Eyewitness: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
Eyewitness po raz kolejny serwuje naprawdę dobry odcinek. Twórcy powoli zaczynają zagęszczać akcję i przyspieszać tempa, budując fundamenty pod finał. Przed nami jeszcze cztery odcinki, ale już teraz widać wzrost poziomu. Miejmy nadzieję, że tendencja wzrostowa zostanie zachowana do samego końca.
Eyewitness po raz kolejny serwuje naprawdę dobry odcinek. Twórcy powoli zaczynają zagęszczać akcję i przyspieszać tempa, budując fundamenty pod finał. Przed nami jeszcze cztery odcinki, ale już teraz widać wzrost poziomu. Miejmy nadzieję, że tendencja wzrostowa zostanie zachowana do samego końca.
Odcinek koncentruje się na przedstawieniu konsekwencjach decyzji podjętej przez Philipa. Wyjawienie Helen, faktu obecności Lucasa podczas wydarzeń rozgrywających się w chatce, stanowi ogromny cios wymierzony w relację chłopaków. Stają oni z tego powodu po różnych stronach barykady, prowadząc ze sobą batalię. Wątek ten jest prowadzony bardzo umiejętnie przez cały odcinek i obfituje w kilka ciekawych zagrań. Wszystko prowadzi do interesującego punktu kulminacyjnego, którego następstwa będziemy śledzili w kolejnym odcinku. Udało się bez problemu przykuć uwagę widza, jednak to nie tylko zasługa dobrze rozpisanej fabuły. Duża w tym rola także młodych aktorów wcielających się w Lucasa i Philipa, którzy na ekranie sprawdzają się naprawdę dobrze.
W tym wszystkim skupiono się na rozwoju postaci Philipa. Na jego drodze cały czas staje wiele problemów i jak do tej pory był on w stanie im sprostać. Teraz jednak, kumulacja tego wszystkiego go przerosła. Stracił on kontrolę, nie mogąc sobie poradzić z tym wszystkim. Brak zaufania ze strony Helen, rozpad relacji z Lucasem i ciągłe oskarżenia niszczą jego nieugięta postawę. Zostało to zaprezentowane bardzo wiarygodnie i prawdziwie, do czego w dużym stopniu przyczynił się również świetny Tyler Young, ukazując emocje i rozterki bohatera w umiejętny sposób.
Najsłabiej wypada tym razem wątek Ryana, który zresztą prezentował mierny poziom od samego początku. Postać ta nie posiada wyrazistego charakteru, w przeciwieństwie do innych sylwetek w serialu, nie potrafi wzbudzić zainteresowania widza i jej los jest po prostu obojętny. Wydaje się jakoby jego jedynym celem było utrudnianie pracy Helen i zacieranie śladów prowadzących do niego samego. To nie sprawdza się jako zaplecze charakterystyczne dla głównego antagonisty. Warren Christie w tej roli również wypada całkowicie przeciętnie, ale raczej więcej w tym winy scenariusza niż aktora. Szkoda, ponieważ można było to rozwinąć w ciekawym kierunku, a tak dostajemy tylko namiastkę potencjału, co nie wpływa korzystnie na wizerunek produkcji.
O dziwo w szóstym epizodzie udało się przedstawić wątek Sity w interesujący i zgrabny sposób. Po zabiciu Mithata znalazła się ona na celowniku FBI. Camilla za wszelką cenę chce pomóc siostrze pomimo tego czego doznała z jej strony, jednak ma związane ręce. Z prośbą zwraca się do Helen, która też jest trapiona przez wiele własnych problemów, aczkolwiek oferuje swoją pomoc. W umiejętny sposób udało się zaprezentować siostrzaną relację pomiędzy Camillą i Sitą. Poprowadzono ją interesująco i wypełniono dużą dawką emocji, kończąc niespodziewanym zagraniem. Bez wątpienia stanowi to jeden z mocniejszych elementów odcinka.
Eyewitness nie zwalnia i dostarcza kolejny epizod na wysokim poziomie. Co raz szybsze tempo i zagęszczająca się akcja sprawiają, iż zaciekawienie i ochota na więcej rośnie. Dodatkowo twórcy serwują interesujące i niespodziewane zwroty akcji, co tylko podnosi przyjemność z seansu. W umiejętny sposób rozwijają bohaterów, cały czas stawiając przed nimi kolejne problemy, z którymi muszą się mierzyć. To wszystko otoczone jest urzekającą ścieżką dźwiękową i świetnymi ujęciami, sprawiając wrażenie, jakby oglądana historia wcale nie była taka odległa.
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat