajdują się między innymi Magneto i Sabretooth, a na ciemną stronę mocy przeszli natomiast Cyclops i Havoc. To tylko niektóre niespodzianki czekające na czytelników na kartach komiksu. Odkrywanie nowych twarzy naszych ulubionych herosów jest niezwykle fascynujące. Twórcy zastosowali tutaj zmyślny zabieg zmuszający nas do kwestionowania granicy pomiędzy dobrem a złem. Ktoś, kto w poprzedniej rzeczywistości był oddanym żołnierzem służącym słusznej sprawie, teraz staje się pokornym akolitą niekwestionującym zbrodniczych planów swojego pana. Czarny charakter, działający zawsze poza prawem, pod batutą charyzmatycznego lidera dołącza do walki z morderczym reżimem. Takich perełek jest więcej. Twórcy jasno i dobitnie dają nam do zrozumienia, że w każdym z bohaterów kryje się dobro i zło, a ich balans zależy od zastanych okoliczności. Ta perspektywa jest nowością w komiksach o mutantach, które pod tym względem często są czarno-białe. Era Apokalipsa to wciąż opowieść oparta na akcji, ale da się wyczuć, że twórcom zależało na tym, aby kontekst moralny wybrzmiał tutaj właściwie.
Źródło: Mucha Comics
+13 więcej
Powyższe schodzi na dalszy plan, gdy do głosu dochodzą długie i widowiskowe walki. To starcia stanowią główne narzędzie narracyjne, więc pod tym względem mutanci wciąż pozostają sobą. Dzięki futuryzmowi i konwencji postapo bitwy prezentują się jednak nieco inaczej. Nasi bohaterowie toczą boje wśród zgliszcz, ruin i pożogi. Ich twarze są zacięte, a cele desperackie. Colossus, Wolverine czy Gambit wyglądają teraz jak żywcem wyjęci z Mad Maxa. W miejsce błyszczących i obcisłych kostiumów pojawiają się punkowe chusty i ćwieki. Na duże brawa zasługuje oprawa graficzna, która jest najmocniejszą stroną Ery Apocalypse’a. Już pierwszy numer X-Men Alpha, rysowany przez Tima Townsenda, pokazuje, że mamy tutaj do czynienia z zupełnie nową jakością. Rysownicy biorący udział w projekcie świetnie wyczuli superbohaterskie postapo i zaprezentowali nam wizualia, których wcześniej nigdzie nie było. Z jednej strony złowrogie (świetny wizerunek Magneto), z drugiej kolorowe i zabawne (zmiennokształtny Morph, jako element humorystyczny w składzie X-Men). Erę Apocalypse’a ogląda się z nieskrywaną przyjemnością.
Starsi fani komiksów w Polsce z pewnością pamiętają wydawnictwo TM-Semic, które wprowadziło do naszego kraju Spider-Mana, Batmana i właśnie X-Men. Losy firmy były burzliwe, warto jednak zaznaczyć, że Era Apocalypse’a znajdowała się w planach wydawniczych TM-Semic, tuż przed tym, gdy seria X-Men została definitywnie anulowana. Wydany właśnie komiks ma w sobie ducha TM-Semic – wystarczy spojrzeć na nazwisko osoby tłumaczącej Świt. Arek Wróblewski to prawdziwa legenda komiksów w Polsce. Na łamach nieistniejącego już wydawnictwa prowadził strony klubowe i to on odpowiadał w dużej mierze za zakorzenienie się superbohaterskich opowieści w sercach młodych wówczas ludzi. Ten nostalgiczny szczegół stanowi tutaj wisienkę na torcie. Mucha Comics zgotował fanom komiksowej klasyki prawdziwą ucztę. Era Apocalypse’a dopiero się rozpoczyna - wciąż jesteśmy na początku podróży. Według zapowiedzi wydawcy, kolejny tom ukaże się już jesienią tego roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj