Magio giń!
W końcówce sezonu Once Upon a Time fabuła biegnie dwutorowo. Niestety zamiast zachwycać niespodziewanymi zwrotami akcji i trzymać do samego końca w napięciu, otrzymujemy kolejną garść rozczarowań.
W końcówce sezonu Once Upon a Time fabuła biegnie dwutorowo. Niestety zamiast zachwycać niespodziewanymi zwrotami akcji i trzymać do samego końca w napięciu, otrzymujemy kolejną garść rozczarowań.
Drugi sezon hitu stacji ABC wydaje się być niekończącym się pasmem rozczarowań. Zamiast ciekawej i intrygującej historii otrzymujemy zaledwie przeciętną. Tak jest i w przedostatnim odcinku. Zresztą nie jest to wielkim zaskoczeniem, bowiem od dłuższego czasu można zaobserwować, że w serialu mamy tyle samo pozytywów, co negatywów, które w sumie się równoważą, dając sumarycznie zero, czyli przeciętność.
Once Upon a Time bardzo rozczarowuje w wątku głównym, niespodziewanie obierając zupełnie inny kierunek w końcówce sezonu, niż można było się spodziewać. Wydawało się, że będziemy mogli emocjonować się powrotem Śnieżki i jej rodziny do Zaczarowanego Lasu, tymczasem musimy obserwować walkę z magią. Pomysł z usunięciem magii z tego świata, który mają w planach nowi bohaterowie, jest co najmniej śmieszny i niedorzeczny. Oczekiwałem po nich czegoś więcej, bowiem pojmanie Reginy, zablokowanie jej zdolności czarowania w poprzednim odcinku oraz fakt, że stoi za tym ktoś więcej niż tylko Greg Mendell i Tamara, zapowiadało się na całkiem intrygującą historię. Ta bańka jednak szybko pryska, kiedy w najnowszym epizodzie wyżej wymieniona dwójka wyjawia swoje plany. Również zabawki, którymi się posługują, nie robią takiego wrażenia, jak za pierwszym razem. Wydaje się, że scenarzystom zaczyna brakować dobrych pomysłów i łapią się czegokolwiek. Walka z magią, która w dużej mierze napędza serial, jest raczej strzałem w stopę niż dziesiątkę. Niestety jest to wielki zawód i muszę przyznać, że za tydzień nie spodziewam się porządnego cliffhangera, nawet jeśli Storybrooke zniknie z powierzchni Ziemi.
[image-browser playlist="" suggest=""]©2013 ABC Studios
Nic również nie poprawiło się w wątku Księcia i Śnieżki. Główne postacie nadal sprawiają zawód, oferując nam telenowelę w postaci ratowania Złej Królowej. Wygląda to dosyć słabo; te ciągłe wyciąganie dobrej strony ze złych ludzi, niczym Clark Kent z Lexa Luthora. Nieważne, że jest to walka z wiatrakami. Szkoda tylko, że zrealizowano to w nudny i bardzo przewidywalny sposób. Także Emma nie jest w stanie wzbudzić w widzu większych emocji, latając po całym miasteczku nie wiedząc po co i starając się wszystkim wmówić, że Tamara to ta zła. Może i byłoby to nawet w miarę ciekawe, ale drewniane aktorstwo Jennifer Morrison, które wciąż razi po oczach, skutecznie zniechęca do oglądania tej postaci. Wysiliła się ona bowiem w praktycznie jednej scenie – rozstania z ukochanym – a i ona była na zaledwie przeciętnym poziomie.
Jedynych plusów jak zawsze trzeba się natomiast doszukiwać w świecie bajkowym, u pana Golda i Belle. Pierwszy z nich uraczył nas historią Bae oraz wstępem do wprowadzenia Nibylandi i Piotrusia Pana do Once Upon a Time. Trzeba przyznać, że pomimo niedociągnięć jak zwykle w sferze czysto technicznej, oglądało się to z nieskrywaną przyjemnością. Świat bajkowy nadal jest jedną z najmocniejszych stron serialu. Natomiast Belle i Gold grając złe wersje siebie są jeszcze bardziej interesujący niż wtedy, kiedy byli dobrymi. Kto by pomyślał, że piękna, słodka i urocza Belle może być tak pociągającą, nieco zdzirowatą, a zarazem wyzwoloną kobietą. Nie wiem co prawda, czy to dobrze służy i rokuje temu związkowi, ale fabule serialu na pewno.
[image-browser playlist="" suggest=""]
©2013 ABC Studios
Once Upon a Time rozczarowuje w drugim sezonie także pod względem muzycznym. Isham bardzo się opuścił względem pierwszego sezonu i nie serwuje nam już tak wyrazistych oraz dobrze ilustrujących sceny utworów instrumentalnych. Można rzecz, że ścieżka dźwiękowa jak na ten serial prezentuje obecnie bardzo przeciętny poziom. Nie potrafi wzbudzić oczekiwanych emocji ani stworzyć niezapomnianej atmosfery, a przecież był to dotąd jeden z największych pozytywów serialu.
Produkcja ABC przedostatnim odcinkiem podkreśla przeciętność przeplatając lepsze sceny z gorszymi. Nie jest niestety w stanie zaciekawić widza, rozczarowując pomysłami na kontynuację wątku przewodniego. Całe szczęście wciąż dobrze ogląda się zaczarowany świat i Roberta Carlyle'a. Czy to nie jest jednak trochę za mało jak na Once Upon a Time?
Źródło: fot. ©2013 ABC Studios
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat