Final Fantasy 7 Rebirth (PC) - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 29 lutego 2024Sprawdzam, czy warto było czekać niemal rok na premierę Final Fantasy 7 Rebirth na PC.
Sprawdzam, czy warto było czekać niemal rok na premierę Final Fantasy 7 Rebirth na PC.
Podzielenie remake'u Final Fantasy 7 na kilka części wydawało mi się chybionym pomysłem, ale już FF7: Remake z 2020 roku pokazało, że w tym szaleństwie jest metoda. Twórcy nie poszli drogą na skróty i nie zaoferowali jeszcze raz tego samego w lepszej oprawie. Zamiast tego zdecydowali się wprowadzić spore zmiany do historii, a także znacząco rozbudować wiele elementów. Rebirth pokazało to jeszcze bardziej dobitnie. Było prawdziwym kolosem, oferując kilkadziesiąt godzin głównego wątku fabularnego oraz mnóstwo pobocznych zadań, minigier i opcjonalnych aktywności. Od niedawna z tym docenionym przez graczy PS5 oraz krytyków tytułem mogą zapoznać się także gracze na PC.
Final Fantasy VII Rebirth prezentuje kontynuację historię z końcówki Remake. Śledzimy dalsze losy Clouda i jego towarzyszy po tym, jak opuszczają Midgar. To dla Square Enix był doskonałą okazją nie tylko do wprowadzenia zdecydowanie większych i bardziej otwartych lokacji, ale też poświęcenia więcej uwagi bohaterom i przemianom, jakie przeszli po wydarzeniach z wcześniejszej części. Nie będę jednak rozpisywał się ani na temat opowieści, ani jej bohaterów, bo więcej na ten temat możecie dowiedzieć się z naszej recenzji wersji na PlayStation 5. Tutaj skupiam się na wersji PC.
Rebirth stawia na ten sam system walki, jaki wprowadzono w Final Fantasy 7 Remake. Starcia rozgrywają się w czasie rzeczywistym i nastawione są na akcje, choć nie zapomniano o korzeniach serii i jest tutaj miejsce na taktykę. Możemy wybierać komendy, takie jak skorzystanie ze zdolności, czarów i przedmiotów. Moim zdaniem, z uwagi na dynamikę i intensywność pojedynków, na kontrolerze gra się zdecydowanie wygodniej, ale nie jest to jeden z tych przypadków, gdzie zabawa przy pomocy klawiatury i myszy kompletnie nie wchodzi w grę. Jest to jak najbardziej możliwe, a domyślne przypisanie klawiszy jest (w większości) dość sensowne i intuicyjne. Nie zapomniano też o opcji wprowadzenia zmian w tym zakresie, więc jak ktoś nie chce z pada korzystać, to może dostosować sterowanie pod siebie.
Do dyspozycji pecetowych graczy oddano również sporo ustawień graficznych, które umożliwiają komfortową rozgrywkę na różnych konfiguracjach sprzętowych. Na moim domowym PC raczej ze średniej półki cenowej, mogłem cieszyć się przyzwoitą jakością (mieszanka ustawień średnich i wysokich) w 1440p i płynnych 60 klatkach na sekundę. Rozczarowuje jednak fakt, że gra wspiera wyłącznie DLSS, jeśli chodzi o techniki upscalingu. Przynajmniej na ten moment nie uświadczycie tutaj obsługi AMD FSR czy Intel XeSS. Chyba że zdecydujecie się na instalacje fanowskich modów, bo te są już dostępne, cieszą się dużym zainteresowaniem i podobno działają fantastycznie.
Sytuacja nie jest jednak tak różowa na Steam Decku. Chociaż gra uzyskała zielony znaczek oznaczający pełną weryfikację pod kątem działania na handheldzie Valve, to do jakości takiej rozgrywki mam pewne zastrzeżenia. Na domyślnych ustawieniach można cieszyć się zabawą w mniej więcej 30 klatkach, ale gdy na ekranie dzieje się więcej, to płynność wyraźnie spada. Nie do poziomu całkowitego pokazu slajdów, ale jest to zauważalne nawet przez oko odbiorcy mniej wprawionego w tego typu analizach. Oczywiście da się to unormować, ale wymaga to kombinowania z ustawieniami i pójścia na pewne kompromisy. Dodatkowo co jakiś czas grze zdarzało się wyrzucić mnie do systemu bez podawania jakiegokolwiek powodu. Poprawiło się to po zainstalowaniu aktualizacji, ale i to wiązało się z kolejnym testem dla mojej cierpliwości. Bo owszem, 180 GB wolnej przestrzeni na Steam Decku wystarczyło na zainstalowanie Rebirth, ale... już nie na pobranie i wdrożenie łatki.
Mimo tych problemów trudno jest mi jednak jakoś bardziej czepiać mi się działania FF7 Rebirth na Steam Decku. To ogromna gra i nawet jej minimalne wymagania sprzętowe są dość wysokie. Fakt, że można uruchomić ją w grywalnej formie na przenośnym urządzeniu za 1500 zł, sam w sobie robi wrażenie. Nie uważam, by była to najbardziej optymalna opcja ogrywania tego tytułu i znacznie lepiej uruchomić go na średniej klasy pececie czy PS5, jeśli macie taką możliwość. Jestem jednak w stanie wyobrazić to sobie jako bardzo fajną alternatywę na przykład do wykonywania pobocznych aktywności czy grindowania gdzieś w podróży lub po prostu leżąc wygodnie na kanapie czy łóżku.
Final Fantasy 7 Rebirth na szczęście nie okazało się jednym z tych niesławnych, fatalnych portów. Twórcy wykonali dobrą robotę, choć oczywiście jest trochę miejsca na poprawki. Jeśli za jakiś czas doczekamy się aktualizacji dodającej obsługę FSR, XeSS, a także stabilizująca działanie gry na Decku, to do końcowej oceny śmiało będzie można doliczyć jedno oczko
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniaknaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1941, kończy 84 lat
ur. 1959, kończy 66 lat