Homeland: sezon 5, odcinek 10 i 11 – recenzja
Data premiery w Polsce: 18 listopada 2024Homeland to serial, który zdążył w 5. sezonie narodzić się na nowo i zachwycić swoich fanów wyjątkowo wciągającą oraz dobrze napisaną historią osadzoną w Europie. Najnowsze odcinki serii trzymają wysoki poziom.
Homeland to serial, który zdążył w 5. sezonie narodzić się na nowo i zachwycić swoich fanów wyjątkowo wciągającą oraz dobrze napisaną historią osadzoną w Europie. Najnowsze odcinki serii trzymają wysoki poziom.
Homeland to produkcja wprost idealna do tzw. binge watching, czyli oglądania serialu jednym ciągiem. Taka myśl nasunęła mi się tuż po końcu odcinka 11, który pozostawił z okrutnym cliffhangerem i urwał się niemal w samym środku akcji. Podział na odcinki 11 i 12 wyszedł scenarzystom dość niefortunnie i można odnieść wrażenie, że końcówka serialu mogła być tworzona jako 2-godzinny finał. Telewizja Showtime postanowiła jednak wyemitować je osobno, dlatego też Our Man in Damascus kończy się w kluczowym dla fabuły całego sezonu momencie.
Zauważałem to już wcześniej, ale odcinki 10 i 11 dobitnie potwierdziły pewną prawidłowość w 5. sezonie Homeland: twórcy bardzo solidnie rozłożyli proporcje pomiędzy bohaterów i kluczową postacią w całej układance tym razem jest ktoś inny niż Carrie Mathison. Owszem, główna bohaterka zapewne odegra istotną rolę w uratowaniu mieszkańców Berlina przed atakiem terrorystycznym (wbiegała do tunelu metra niczym Jack Bauer), ale pierwsze skrzypce w 5. serii gra zdecydowanie Allison Carr. Miranda Otto w swojej roli jest rewelacyjna. Gdy wydawało się, że jej postać zostanie zdemaskowana i powstrzymana, narodziła się na nowo i tak naprawdę napędza wydarzenia kończące sezon.
Pod względem fabularnym Homeland zaliczył w 5. sezonie kilka mniejszych grzeszków, ale ostatecznie scenarzyści wyszli z tego wszystkiego obronną ręką. Rosjanom jest na rękę wojna z Państwem Islamskim, bo przecież czerpać będą z tego konkretne zyski. Atak na Berlin ma docelowo zmotywować Zachód do odważniejszego działania. Jakież to prawdziwe! Fakt, że Homeland w 5. serii jest tak głęboko osadzony w prawdziwych realiach geopolitycznych, sprawia, że na produkcję Showtime patrzy się zupełnie inaczej. Serial Alexa Gansy i Howarda Gordona w żaden sposób nie jest przesadzony. Nie ma w nim elementów znanych z sezonów 1-3, które naginały realizm do granic możliwości. Tym razem twórcy postawili na autentyczność fabularną i był to trafiony wybór.
Jedyne, co martwi przed wielkim finałem, to zupełna marginalizacja wątku Petera Quinna. Bohater ten nie miał lekko przez cały sezon. Najpierw próbował się zabić, później zapragnął powrócić do Syrii i infiltrować komórkę terrorystów, by w końcu zostać zagazowanym i pozostawionym na śmierć przez tych samych terrorystów. Warto zauważyć, że przeżył wiele, ale nie został przez scenarzystów uśmiercony. Mało tego – w 5. sezonie nikt istotny jeszcze nie został zabity, dlatego też kto wie, co wydarzy się w wielkim finale...
Biorąc pod uwagę, że atak terrorystyczny pozostawiono na wielki finał, nie spodziewam się zbyt wielu zaskoczeń. Teoretycznie wszystko jest jasne: Carrie powstrzyma terrorystów, Saul w końcu dorwie Alison i zapewne sam wymierzy sprawiedliwość - ale czy na pewno? Po cichu liczę, że scenarzyści szykują w ostatnim odcinku coś dużego, co ostatecznie udowodni i potwierdzi, jak dobry jest to sezon Homeland. Przyrównać można go chyba tylko do debiutanckiej serii i wypada mieć nadzieję, że forma zostanie podtrzymana w przyszłym roku.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat