„Impersonalni”: sezon 4, odcinek 17 – recenzja
Nie dość, że emisja serialu "Impersonalni" jest w lutym i marcu poszarpana oraz pełna długich przerw, to jeszcze musimy zadowolić się w tym okresie typowymi odcinkami zapychającymi. Cóż, lepsze to niż nic, ale pozostaje niedosyt.
Nie dość, że emisja serialu "Impersonalni" jest w lutym i marcu poszarpana oraz pełna długich przerw, to jeszcze musimy zadowolić się w tym okresie typowymi odcinkami zapychającymi. Cóż, lepsze to niż nic, ale pozostaje niedosyt.
„Impersonalni” spuścili z tonu i od jakiegoś czasu nie znajdują się w najlepszej formie. To nadal oczywiście niezła rozrywka, ale można odnieść wrażenie, że twórcy naprawdę testują naszą cierpliwość. Wydawałby się, że wątek wojny Eliasa z Dominikiem ma wystarczający potencjał, aby już zacząć go wprowadzać do serialu. Na razie wciąż jednak na to czekamy, a najważniejsze linie fabularne usunęły się w cień.
Nie bez przyczyny na naszych łamach nie znajdziecie mnóstwa recenzji pojedynczych odcinków rasowych procedurali, ponieważ ten gatunek rządzi się swoimi sztywnymi prawami i nie daje zbytniego pola do analizy. A przecież nie będziemy streszczać. No i gdyby nie kilka elementów, które wybijają się w epizodzie zatytułowanym „Karma”, naprawdę trudno byłoby coś konstruktywnego o tej odsłonie napisać.
Był to przyzwoity filler, opowiadający o psychiatrze, który na własną rękę wymierza sprawiedliwość w imieniu swoich bezradnych klientów. Scenarzyści posługują się tu sprawdzonymi schematami, a historia raczej nie grzeszy zbytnią oryginalnością. Najważniejszym motywem jest tu jakaś ogromna strata, której doświadczyli główni bohaterowie i nasz numer tygodnia. Każdy radzi sobie z nią w inny sposób i na pewnym etapie tego procesu musi zadać sobie pytanie, czy zemsta jest odpowiednim rozwiązaniem problemów.
[video-browser playlist="672012" suggest=""]
Sprawa w tym tygodniu miała posłużyć jako kontekst dla retrospekcji Harolda, które zaserwowali nam twórcy. Były one dość ciekawe, ale nieco bezproduktywne, bo od początku wiedzieliśmy, że Finch nie dokona brutalnego odwetu na osobach odpowiedzialnych za śmierć jego przyjaciela, Nathana. To przedstawienie psychicznej kondycji bohatera w 2010 roku oglądało się mimo to całkiem nieźle. Sam fakt, że Harry też był kiedyś „numerem”, to fajny smaczek.
Ostał się nam Reese, który tym razem nie strzelał ani nie wdał się w żadną bójkę, a zamiast tego zacieśnił relację z terapeutką. Czy w końcu zostawi on swoją przeszłość za sobą? Wciąż ciąży na nim to, że stracił Jessicę, a później Joss, i nie może ruszyć dalej. Wpisanie w scenariusz wątku romantycznego dla Johna może mu w tym pomóc, ale czy serial na tym zyska?
Czytaj również: „Impersonalni” i „Agenci T.A.R.C.Z.Y.” notują spadki we wtorek – wyniki oglądalności
„Impersonalni” nie dają nam obecnie zbyt wielu powodów do zachwytów, a na dodatek CBS przyszykowało kolejną przerwę w emisji, ustalając premierę kolejnego odcinka na 24 marca. Tylko 5 odsłon pozostało do końca tego sezonu - chyba najwyższy czas ruszyć z kopyta i dać fanom to, na co zasługują. Czekamy.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat