Gniazdo pająka – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 3 maja 2024Gniazdo pająka to nowy horror, który właśnie wkracza na ekrany polskich kin. Czego można spodziewać się po produkcji? Sprawdźmy.
Gniazdo pająka to nowy horror, który właśnie wkracza na ekrany polskich kin. Czego można spodziewać się po produkcji? Sprawdźmy.
Akcja filmu Gniazdo pająka rozgrywa się podczas szalejącej w Nowym Jorku burzy śnieżnej. W takich okolicznościach do jednej z kamienic przez okno wpada tajemniczy obiekt z kosmosu – to tam pod osłoną nocy wykluwa się pająk, którego niedługo później odnajduje mieszkająca w budynku kilkunastoletnia Charlotte (w tej roli imponująca Alyla Browne). Dziewczynka zaczyna dbać o stworzenie i regularnie je dokarmia, przez co pająk szybko osiąga monstrualne rozmiary. Początkowo nieświadoma zagrożenia Charlotte przekonuje się, że jej nowy pupilek to śmiertelne zagrożenie dla wszystkich mieszkańców kamienicy. Reżyserem i scenarzystą produkcji jest Kiah Roache-Turner. Od dziś film jest dostępny na ekranach polskich kin.
Nowa produkcja może zaintrygować widza już samym opisem i materiałami prasowymi – widok olbrzymiego pająka wkomponowanego w plakaty sugeruje soczystą rozrywkę. Finalnie okazuje się jednak, że mamy do czynienia z typowym horrorem klasy B – takim, w którym logika, suspens czy głębia zupełnie się nie liczą, ustępując miejsca wartkiej akcji. Ta zaś dość szybko się wypala i po obiecującym wstępie pozostawia nas z poczuciem wtórności i wyczerpania tematu. Jakość produkcji można ocenić już po pierwszych minutach, co w sumie jest zaletą – dzięki temu można właściwie podejść do seansu i zamiast na arcydzieło, spróbować nastawić się na typowy odmóżdżający seans. W tej kategorii Gniazdo pająka sprawdza się bowiem nie najgorzej.
Główną bohaterką wydarzeń jest wspomniana już Charlotte, która z biegiem czasu ewoluuje – z niewinnej miłośniczki żywych stworzeń staje się nieustraszoną wojowniczką. To właśnie od niej rozpoczyna się cały horror i to ona stanie przed misją jego zakończenia. Twórcy dopisali tej postaci całe tło – dowiadujemy się, że dziewczynka tęskni za swoim biologicznym ojcem i trudno jej nawiązać relację z obecnym partnerem jej matki. Aby jeszcze bardziej podnieść stawkę, twórcy wprowadzają do fabuły mamę oraz małego braciszka. Wszystko to ma sprawić, by film przestał być tylko konfrontacją z wielkim pająkiem i skupił się na rozwoju bohaterki (tak to przynajmniej wygląda na papierze, ponieważ przez wszechobecne dziury logiczne trudno w to wkładać jakikolwiek ładunek emocjonalny). Cała plejada bohaterów drugoplanowych (a tych jest w filmie naprawdę wielu; być może nawet zbyt wielu) jest raczej anonimowa i nie budzi większych emocji. To typowe mięso armatnie; od samego początku czuć, że wszyscy prędzej czy później zostaną wyeliminowani. Natomiast fakt, że głównym wybawcą jest tu dziecko, to akurat zaleta – pomysł jest dość wdzięczny i trafiony. Arsenał, w jaki wyposażona jest dziewczynka, jest bardzo amatorski, co daje wyraźne poczucie, że siły nie są wyrównane. Patrzy się na to z autentyczną ciekawością (trochę jak na Kevina, który samodzielnie zastawia pułapki na włamywaczy).
Nowa produkcja korzysta z klasycznych straszaków – jest tak typowo, że z łatwością można wyczuć, kiedy zza rogu wyskoczy potwór. Początkowo faktycznie siedzimy na krawędzi fotela, gotowi na atak pająka – pierwsze sceny trzymają w napięciu, ponieważ nie wiemy jeszcze, z czym będziemy mieć do czynienia. Szybko jednak okazuje się, że twórcy zamierzają nas prowadzić przez tę fabułę za rączkę. Wraz z bohaterami obserwujemy rozwój pająka na każdym etapie i wyraźnie widzimy, jak dynamicznie się on zmienia. Rzec można, że widz zostaje oswojony z pająkiem, jeszcze zanim ten przejdzie do ataku. Jest to moim zdaniem zabieg przedziwny, niepotrzebnie uprzedzający dalsze wydarzenia – taka formuła nie budzi napięcia, a wręcz przygotowuje widza na to, co ma zaraz nastąpić. Nie ma więc tu miejsca na autentyczny strach przed kolejną sceną; można to nazwać oczekiwaniem – bo jak można bać się potwora, skoro jak na tacy pokazano nam, czym on jest, co dokładnie potrafi, a nawet to, w jakim kierunku w danym momencie idzie? Przy okazji warto wspomnieć, że scen z wyraźnym atakiem pająka jest w tym filmie dosłownie kilka – kamera nie poświęca mu dużej uwagi (być może nie starczyło już na to budżetu). Twórcy idą na łatwiznę i przez większą część fabuły pokazują po prostu same reakcje bohaterów – to, co najważniejsze, dzieje się za naszymi plecami.
Na plus zapisać można miejsce akcji – osadzenie wydarzeń w jednej kamienicy tworzy klaustrofobiczny klimat i dobrze ilustruje fakt, że wszyscy bohaterowie znajdują się w pułapce. Fakt, że za oknem szaleje śnieżyca, oczywiście nie jest przypadkowy – jak łatwo można się domyślić, w takich warunkach trudno o ratunek z zewnątrz czy choćby o wykonanie połączenia przy zanikającym zasięgu. Twórcy zadbali o smaczki wizualne, takie jak gry świateł i cieni – wszystko rozgrywa się w półmroku, co pasuje do tej opowieści i pozwala na eksponowanie długich nóg pająka pod byle pretekstem. Choć w opisach fabularnych wyraźnie pojawia się Nowy Jork, jest to tylko wabik na widza – tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, a akcja mogłaby się rozgrywać w każdym innym miejscu na świecie. Jeśli zaś chodzi o efekty specjalne – pająk, zwłaszcza w szczycie swojej formy, wygląda po części jak sztuczny twór komputerowy, a po części jak zrobotyzowana plastikowa kukła. Równie sztucznie robi się w momencie, w którym kamienica zostaje obleczona pajęczyną, a poszczególne ofiary tryskają krwią lub rozpuszczają się pod wpływem jadu – wszystko to przypomina raczej tanie efekty kina grozy lat 80.
Gniazdo pająka nie będzie przełomem, jeśli chodzi o gatunek horroru. Tak naprawdę cała groza tego filmu ulokowana jest w ośmiu nogach i szczypcach pająka. Biorąc pod uwagę to, jak wiele osób wzdryga się na sam widok tych stworzeń, można przypuszczać, że nawet tak prosta fabuła wzbudzi pewien dreszczyk. Jednak i do pająka można się przyzwyczaić – a skoro tak, to dalsze wydarzenia ogląda się już raczej na chłodno, bez emocji. Nie znajdziecie tu też odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące genezy potwora, co jest trochę rozczarowujące. Film sprawdzi się w luźny wieczór do pochrupania przekąsek – jakościowo zupełnie nie odbiega od innych przeciętniaków, których głównym zadaniem jest zapewnienie krwawej i dynamicznej rozrywki. Jeśli jednak szukacie poważnej i bardziej ambitnej propozycji, to raczej nie ten adres.
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat