iZombie: sezon 5, odcinek 2 - recenzja
iZombie utrzymuje solidny poziom w nowym odcinku, zapewniając rozrywkę oczekiwaną i satysfakcjonującą. Nie da się jednak ukryć, że mniej porywającą niż poprzednie sezony.
iZombie utrzymuje solidny poziom w nowym odcinku, zapewniając rozrywkę oczekiwaną i satysfakcjonującą. Nie da się jednak ukryć, że mniej porywającą niż poprzednie sezony.
iZombie na szczęście tym razem nie pokazało Raviego pod wpływem mózgu. Dostajemy starego, dobrego i sympatycznego geeka, który gra w RPG oraz ekscytuje się nowym pomysłem. Na razie jego wątek jest poprawnym i z ciekawym kierunkiem rozwoju, bo jeśli miałby on odpowiadać za polepszenie percepcji zombie w Seattle, drzemię w tym potencjał na coś zabawnego i zwariowanego. Na razie dostajemy poprawne wprowadzenie z obietnicą czegoś więcej.
Twórcy dobrze nakreślają realia świata przedstawionego. Wiemy już, jakie organizacje są przeciwko zombie oraz znamy te działające aktywnie w Seattle. Zaskoczeniem jest rozwiązanie śledztwa z premiery sezonu, które okazało się nieprawdziwe, bo cała sprawa była oszustwem. Takim sposobem twórcy wprowadzają motyw tzw. fake newsów (fałszywe wiadomości w mediach), które w amerykańskiej kulturze są często omawiane w ostatnich latach. W tym wątku cieszy przede wszystkim Major, który zmotywował wszystkich do wspólnego działania dla większego dobra. Nawet jeśli manipulacja mediami jest sprzeczna z moralnymi zasadami i wyraźnie go to gryzie, osiągają sukces. Przede wszystkim jednak wypłaszają prawdziwych sprawców, którzy najpewniej zaraz ruszą do walki.
Major jest zagadką tego sezonu, bo wiemy, że jako szef organizacji paramilitarnej zombie jest inny od swojego poprzedniego i to zaczyna stanowić problem. Jego argumenty w rozmowie z rozgniewanymi żołnierzami są słuszne i rozsądne, ale widać, że to tylko kwestia czasu, jak sprawy wymkną się spod kontroli. Zbyt wiele nieprzychylnych oczu patrzy na Majora z jego najbliższego otoczenia. Na razie wygląda to nieźle - w końcu znaleziono pomysł na postać, która przez większość serialu wydawała się najsłabszym ogniwem. Obawiam się jednak, że rozwój wydarzeń pójdzie w jednym określonym kierunku.
Wątek dzieciaków na razie nadal wydaje się zbędny i niekoniecznie atrakcyjny. Kwestia kolejnej grupy sprawiedliwych Amerykanów walczących z zombie wydaje się w tym miejscu wymuszony. Podobnie jak śmierć pracownika Liv, który poświęcił życie dla tej trójki. Na razie trudno dostrzec w tym jakiś ciekawy cel czy pomysł poza wypełnieniem czasu ekranowego mało ciekawym wątkiem pobocznym.
Liv jako fanatyczka fitness jest poprawna. To nawet nie problem aktorki czy scenariusza, ale pomysłu na przedstawienie stereotypu. Wrażenie jest przeciętne, bo ani śmieszy, ani nie zachowuje się szczególnie dziwacznie. Kilka niezręcznych scen, by podkreślić reakcje partnera podczas śledztwa, to za mało, jak na iZombie, Serial nie dostarcza na dobrym poziomie tego, do czego przyzwyczaił.
iZombie trzyma ten solidny poziom, który zapewnia przyjemny seans, ale na razie czegoś brakuje w tym sezonie. Tego pazura i humoru, który sprawiał, że poprzednie oglądało się z takim zainteresowanie. Wciąż też brak celu, który miałby zamknąć tę historię, bo w końcu oglądamy finałową serię.
Źródło: zdjęcie główne: Michael Courtney/The CW
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat