Jessica Jones: Alias – recenzja
Data premiery w Polsce: 25 maja 2016Zanim Jessica Jones zagościła w naszych telewizorach za sprawą świetnego serialu platformy Netflix, jej losy można było śledzić w równie udanych komiksach.
Zanim Jessica Jones zagościła w naszych telewizorach za sprawą świetnego serialu platformy Netflix, jej losy można było śledzić w równie udanych komiksach.
Na początku naszego stulecia Marvel zdecydował się na stworzenie imprintu MAX, w którym miały być wydawane komiksy przeznaczone dla dorosłych. Pierwszą historią wydaną w jego ramach był Alias – nietuzinkowa opowieść o Jessice Jones, byłej superbohaterce w kostiumie, a obecnie prywatnej detektyw.
Postać ta zyskała ostatnio sławę dzięki Marvel's Jessica Jones platformy Netflix, który zresztą jest adaptacją historii stworzonej przez Briana Michaela Bendisa. Jednakże w otwierającym serię tomie Alias vol. 1 próżno szukać osi fabularnej znanej z produkcji z Krysten Ritter w tytułowej roli - historia związku bohaterki i Purple Mana pojawi się dopiero w ostatnim tomie serii. Nie oznacza to, że widzowie nie odnajdą tu scen kojarzonych z serialu, aczkolwiek będą to przede wszystkim poboczne wątki i mniej istotne fabularnie fragmenty.
Jessica Jones: Alias zawiera dwie, dość luźno fabularnie powiązane historie, w których tytułowa bohaterka ma za zadanie między innymi rozwikłać polityczny spisek wymierzony w Kapitana Amerykę czy odnaleźć zaginionego pomocnika superbohaterów. Jednocześnie, w tle, mamy wgląd w życie Jessiki i zwyczajne zlecenia dla jej agencji, które wcale nie są tak proste, jakby się pozornie wydawało. Komiks ten to także spotkania z licznymi, drugoplanowymi, ale bardzo wyrazistymi postaciami, przez kontakt z którymi bohaterka jest kierowana na nowe tory: fabularne, ale i emocjonalne.
Mimo pozornej odrębności poszczególnych opowieści z albumu wyłania się spójny i intrygujący obraz kobiety obdarzonej nadnaturalną mocą, ale jednocześnie osoby pełnej kompleksów i straconych marzeń. Jessica ma bardzo niskie mniemanie o samej sobie – a jednak w toku wydarzeń czytelnik zyskuje pewność, że jest ona człowiekiem znacznie lepszym, bardziej wartościowym niż słynni trykociarze. Zresztą rozgrywanie losów bohaterki i jej relacji z członkami Avengers czy Fantastyczną Czwórką jest jednym z najsilniejszych elementów historii.
Wymowa komiksu nie byłaby tak mocna, a jego klimat tak wyrazisty, gdyby nie świetna robota twórców odpowiedzialnych za stronę wizualną. Michael Gaydos i Matt Hollingsworth stworzyli surową wizję utrzymaną przeważnie w ciemnych barwach. Postaciom daleko do bycia pięknymi, a nastrój opowieści wzmacniany jest jeszcze przez niewielką liczbę detali w tle, co pozwala skoncentrować się na postaciach. Podkreślić należy też świetne rozplanowanie kadrów na planszach oraz dymków z dialogami, które potrafią dodać dynamiki statycznym scenom.
Jessica Jones: Alias to świetny przykład tego, że o superbohaterach można opowiadać w interesujący i niebanalny sposób. Gęsta i mroczna narracja zaproponowana przez Bendisa znacząco różni się od typowych, błyszczących i gładkich historii z głównego nurtu marvelowskiego uniwersum. Nie dziwi fakt, że Netflix zdecydował się wykorzystać tę historię. Fani serialu powinni sięgnąć także po komiks, bo chociaż wiele elementów ma wspólnych z serialem, to fabularnie stanowi odrębną opowieść. Rozłożenie akcentów czy rola niektórych postaci również jest inna, więc widzowie mogą przeżyć niejedno zaskoczenie podczas lektury.
Źródło: fot. Mucha Comics
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat