Falling Water: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
Drugi odcinek Falling Water, podobnie jak pierwszy, pławi się w tajemnicach i pytaniach, jednak jest bardziej poukładany, a co za tym idzie, bardziej przystępny dla widza.
Drugi odcinek Falling Water, podobnie jak pierwszy, pławi się w tajemnicach i pytaniach, jednak jest bardziej poukładany, a co za tym idzie, bardziej przystępny dla widza.
Odcinek rozpoczyna się od przedstawienia jednej z ostatnich scen z poprzedniego odcinka z innej perspektywy. Ciekawym zagraniem są klimatyczne, narracyjne komentarze na samym początku jak i końcu. Fabuła nie zostaje zbyt mocno pchnięta do przodu. Twórcy nadal trzymają wszystkie odpowiedzi poza naszym zasięgiem, zaostrzając tylko ciekawość. Poznajemy natomiast dalsze perypetie głównych bohaterów, które mogą się podobać mniej lub bardziej.
W porównaniu do Don't Tell Bill, odcinek Calling the Vasty Deep wydaje się być bardziej ułożony, klarowniejszy. Najciekawiej wypada Tess. Jej historia posiada sporo interesujących elementów, a i ona sama wydaje się postacią godną uwagi. Bez wątpienia odegra ona kluczową rolę w przyszłych wydarzeniach, bo od samego początku zaznaczano, iż jest ona wyjątkowa. Lizzie Brocheré sprawdza się w swojej roli bardzo dobrze i chce się ją oglądać. Jest przekonująca, czuć lekkość w odgrywaniu roli, a to tylko dodaje jej uroku.
Historia Burtona także potrafi zaciekawić. Może nie wydaje się on tak interesujący jak Tess, ale nadal zwraca uwagę. Wątki związane z jego karierą nie są zbyt frapujące i prowadzone są bez większej intencji by zająć widza. Dużo lepiej prezentują się jego osobiste poczynania. Obserwujemy jak sny co raz bardziej oddziałują na jego rzeczywistość i nie jest on już w stanie odróżnić, czy jest to fikcja czy też nie. David Ajala na ekranie eksponuje się bez większych zarzutów. Jak do tej pory nie miał on zbytnio szansy wykazać się aktorsko, tak więc ciężko określić jego umiejętności.
Przygody Taki schodzą gdzieś na drugi plan. W zestawieniu z pozostałymi wydają się trochę oderwane, rozgrywające się gdzieś w oddali. Próbuje on rozwikłać tajemnice swych snów sprawdzając wszystkie informacje, na jakie się natknie. U niego również istnieje bardzo cienka linia pomiędzy rzeczywistością a jawą. Starając się odkryć, co oznaczają jego sny, staje się również prekursorem dla widzów w dostarczaniu strzępków informacji. Podczas zmagań z własnymi problemami, musi jeszcze opiekować się chorą matką, co dostarcza mu kolejnych trudności. Will Yun Lee w swej roli nie wybija się ponad przeciętność, jednak nie bardzo pozwala mu też na to scenariusz.
Odcinek okraszony jest raczej wolnym tempem akcji. Nie zaznamy tutaj zawrotnych pościgów, czy też szokujących twistów. Twórcy mają jasno określony plany i realizują go konsekwentnie, nie spiesząc się nadmiernie. W tym odcinku działa to na plus, ponieważ nie czuć wszechobecnego chaosu, jednak nadal pozostaje lekkie zdezorientowanie, bo ciężko odnaleźć sens w przedstawianych sekwencjach. Same sny wypadają intrygująco i zastanawia powód, dla którego są one ze sobą połączone. Dlaczego akurat ci bohaterowie śnią fragmenty wspólnego snu? Zapewne na odpowiedź będziemy musieli jeszcze poczekać.
Motyw wody objawia się w marach każdej z postaci, co jest interesującym nawiązaniem do tytułu, choć może także oznaczać coś więcej. Serial naszpikowany jest ukrytymi motywami i symboliką, a wyłapywanie ich to istotna część seansu. Drugi odcinek, jak jego poprzednik, ubrany jest w szaty tajemnicy, która buduje ciekawy klimat. Twórcy muszą jednak zacząć przemycać jakieś informacje, bo z czasem zaciekawienie może przerodzić się w zirytowanie. Bardzo dobrze dopasowana jest również ścieżka dźwiękowa, która tylko potęguje mistyczną otoczkę całości.
Drugi epizod Falling Water prezentuje wyższy poziom od pilota. Wydarzenia wydają się bardziej poukładane i brak w nich chaosu. Nieprzerwana nić tajemnicy nadal wije się wokoło, powodując lekkie zdezorientowanie, jednak powoli kształtuje się kierunek, w jakim wszystko ma podążać. Sekwencje senne mogą się podobać, wizualnie ciesząc oko, oprawione atrakcyjną ścieżką dźwiękową. Brak zawrotnego tempa, jak i podejmowany temat, skłaniają do refleksji. W produkcji tej drzemie ogromny potencjał i miejmy tylko nadzieję, że twórcy powoli się rozkręcają by dać szalenie interesujący i zawrotny pokaz w końcówce sezonu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat