Jak wytresować smoka 3 – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 15 lutego 2019Być może pierwsza część Jak wytresować smoka posiadała głębsze przesłanie, a druga bardziej rozbudowaną fabułę. Trzecia odsłona trylogii wciąż jednak chwyta mocno za serducho i nie puszcza do ostatnich sekund filmu. The Hidden World to wspaniała przygoda, nie tylko dla najmłodszych widzów.
Być może pierwsza część Jak wytresować smoka posiadała głębsze przesłanie, a druga bardziej rozbudowaną fabułę. Trzecia odsłona trylogii wciąż jednak chwyta mocno za serducho i nie puszcza do ostatnich sekund filmu. The Hidden World to wspaniała przygoda, nie tylko dla najmłodszych widzów.
Disney nie ma monopolu na emocjonujące animacje dla dzieci i dorosłych, a seria Jak wytresować smoka jest na to doskonałym dowodem. Według wielu dwie pierwsze części przygód Czkawki i Szczerbatka biją na głowę dokonania studia Pixar. Dlatego też fani tej marki mieli wielkie obawy przed nadchodzącą częścią. Rzadko się przecież zdarza, że kolejne filmy z serii podtrzymują identycznie wysoki poziom. Twórcy Jak wytresować smoka zrobili jednak rzecz niebywałą. Postanowili definitywnie zakończyć swoją opowieść. Zabić kurę znoszącą złote jajka, zamknąć franczyzę, która mogłaby przynosić producentom wielkie zyski jeszcze przez długie lata. Ta odważna decyzja to ewenement w świecie mainstreamowej animacji. Po obejrzeniu filmu nie ma jednak wątpliwości, że tak należało postąpić. Bez tego, obraz nie robiłby takiego wrażenia.
Akcja How to Train Your Dragon: The Hidden World dzieje się mniej więcej rok po wydarzeniach z drugiej części. Główni bohaterowie są już nieco bardziej dojrzali, co nie przejawia się tylko mniejszym lub większym zarostem pod nosami męskiej części ekipy jeźdźców smoków. Zamieszkiwana przez latających wikingów wyspa Berg ma jednak wielkie kłopoty. Jest ona całkowicie przeludniona, a raczej należałoby powiedzieć „przesmoczona”. Poczciwy Czkawka postanowił sprowadzić do swojej matczynej miejscowości wszystkie znalezione smoki. Co gorsza, nad Szczerbatkiem zawisły ciemne chmury, ponieważ na jego tropie znajduje się przebiegły łowca, dysponujący nowatorskimi metodami polowań i typowym dla czarnych charakterów kwiecistym językiem.
Cała sytuacja zmusza lud z Berg do opuszczenia wyspy i znalezienia nowego domu. Po drodze wikingowie spotykają niezwykłą białą furię, która rozkochuje w sobie Szczerbatka. Bohaterowie trafiają również na mityczny Ukryty Świat – dom wszystkich smoków. Czkawka, Astrid i pozostali muszą podjąć ważną decyzję w kwestii smoków i łączącej ich relacji. Jak jednak myśleć trzeźwo, gdy uczucia biorą górę, a dokonany wybór złamie serce jednej ze stron?
Jak wytresować smoka 3 nie stanowi fabularnego Mount Everestu. Pod względem scenariuszowym to najsłabsza część serii, choć wszystko znajduje się tutaj na swoim miejscu. Już po pierwszych minutach jesteśmy w stanie przewidzieć bieg wydarzeń, ale przecież nie to stanowi istotę takich animacji. Ładunek emocjonalny jest niezaprzeczalny, a słodko-gorzkie zakończenie tylko potęguje efekt. Fani serii, którzy przywiązali się do bohaterów podczas seansów poprzednich obrazów czy odcinkowych opowieści o jeźdźcach smoków, z pewnością uronią łzę, obserwując finałowe rozstrzygnięcia. Pozostali również zaangażują się w historię. Trudno nie dać się uwieść urokowi relacji Szczerbatka i Czkawki.
Nie bez kozery główną tematyką opowieści jest miłość. Twórcy poświęcają wiele czasu, aby pokazać uczucie łączące Astrid i Czkawkę, Czkawkę i Szczerbatka, Szczerbatka i Białą Furię. To właśnie ci bohaterowie dostają najwięcej czasu ekranowego. Pozostali stanowią tło, jedynie antagonista Grimmel odgrywa istotniejszą rolę. Jest on zaprzeczeniem wartości, o które walczą główni bohaterowie, więc powstały kontrast tylko podkreśla znaczenie miłości. Uczucia łączące poszczególne postacie są wiarygodne. Nikt nie traktuje animowanych herosów po macoszemu. Momentami jest aż nazbyt dojrzale, co jednak nie razi zbytnio, bo przecież takie podejście widzieliśmy już kilkakrotnie w poprzednich częściach. Twórcy uwrażliwiają nas przez całą długość filmu, po to, aby w ostatnich minutach zaserwować emocjonalny rollercoaster. Dzięki odpowiedniej budowie postaci, która trwa nieprzerwanie od pierwszego filmu, nie ma tutaj mowy o tanich zagraniach. Miłośnicy marki, towarzyszący Czkawce od samego początku, nie mają szans w konfrontacji z chwytającym za sercem finałem. Wzruszeń nie będzie końca.
Jak wytresować smoka 3 jest filmem przepięknym audiowizualnie. Pod tym względem to prawdziwy majstersztyk, szczególnie w momentach, gdy podniosła muzyka współgra z piękną kolorystyką. Na wielkie brawa zasługuje sekwencja, podczas której Czkawka i Astrid przemierzają świat smoków. Świetnie wypadają zaloty Furii czy segmenty, gdzie bohaterowie szybują w przestworzach. Kiedy trzeba, twórcy fundują nam kolorystyczny przepych, innym razem jest ciemno, a nawet mrocznie. Doskonale wypadają pierwsze minuty filmu, kiedy w gęstej mgle jeźdźcy smoków przeprowadzają desant na statek łowców. Bardzo dobra scena batalistyczna, której choreografia i tonacja sprawdziłyby się w niejednej „dorosłej” produkcji.
Jak wytresować smoka 3 nie jest jednak idealną produkcją. W kilku miejscach film niedomaga. Po pierwsze, drugi plan praktycznie nie istnieje. Oprócz Czkawki, Astrid, Szczerbatka i Grimmela reszta bohaterów nie liczy się. Potencjał takich postaci jak Valka, Eret czy Pyskacz jest bezlitośnie marnowany. Jeźdźcy smoków stanowią natomiast klasyczne comic relief (postacie wprowadzające elementy humorystyczne), które niestety także nie działa jak należy. O ile gody Furii są zabawne i rozczulające, to dowcipkowanie Sączysmarka czy Mieczyka raczej nuży, niż wprawia w dobry humor. Na pochwałę zasługuje jedynie segment z uwięzioną przez Grimmela Szpadką. Monolog bohaterki zdecydowanie skierowany jest do starszego widza i na tej płaszczyźnie jest całkiem śmieszny. Trzeba pochwalić tutaj tłumaczy, którzy stanęli na wysokości zadania, wprowadzając do wypowiedzi tonę przezabawnych nawiązań.
Trzeci film z serii Jak wytresować smoka nie traktuje młodych widzów w infantylny sposób. Nie uproszcza przekazu, próbując dostosować opowieść do danej grupy wiekowej. Nie wątpi w ich zdolności poznawcze, skupiając się na tanim przekazie i mało kreatywnych rozwiązaniach fabularnych. Produkcja pokazuje, że dzieci są gotowe na nieco dojrzalsze podejście do opowieści, a tzw. dorosłe emocje nie są im obce. Dzięki temu zacierają się granice pomiędzy filmem dla młodszych i starszych widzów. To obraz uniwersalny, na którym będzie się doskonale bawić każdy, kto po prostu kocha kino.
Źródło: zdjęcie główne: Dreamworks
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat