Keeper - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 17 października 2025Studio Double Fine serwuje wyjątkowo surrealistyczną przygodę z prawdopodobnie najbardziej nietypowym duetem głównych bohaterów w historii branży gier. Gracze będą bowiem śledzić losy ptaka i... latarni morskiej.

Amerykańskie studio Double Fine ma na koncie zarówno produkcje wybitne, jak i te mniej udane, ale jedno trzeba im przyznać – kreatywności im nie brakuje. W Costume Quest połączyli turowe walki z halloweenowymi kostiumami, w Psychonauts pozwolili nam eksplorować zakamarki ludzkiej psychiki, a w Brütal Legend stawaliśmy do walki ramię w ramię z ikonami ciężkich brzmień. Wszystko to jednak blednie przy ich najnowszym dziele – Keeper. Tym razem mamy bowiem do czynienia z przygodówką, w której głównymi bohaterami jest... latarnia morska i sympatyczny ptak o imieniu Drewek.
W Keeper trafiamy do surrealistycznego świata, który wygląda jak wyciągnięty ze snów osób z co najmniej 40-stopniową gorączką. Dość powiedzieć, że już w pierwszej scenie jesteśmy świadkami tego, jak latarnia morska dostaje nóg i zostaje wprawiona w ruch dzięki naszym działaniom. To jednak tak naprawdę nic! Przez kolejnych kilka godzin poziom surrealizmu zostaje przekroczony kilkukrotnie, a końcówka to już zupełna jazda bez trzymanki. W trakcie przygody natrafimy na przedziwne lokacje i jeszcze dziwniejsze stworzenia, a także będziemy świadkami naprawdę kuriozalnych wydarzeń. Trudno napisać coś więcej, by nie wchodzić na grząski grunt spoilerów. Tak – ta opowieść jest specyficzna, opowiadana bez słów i pozostawia spore pole do własnej interpretacji, ale podczas tej krótkiej przygody dzieje się sporo, a twórcy potrafią niejednokrotnie zaskoczyć pomysłowością. Warto więc odkrywać to „w ciemno”, nie wiedząc, czego się spodziewać. Zwłaszcza że i zwiastuny, i inne oficjalne materiały promocyjne były dość tajemnicze.
Pierwsze minuty spędzone z tym tytułem mogą dawać złudne wrażenie, że będzie to jeden z „symulatorów chodzenia”, w którym rozgrywka sprowadza się przede wszystkim do chodzenia przed siebie – i to w raczej nieśpiesznym tempie. Dość szybko natrafia się jednak na pierwsze łamigłówki, niezbyt skomplikowane, co warto dodać. Taki stan rzeczy utrzymuje się aż do napisów końcowych – zagadki nie stanowią wyzwania i chyba nad żadną nie musiałem się dłużej zastanawiać. Raczej traktuje się je w kategorii urozmaicenia.
Przygotowane przez twórców poziomy są w większości liniowe. Zwykle przechodzimy po nich jak po sznurku i tylko sporadycznie możemy zejść z wytyczonej ścieżki, by znaleźć ukryte kamienne rzeźby pełniące dwojaką funkcję – „znajdziek” oraz narzędzia narracyjnego, bo w opisach osiągnięć zawarto krótkie fragmenty historii, rzucające nieco więcej światła na nią. Słowa „zwykle” użyłem jednak nieprzypadkowo, bo deweloperzy z Double Fine przygotowali także segmenty, w których dostajemy nieco więcej swobody. Mnie nie przypadły one do gustu – nie dość, że takie błąkanie się bez ładu i składu po odrobinę większych lokacjach wybijało mnie z rytmu, to jeszcze na dodatek czułem, że w sztuczny sposób wydłuża to rozgrywkę – zupełnie niepotrzebnie. Bez tej dodatkowej (mniej więcej) godziny gra nic by nie straciła. Wręcz przeciwnie – zyskałaby na płynności.
Gra ma wysokie wymagania sprzętowe – w rekomendowanych pojawia się wzmianka m.in. o kartach GeForce RTX 4080 lub Radeon RX 7900 XT oraz 32 GB RAM-u i co ciekawe, to wymagania wyższe niż w przypadku np. Battlefielda 6. Niestety, te informacje to nie błąd, a smutna rzeczywistość. Optymalizacja Keepera pozostawia sporo do życzenia i na swoim domowym PC (Ryzen 5 5600, GeForce 4060, 32 GB RAM-u) musiałem się trochę nagimnastykować, by znaleźć odpowiedni kompromis między płynnością a jakością grafiki.
Całą zabawę ukończyłem dwa razy: raz na pececie, drugi raz na Xboksie Series X. Na konsoli sytuacja nie jest wcale lepsza, bo produkcja Double Fine działa jedynie w 30 klatkach na sekundę – nie przewidziano też żadnych alternatywnych trybów wyświetlania obrazu, które pozwalałby zyskać wyższą płynność. Szkoda, bo mimo że Keeper momentami potrafi wyglądać naprawdę przepięknie (głównie dzięki surrealistyczno-psychodelicznej otoczce i stylizowanej oprawie), to raczej nie ma tutaj niczego, co usprawiedliwiałoby aż tak duże wymagania. Nie uniknięto też błędów: czasami coś działo się nie tak z dźwiękiem, a innym razem nie otrzymałem osiągnięcia za jedną ze "znajdziek" za pierwszym razem i pomogło dopiero ponowne wrócenie w to samo miejsce.
Keeper przypadł mi do gustu – całą przygodę ukończyłem dwa razy w około trzy dni. Niestety, nie jest to produkcja idealna. Sporadyczne błędy i kiepska optymalizacja potrafią zepsuć radość z zabawy, ale jeśli zostanie to naprawione w aktualizacjach, to do mojej oceny możecie śmiało dołożyć jedno oczko. Mimo problemów, jeśli lubicie pomysłowe i nietuzinkowe tytuły, warto dać mu szansę – szczególnie że od dnia premiery jest on dostępny w katalogu Game Passa.
Poznaj recenzenta
Paweł Krzystyniak


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1947, kończy 78 lat
ur. 1966, kończy 59 lat

Lekkie TOP 10
