Far Cry: New Dawn – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 15 lutego 2019Niecały rok po premierze Far Cry 5 na rynek trafia sequel tej produkcji. Czy to mogło się udać?
Niecały rok po premierze Far Cry 5 na rynek trafia sequel tej produkcji. Czy to mogło się udać?
Far Cry: New Dawn to kontynuacja wydarzeń przedstawionych w poprzedniej odsłonie cyklu. Trafiamy więc do Hope County po nuklearnej apokalipsie. Tym razem jednak postapokaliptyczne realia wyglądają zupełnie inaczej. Okazało się, że świat wyjątkowo dobrze radził sobie bez ludzi i dosłownie zaczął rozkwitać. Szybko trafiamy do osady nazwanej Prosperity i zostajemy wciągnięci w sam środek konfliktu jej mieszkańców z bandytami, na których czele stoją bliźniaczki – Mickey i Lou. Niestety, nie są one antagonistkami równie charyzmatycznymi i interesującymi jak Joseph Seed, Pagan Min czy Vaas Montenegro. Gra co jakiś czas przekonuje nas, że kobiety są złe i musimy z nimi walczyć, ale wszystko to wydaje się dość płytkie w porównaniu z innymi czarnymi charakterami, do których przyzwyczaiła nas ta seria na przestrzeni lat.
Niezbyt interesujące postacie – po obu stronach barykady – to zresztą jedna z największych wad New Dawn. Naprawdę niewielu jest tutaj bohaterów i złoczyńców, którzy w jakikolwiek sposób zapadliby w pamięć. Trudno jednak się temu dziwić, bo NPC-ów jest tu sporo, a sama gra jest dość krótka – trudno więc się z tymi postaciami zżyć, polubić ich lub zrozumieć ich motywacje. Zdecydowanie najlepsze wrażenie robią tutaj bohaterowie, którzy powracają po swoim debiucie w Far Cry 5.
Zagraj to jeszcze raz, Ubisoft
W rozgrywce szybko można się odnaleźć, bo to niemal idealna kalka tego, co znamy z wcześniejszych części serii. Jeszcze więcej strzelania, cichych eliminacji, zbierania ziół, skórowania zwierząt i... odbijania baz pełnych wrogów. To ostatnie zostało tu zresztą podbite do granic absurdu. Na stosunkowo niewielkiej mapie mamy 10 posterunków, a każdy z trzema poziomami trudności. I chociaż w teorii są to aktywności poboczne, to za ich kończenie dostajemy etanol – najcenniejszy materiał w tej grze, służący nam do rozbudowywania naszej osady, a tym samym pozyskiwania dostępu do lepszej broni, pojazdów czy apteczek. Jeśli więc już wcześniej narzekaliście na powtarzalność w serii Far Cry, to New Dawn raczej nie przypadnie wam do gustu.
Sama zabawa jest jednak przyjemna – o ile lubicie gry, które w dużej mierze polegają na odhaczaniu kolejnych punktów na mapie. Model strzelania nie uległ zmianie i nadal jest całkiem satysfakcjonujący, podobnie jak działanie po cichu przy użyciu noży do rzucania, łuku czy procy. Szkoda tylko, że twórcy nie zadali sobie więcej trudu i na dobrą sprawę zaoferowali tylko jedną prawdziwie unikalną broń – wyrzutnię pił. Wystrzeliwanie odbijających się, zabójczych dysków sprawia sporo frajdy i bardzo żałuję, że nie zdecydowano się na umieszczenie w Far Cry: New Dawn większej liczby nietypowych narzędzi destrukcji. Cała reszta jest tu bowiem do bólu standardowa i wyróżnia się jedynie kosmetycznymi skórkami.
Miłym akcentem jest wspomniane już rozbudowywanie Prosperity. Wykorzystując etanol rozwijamy poszczególne placówki, takie jak obóz treningowy czy warsztat. Tym samym poprawiają się nasze statystyki, uzyskujemy dostęp do bardziej skomplikowanych przepisów lub odblokowujemy możliwość zakupywania map z zaznaczonymi skarbami. To całkiem przyjemne urozmaicenie, szkoda tylko, że wiąże się z najgorszym grindem w grze, czyli odbijaniem posterunków. W grze powracają też sterowani przez sztuczną inteligencję towarzysze, którzy służą nam w walce z wrogami i oferują również wsparcie na inne sposoby. Mi najbardziej przypadł do gustu sympatyczny pies Timber, który zaznaczał oponentów i skarby.
Jaka piękna apokalipsa
Pozytywnie wypada natomiast oprawa audiowizualna. Nowym wyglądem Hope County trudno jest się nie zachwycać. Jest zielono, mnóstwo tu kolorowych kwiatów czy zwierząt o nietypowym ubarwieniu. Wszystko to buduje wyjątkowy klimat i wyróżnia się na tle innych tytułów postapokaliptycznych, które podchodzą do tematu w bardziej oklepany sposób. Świetnie wypada też muzyka – na ścieżce dźwiękowej znajdują się m.in. utwory Die Antwoord czy Run The Jewels, które idealnie pasują do tego nietypowego i pokręconego świata.
Far Cry: New Dawn to produkcja, którą trudno ocenić jako zupełnie odrębne, samodzielne dzieło. Bardzo mało rzeczy odróżnia grę od poprzedniczki. Dodatkowym problemem jest fakt, że oba te tytuły dzieli zaledwie kilkanaście miesięcy, przez co jeszcze bardziej odczuwamy wszelkie podobieństwa, a w konsekwencji szybciej stajemy się znużeni tym modelem rozgrywki. Jeśli jednak odczuwacie niedosyt po Far Cry 5 i z chęcią chcielibyście sięgnąć po jeszcze więcej tego samego, to New Dawn będzie dobrym wyborem.
Plusy:
+ oprawa,
+ rozbudowywanie Prosperity,
+ pies Timber,
+ rozgrywka bywa przyjemna.
Minusy:
- powtarzalność,
- postacie, które trudno polubić,
- zbyt podobna do Far Cry 5.
Źródło: fot. Ubisoft
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat