Jak byliśmy młodsi - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 25 października 2024Dynamiczna i niezwykle zabawna opowieść o czterech dorastających w Oslo chłopakach z imigranckich rodzin. Rodziny, szkoła, dziewczyny i narkotyki; wszystko w szalonym, błyskotliwym tempie.
Dynamiczna i niezwykle zabawna opowieść o czterech dorastających w Oslo chłopakach z imigranckich rodzin. Rodziny, szkoła, dziewczyny i narkotyki; wszystko w szalonym, błyskotliwym tempie.
Jak byliśmy młodsi, debiutancka powieść młodziutkiego norweskiego pisarza chorwackiego pochodzenia, Olivera Lovrenskiego, zrobiła rok temu furorę na skandynawskim rynku. Szybko podpisano umowy na tłumaczenia na inne języki. Zapowiedź kolejnego „manifestu pokolenia”, opowieści napisanej językiem pełnym slangowych wyrażeń i obcojęzycznych wtrętów oraz historii o młodocianych dilerach z imigranckich rodzin nie budziła (przynajmniej w niżej podpisanym) zbyt wielkiego zaufania. Z drugiej strony seria prozy współczesnej Art Rage przyzwyczaiła odbiorców do utrzymywania wysokiego poziomu. Jak więc wypada lektura?
Marco, Jonas, Arjan i Ivor dorastają w Oslo, wśród kłopotów i marzeń dotyczących szkolnej rzeczywistości, pokręconych relacji z rodzicami, skomplikowanego nastawienia do kulturowych i geograficznych ojczyzn, ale przede wszystkim w świecie, gdzie narkotyki stanowią najprostszą drogę do ubarwienia sobie codzienności i zdobycia łatwej kasy. Historię chłopaków poznajemy za pośrednictwem nawijki Ivora. Pisane z umiarkowaną troską o interpunkcję rozdziały należałoby raczej nazwać akapitami czy scenkami, dziejącymi się czasem na ulicach, czasem w mieszkaniach kumpli, często w miejscowych kebabach. Rozedrgane słowa narratora prowadzą nas przez kręte ścieżki dilerskich eksperymentów, bifów z innymi działającymi w mieście załogami, pierwszych zakochań, naiwnych deklaracji miłości i depczących im po stopach cynicznych spostrzeżeń o bezsensie uczuć i interakcji.
Wszystkiemu towarzyszy czasami gorzki, a czasami niezwykle zabawny humor rodem z Pulp Fiction, ubarwiony norwesko-chorwacko-pakistańsko-somalijskim kolorytem i popkulturowymi odwołaniami (na stronach powieści pojawia się nawet Dora podróżniczka!). Każdy z czwórki przyjaciół ma jasno zarysowany charakter; potrafią jednocześnie zachowywać się całkowicie idiotycznie i trzeźwo swoje absurdalne zachowania oceniać. Ivor poważnie rozważa karierę prawniczą, choć zdaje sobie sprawę, że ewentualne wyroki za rozboje czy dilerkę będą stanowiły poważną przeszkodę na tej ścieżce zawodowej…
Lwią część zasług za sukces polskiego wydania należy oczywiście przypisać rewelacyjnemu przekładowi Karoliny Drozdowskiej. Naturalność języka sprawia, że wierzymy narratorowi zarówno wtedy, gdy opisuje kolejny komiczny zjazd, jak i wtedy, kiedy pisze o tęsknocie za zmarłą babcią. Zwięzłe obserwacje zawierają wiele prawdy o życiu; gdy Ivor deklaruje Marcowi, że „ta dziewczyna jest inna niż wszystkie”, przyjaciel odpowiada mu trzeźwo: „ona może jest inna, ale ty jesteś ten sam”. Młodość w imigrancko-skandynawskich klimatach rządzi się swoimi prawami, a Lovrenski pokazuje ją szczerze i bardzo, bardzo zabawnie. Jak byliśmy młodsi czyta się błyskawicznie. Trudno się powstrzymać od wybuchów śmiechu (świadkami towarzysze mojej podróży pociągiem). Świetny debiut i wysoko postawiona poprzeczka na przyszłość.
Poznaj recenzenta
Adam SkalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat