Everything Sucks!: sezon 1 – recenzja
Nowa komedia od Netflixa wpasowuje się w trend, jakim jest tworzenie młodzieżowych formatów opartych na nostalgii. Jak wypada ich najnowsza propozycja? Oceniamy.
Nowa komedia od Netflixa wpasowuje się w trend, jakim jest tworzenie młodzieżowych formatów opartych na nostalgii. Jak wypada ich najnowsza propozycja? Oceniamy.
Zapowiedzi i materiały promujące serial mogły sugerować, że mamy do czynienia z kolejną produkcją opartą na nostalgicznym powrocie do przeszłości. Akcja serialu rozgrywa się bowiem pod koniec lat 90., kiedy to Schwarzenegger powiększał liczbę zabitych przez siebie wrogów, kasety VHS zdobiły półki w każdym domu, a z wyplakatowanych ścian spoglądała Pamela Anderson. Okazuje się jednak, że Everything Sucks! nie opiera się na sentymentach, a tworzy swoją własną tożsamość.
Akcja serialu rozgrywa się w liceum w małym miasteczku Boring w stanie Oregon. Głównym bohaterem jest miłośnik kina i pierwszoklasista Luke, który razem ze swoimi dwoma przyjaciółmi - opanowanym nerdem McQuaidem i niezbyt rozgarniętym Tylerem - zapisuje się do klubu filmowego, aby realizować swoje pasje. Oczywiście celem nadrzędnym nie jest zdobywanie nowych umiejętności, a poznanie dziewczyny. Obiektem zainteresowań Luke'a staje się Kate Messner, córka dyrektora szkoły.
To właśnie skomplikowana relacja tej dwójki stanie się najważniejszym punktem serialu. Ich wątek na początku może irytować, ale niebanalność i dojrzałość w jego prowadzeniu z pewnością wynagradza gorsze momenty. Nieźle radzi sobie także młoda obsada, która prócz kilku wyjątków sprawdza się w swoich rolach znakomicie. Przynajmniej na razie brakuje tak charakterystycznych kreacji jak Mike czy Dustin z serialu Stranger Things, ale ich rówieśnicy z Everything Sucks! nie mają się czego wstydzić. Problemem jest jednak to, że poza Luke'iem i Kate, reszta dziecięcych bohaterów otrzymuje dużo mniej czasu, przez co ich historie mogą pozostawić spory niedosyt.
To powoduje wrażenie, że reszta bohaterów to chodzące archetypy, jednak na przestrzeni kolejnych odcinków udaje się ostatecznie pokazać bardziej wielowymiarowe i niejednoznaczne charaktery. Każdemu towarzyszą tutaj mniejsze lub większe problemy, co blisko związane jest z tytułem serialu. Nawet, jeśli coś wydaje się być z pozoru sukcesem, szybko może stać się największą porażką. Twórcy nikogo nie oszczędzają, ale dzięki temu nawet te najbardziej stereotypowe postacie mogą okazać się bardzo ciekawe.
Największą siłą Everything Sucks! jest swoboda w prowadzeniu kolejnych wątków i autentyczność. Na ekranie oglądamy ludzi z krwi i kości, których problemy nie są nam wcale obce. Dla starszego widza atrakcyjna będzie np. relacja rodziców Kate i Luke'a, która jednocześnie jest jednym z bardziej uroczych elementów serialu, jak i jednym z bardziej wzruszających. Choć twórcy pokazali sprawność w prowadzeniu trudnych wątków dotyczących dorastania i tożsamości, to jednak relacja dwóch samotnych rodziców próbujących odszukać w sobie umiejętność zakochania się w drugiej osobie, jest jednym z lepszych elementów serialu.
Najpoważniejszy zarzut trzeba skierować w stronę warstwy humorystycznej. Głupkowate wybryki młodych bohaterów i zahaczający o żenadę dyrektor szkoły, rzadko kiedy są w stanie rozbawić. Dyrektorowi, a zarazem ojcu Kate, nie można odmówić charyzmy i ciepła, ale czasami jego próby rozbawienia widza wypadają bardzo pokracznie, co nie powoduje śmiechu, a jedynie litość wśród odbiorcy. To samo tyczy się kolegów Luke'a, którzy kiepsko radzą sobie w tym elemencie.
Jeśli zaś chodzi o jechanie na nostalgii, twórcy ograniczyli się do wpakowania największej liczby odniesień do pierwszego odcinka. Potem udaje się znaleźć umiar i w dalszej perspektywie osadzenie serialu w latach 90. przestaje być przeszkodą, a staje się ogromną zaletą. Świetnie dzięki temu wypada motyw ze szkolną telewizją, kasetami VHS i kręceniem filmu przez uczniów. Realia i otoczkę tego kolorowego okresu pokazano wzorowo i nie pełni on jedynie dodatku do całości.
Everything Sucks! przedstawia poruszającą opowieść o dorastaniu i poszukiwaniu własnej tożsamości. Choć zaniedbano niektórych bohaterów i kiepsko wypada humor, to wciąż jest to na tyle urocza i przyjemna produkcja, że obejrzenie całego serialu nie powinno zająć więcej czasu niż dwa wieczory.
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat