„Hawaii 5.0”: sezon 5, odcinek 10 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024"Hawaii 5.0" po - delikatnie mówiąc - przeciętnym odcinku świątecznym zaczyna powracać do tego, co w tym sezonie było tak dobre. Jest ciekawa historia, zabawa konwencją i doza humoru, która umila czas spędzony przed ekranem.
"Hawaii 5.0" po - delikatnie mówiąc - przeciętnym odcinku świątecznym zaczyna powracać do tego, co w tym sezonie było tak dobre. Jest ciekawa historia, zabawa konwencją i doza humoru, która umila czas spędzony przed ekranem.
"Hawaii 5.0" ("Hawaii Five-0") tym razem inspiruje się klimatem noir, wprowadzając twardego detektywa w sile wieku, a ten raczy nas klimatycznymi narracjami, charyzmą i szorstkością, której brakuje jakiemukolwiek bohaterowi serialu. William Forsythe w tej roli sprawdza się wyśmienicie, pokazując, że Steve McGarrett przy staromodnym twardzielu nie sprawia wrażenia największego zabijaki. Coś w tym nowym bohaterze było tak szalenie intrygującego, jakiś smaczek, o którym nie sądziłem, że może mi go w tym serialu brakować.
Konwencja to nie tylko postać twardego detektywa, ale też fabuła - choćby sam początek z pokazaniem zabitej kobiety. Od razu nasuwają się skojarzenia z dawnym kinem zahaczającym o noir, gdy twórcy umyślnie inspirują się i nawiązują bardzo subtelnie do tego gatunku, sprawiając, że satysfakcja rośnie z każdą minutą. Historia nie wydaje się tak oczywista i przewidywalna, jak ostatecznie się okazuje. Przykuwa uwagę i pozwala trochę odetchnąć, gdy w wielu kluczowych scenach na pierwszy plan wychodzi postać Forsythe'a. Szkoda trochę niewykorzystanego gościnnego występu Erika Robertsa - niegdyś gwiazdy kina, a dziś upadłego aktora grającego mdłe role w telewizji. Szkoda, bo Forsythe był strzałem w dziesiątkę, a Roberts to smutne nieporozumienie, pokazujące, jak można nisko upaść, by zagrać rolę w serialu, którą mógłby odegrać ktokolwiek bez znanego nazwiska. I taki ktoś prawdopodobnie zrobiłby to lepiej.
[video-browser playlist="648877" suggest=""]
Drobny akcent w emocjonalnej subtelności wyniósł ten odcinek na wyższy poziom. Z jednej strony mamy piękny hołd dla starych twardzieli, którzy nie opierają się na technologii, ale na instynkcie i swoich pięściach. Weźmy za przykład końcową scenę, gdy detektyw odchodzi w slow motion - banał typowy dla tego serialu, ale tutaj w tym jednym momencie to działa. Z drugiej strony mamy wątek nowej postaci asystentki Maksa. Na razie była bo była i nic o niej nie wiedzieliśmy (poza tym, że jest osobą specyficzną). Dzięki rozmowie z Danno trochę ją poznajemy, kobieta otwiera się, pokazuje oblicze i staje się bardziej ludzka. Niewiele, ale cieszy, bo dzięki temu postać z tła pokazuje jakiś potencjał. Nie zdziwię się, jeśli bohaterowie wrócą do sprawy jej dziewczyny i ją rozwiążą.
Czytaj również: „Hawaii 5.0″ – Daniel Dae Kim reżyserem nadchodzącego odcinka
"Hawaii 5.0" powraca po przerwie w lepszej formie. Czuć tutaj ducha niezłego początku sezonu, frajda jest przednia i widać, że serial wraca na dobre tory.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat