Homeland: sezon 6, odcinek 7 – recenzja
W najnowszym odcinku Homeland stało się coś, na co wszyscy czekali od bardzo dawna. Dar Adal wreszcie wyszedł z cienia i zajął należne mu miejsce głównego rozgrywającego.
W najnowszym odcinku Homeland stało się coś, na co wszyscy czekali od bardzo dawna. Dar Adal wreszcie wyszedł z cienia i zajął należne mu miejsce głównego rozgrywającego.
Imminent Risk jest jednym z tych odcinków, w których nie ma wielu scen akcji, ale na poziomie emocji dzieje się aż za dużo. Oczywiście najcięższym wątkiem pod tym względem jest sądowa batalia Carrie o możliwość opieki nad Frannie. Twórcy w bardzo bezwzględny sposób obeszli się z byłą agentką. Dzięki tym dramatycznym wydarzeniom, Claire Danes ma znów wielkie pole do popisu przy aktorskiej interpretacji swojej postaci w dołku emocjonalnym. Znamy to już z poprzednich sezonów. Psychotyczne stany, alkoholowe libacje i niekontrolowane zachowania, działają destrukcyjnie na Carrie, co dla widzów jest prawdziwą emocjonalną ucztą. Apogeum tego wątku następuje podczas rozmowy telefonicznej między Mathison, a panią prezydent elekt, kiedy to ta pierwsza próbuje uzyskać od przyszłej głowy państwa pomoc w kwestii swojej córki. Między obiema paniami dochodzi do spięcia, co tylko potęguje efekt osamotnienia w cierpieniu głównej bohaterki. W takich momentach serial staje się krwistym dramatem, niepozostawiającym obojętnych nawet niedzielnych widzów. Jak się później okazuje, kłopoty Carrie nie są przypadkowe. Stanowią część machinacji Dar Adala, który od początku sezonu manipuluje wszystkimi postaciami z Homeland.
To w zasadzie ten bohater jest kluczową postacią najnowszego odcinka. Dar Adal wychodzi z cienia, dzięki czemu widzowie dowiadują się dość dużo o głównej intrydze szóstego sezonu. Oczywiście jeszcze wiele nam brakuje do ułożenia całej, skomplikowanej układanki, ale informacje z bieżącego epizodu mocno popychają fabułę do przodu. Wychodzi na to, że Dar Adal ma coś do powiedzenia w każdym z wątków. A najbardziej zaskakujące jest, że umiejętnie rozgrywa również Petera Quinna.
Obu panów łączy wspólna przeszłość. Okazuje się teraz, że to Dar stoi za przyśpieszoną ewakuacją byłego agenta do kryjówki Astrid. Wszystko wskazuje na to, że Quinn odegra w szóstym sezonie dużo większą rolę, niż początkowo przewidywano. Jego postać nie jest jedynie zapychaczem i podmiotem, który obija się co ściany większej opowieści, a ważnym elementem, wpływającym znacząco na przebieg wydarzeń. Mimo lekkiego upośledzenia, na które cierpi bohater, twórcy umiejętnie zagospodarowali jego postać i napisali dla niego ciekawą historię. Po raz kolejny dostajemy dramatyczne, emocjonalne motywy, które umiejętnie rozbudowują Petera jako pełnoprawnego bohatera szóstego sezonu Homeland.
Nie można nic zarzucić również wątkowi Saula Berensona, choć dramatyzm ustępuje tutaj miejsca klasycznej szpiegowskiej rozgrywce. Jego historia jest nierozerwalnie złączona z motywem irańskiego szpiega Majid Javadi’a, który przybywa do Stanów Zjednoczonych z ważnymi informacjami. Niestety i tutaj Dar Adal wciska swoje brudne łapska i niweczy plan spotkania Saula ze swoim informatorem. W końcu jednak bohaterom udaje się zobaczyć, a wynik ich rozmowy powinien mieć olbrzymi wpływ na fabułę w kolejnych odcinkach. Twórcy wyraźnie stawiają tutaj na chemię między Saulem i Adalem. Obaj są doświadczonymi rozgrywającymi i obaj są świadomi gry, która się toczy. Prowadzi to do niechybnej konfrontacji, zapowiadającej się jako bardzo smaczne fabularne danie.
Przez kilka długich sezonów czekaliśmy, aż Dar Adal wyjdzie z cienia. Jak na razie jest to ujawnienie połowicznie. Jesteśmy świadkami jego działań, lecz wciąż do końca nie znamy motywów. Głównym pytaniem, które się pojawiło po bieżącym epizodzie brzmi: jak daleko posunie się Dar Adal, aby zrealizować swoje plany? Jak na razie ten starszy pan nie cacka się z bohaterami. Wykorzystanie niewinnego dziecka, w rozgrywce z Carrie to mocne uderzenie, które nie pozostawia obojętnym.
Czy Dar Adal stanie się w końcu klasycznym czarnym charakterem? Jak na razie wszystko na to wskazuje, jednak pamiętajmy, że mamy do czynienia z serialem, w którym co kilka chwil następuje znaczący zwrot akcji. Pozostaje nam więc skupić się na bieżących wydarzeniach i delektować się wielkimi emocjami, które generuje każdy następny epizod, bo od kilku odcinków napięcie nie spada nawet na moment.
Źródło: fot: JoJo Whilden/SHOWTIME
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat