„Flockers”: Owczy pęd – recenzja
Data premiery w Polsce: 19 września 2014Team 17 to uznane studio z wieloma hitami na swoim koncie. Niektóre z nich (choćby seria "Worms") zasłużyły na miano kamieni milowych w historii gier wideo. Nowa gra brytyjskiego studia - Flockers - nawiązuje wykonaniem do wspomnianej serii i choć kamieniem milowym nazwać jej nie sposób, to można spędzić przy niej kilka miłych chwil. Niestety ma ona swoje niedociągnięcia.
Team 17 to uznane studio z wieloma hitami na swoim koncie. Niektóre z nich (choćby seria "Worms") zasłużyły na miano kamieni milowych w historii gier wideo. Nowa gra brytyjskiego studia - Flockers - nawiązuje wykonaniem do wspomnianej serii i choć kamieniem milowym nazwać jej nie sposób, to można spędzić przy niej kilka miłych chwil. Niestety ma ona swoje niedociągnięcia.
Oczywiście stwierdzenie, że Flockers jest oparte na "Wormsach", jest poważnym nadużyciem, gdyż już na pierwszy rzut oka widać, iż Owcom bliżej do klasycznych Lemingów niż Robali. Zasada gry jest prosta: należy przeprowadzić swoje stadko przez planszę pełną pułapek i niebezpieczeństw. Choć przeprowadzenie już jednej owcy zalicza poziom, to jednak im większe stado dotrze do punktu wyjścia, tym wyższy wynik otrzymamy na koniec. Po zakończeniu levelu otrzymujemy bowiem ocenę punktową zarówno za liczbę przeprowadzonych owiec, jak i dodatkowe elementy rozmieszczone na planszy. Wydłużając trasę, możemy np. zebrać kolejne owce oraz tzw. złote runo, czyli dodatkową, najtrudniej dostępną (oraz ubarwioną na wiadomy kolor) owcę. Premiowane jest również jak najszybsze ukończenie poziomu. Punkty zdobyte w ten sposób automatycznie ładowane są do rankingu obejmującego wszystkich graczy we Flockers. Uzbieranie wysokiej liczby punktów po zakończeniu poziomu daje niemałą satysfakcję.
Grę można w każdej chwili spauzować, przyjrzeć się mapie i zaplanować trasę. Trochę dziwne jest, że podczas pauzy nie można "zarządzać" owcami (np. przydzielając odpowiednie role), w związku z tym pauza przydaje się wyłącznie w celu zapoznania się z planszą.
Planowanie trasy i znajomość poziomu jest ekstremalnie ważna, gdyż Flockers nie jest grą, którą przechodzi się bez poświęcenia odpowiedniej uwagi. Podejścia do coraz bardziej skomplikowanych poziomów będą na pewno kończyć się niepowodzeniami, z których należy wyciągać wnioski, ucząc się na błędach. Trzeba być zatem przygotowanym na konieczność nanoszenia poprawek na trasy. Niestety fakt ten ma wpływ na rozgrywkę. W związku z powyższym gra potrafi też zmęczyć, dlatego bardzo dobrze sprawia się jako rozrywka "z doskoku" – jeden, dwa poziomy na posiedzenie zdają się być optymalne. Nie należy się zatem nastawiać na produkcję, przy której można zarwać można przysłowiową nockę.
[video-browser playlist="632860" suggest=""]
Aby przebyć szlak, należy odpowiednio wykorzystywać specjalne umiejętności, które możemy przydzielać zwierzakom – owca może wykonać skok, wzlecieć wzdłuż pionowej ściany, ustawić się w schodki, umożliwiając przejście podążającym za nią towarzyszom, bądź zablokować trasę. Zdolności są zdobywane poprzez zebranie rozłożonych na trasie skrzynek, bardzo przypominających pudła znane ze wspomnianej serii "Worms".
Podobieństwo do "Wormsów" kończy się na wykonaniu graficznym gry. To, co widzimy na ekranie, jest uderzająco podobne do "Worms Revolution", czyli jakby nie patrzeć, gry sprzed dwóch lat. Niestety nie był to dobry zabieg - gra wygląda nieświeżo i nie do końca atrakcyjnie. Można zadać sobie pytanie, czy w produkcji logicznej graficzne wodotryski są wymagane do dobrej zabawy. Zapewne nie, ale fakt, że przez dwa lata nie wprowadzono usprawnień, wprawia w zdumienie. Skoro już przy oprawie graficznej jesteśmy, to warto wspomnieć również o dość brutalnym przedstawianiu śmierci owieczek, które znajdą się tam, gdzie nie powinny. Zgniecione, zmiażdżone czy rozszarpane w wyniku eksplozji stworzonka rozpadają się w fontannach krwi, zaś nadziane na olbrzymie kolce truchełka zwisają z nich, sugestywnie dyndając. Nie mam nic przeciwko przemocy w grach, jeśli jest ona uzasadniona i osadzona w odpowiednim kontekście. Ta brutalność w grze trochę razi, Flockers bowiem sili się na produkcję napędzaną czarnym poczuciem humoru, w której krwistość zgonów niestety poszła w nieco patologicznym kierunku. Jeśli chodzi o warstwę dźwiękową, to Flockers jest bardzo ubogie – ot, muzyczka, dźwięki pracujących maszyn i beczące owce. Myślę, że można było pokusić się o nieco więcej.
Czytaj również: "Assassin's Creed: Unity" najbardziej zbugowaną grą? Zobacz wideo
Nowa produkcja ze stajni Team 17 jest sympatyczną grą logiczną, która powinna trafić w gusta osób lubiących wytężać szare komórki podczas zabawy. Gracze pamiętający "Lemmings" sprzed ponad dwudziestu lat powinni bardzo szybko się odnaleźć, a osoby z tą serią niezaznajomione nie powinny mieć problemu – sterowanie na PC ogranicza się do kilku przycisków, a zasady gry są proste i przejrzyste. Problematyczne może być jednak to, że zabawę należy umiejętnie dozować. Konieczność powtarzania poziomów (szczególnie jeśli chcemy zebrać maksymalną liczbę punktów) może jest nie tyle frustrująca, co męcząca, i powoduje konieczność robienia przerw. Całość prezentuje się jako porządna "mała" produkcja posiadająca swój urok, ale też i wady.
PLUSY:
+ dobry trening dla szarych komórek,
+ prostota obsługi,
+ radość z poziomu zakończonego wysokim rezultatem.
MINUSY:
- potrafi zmęczyć,
- oprawa audiowizualna,
- brak możliwości wydawania poleceń podczas pauzy,
- przesadzona brutalność.
Poznaj recenzenta
Piotr GrabowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat