Falling Water: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
Najnowszy odcinek stawia przed widzami kolejną pulę pytań. Oferuje także kilka odpowiedzi i drobnych informacji, które pobudzają ciekawość oraz zachęcają do śledzenia dalszych wydarzeń.
Najnowszy odcinek stawia przed widzami kolejną pulę pytań. Oferuje także kilka odpowiedzi i drobnych informacji, które pobudzają ciekawość oraz zachęcają do śledzenia dalszych wydarzeń.
Serial Falling Water rozgrywa się na trzech płaszczyznach, pokazując dalsze losy trójki bohaterów. Take poszukuje nowych informacji dotyczących morderstwa, jednocześnie trudniąc się własnymi zagadkami. Burton zmaga się z kolejnym zleceniem, odnajdując ukojenie w ramionach kobiety w czerwieni podczas swoich snów. Tess natomiast odwiedza swoją matkę, starając się odkryć niejasności ze swojej przeszłości.
Wszystko prowadzone jest w odpowiednim tempie i każdy dostaje równy wymiar czasu na ekranie. Kierunek, w jakim podążają ścieżki każdego z bohaterów, wydają się wyznaczać powoli pewien tor, nadając całości jakiegoś sensu. Do tej pory wydawało się, iż postaci dzieli odległość i są one od siebie oderwane, jednak trzeci odcinek to zmienia. Pozostaje jeszcze wiele pytań bez odpowiedzi, które skutecznie podsycają naszą ciekawość.
Bardzo umiejętnie zrealizowane są sekwencje snów. Trzeba ze skupieniem śledzić ekranowe wydarzenia, by rozróżnić rzeczywistość od sennych obrazów. Bohaterowie mają z tym coraz większy problem, więc twórcy postanowili postawić widza w podobnej sytuacji. Sprawdza się to bardzo dobrze, nadaje unikalnego klimatu i oddziałuje w pewien sposób na odbiorcę.
Bez zmian najlepiej wypada Tess. Jej historia jest prowadzona w odpowiedni sposób, a sama jej postać jest intrygująca. Odrobina tajemnicy, która towarzyszy jej od momentu, kiedy ją poznaliśmy, brak równowagi psychicznej, bezkompromisowość oraz konkretność składają się na wyjątkowo różnorodną i interesującą bohaterkę, którą da się polubić i ogląda się z zaciekawieniem jej poczynania.
Pozostali bohaterowie również prezentują się dobrze, potrafią zaintrygować widza – zarówno Burton, jak i Take, próbujący poznać tajemnice własnych snów, jak i cała reszta, z którą obcują postacie. Najciekawsza jest jednak relacja łącząca bohaterów. Co się za tym kryje i jaki jest tego cel? Na odpowiedzi na takie pytania będziemy musieli pewnie jeszcze poczekać.
Dużą rolę odgrywa tutaj ścieżka dźwiękowa. Jest świetnie przygotowana i dopasowana do każdej sceny z dużą dbałością, by wydobyć z niej to co najlepsze. Także wizualnie serial stoi na wysokim poziomie. Zabawa światłem czy praca kamery są dopracowane i dają interesujący efekt.
Monsters, Most Familiar oferuje kilka odpowiedzi fabularnych, jednocześnie stawiając nowe pytania. Podsyca tym samym ciekawość widzów i zachęca do powrotu do kolejnych odcinków. Kusi interesującymi bohaterami i unikalnym klimatem. Powoli zakreśla kształt całości, jak i kierunek podążania historii. Robi się coraz ciekawiej i miejmy nadzieję, że twórcy mają pomysł na pozostałe odcinki.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat