Mali ludzie – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 9 listopada 2017Nasz świat już nieraz miał się skończyć. Przez wieki jego koniec zapowiadali prorocy, fanatycy religijni, a nawet naukowcy. Zapowiedzią nieuchronnego, także współcześnie, może być praktycznie wszystko – groźna asteroida, trzęsienie ziemi, opady śniegu w kwietniu albo po prostu niepokojąca data. Ten ostatni zaważył na wyjątkowości roku 2000, kiedy to praktycznie wszyscy zwiastowali koniec czasów. Jednak od tego momentu minęło prawie 18 lat, a Ziemia jak się kręciła, tak się kręci. Mimo że apokalipsa nie nadeszła wraz z końcem XX wieku, to wciąż widmo milenijnej klątwy nie opuszcza naszej wyobraźni.
Nasz świat już nieraz miał się skończyć. Przez wieki jego koniec zapowiadali prorocy, fanatycy religijni, a nawet naukowcy. Zapowiedzią nieuchronnego, także współcześnie, może być praktycznie wszystko – groźna asteroida, trzęsienie ziemi, opady śniegu w kwietniu albo po prostu niepokojąca data. Ten ostatni zaważył na wyjątkowości roku 2000, kiedy to praktycznie wszyscy zwiastowali koniec czasów. Jednak od tego momentu minęło prawie 18 lat, a Ziemia jak się kręciła, tak się kręci. Mimo że apokalipsa nie nadeszła wraz z końcem XX wieku, to wciąż widmo milenijnej klątwy nie opuszcza naszej wyobraźni.
Fani historii o podróżach w czasie pewnie nieraz marzyli o chwili, w której gdzieś na pchlim targu kupują niepozorny, aczkolwiek tajemniczy przedmiot, który okazuje się wrotami do przeszłości. Chris Davison – główny bohater książki The Countenance Divine – o niczym takim nie fantazjował, a coś takiego mu się przydarzyło. Właściwie wypadałoby zacząć od tego, że Chris jest informatykiem u schyłku XX wieku i zarabia krocie na walce z pluskwą milenijną, czyli przerabia stare systemy komputerowe na tyle, by nie oszalały wraz z nadejściem nowego tysiąclecia. Życie mężczyzny jest właściwie dokładnym odzwierciedleniem stereotypu o przedstawicielach jego zawodu. Próżno szukać w nim porywających wątków. Sytuacja zmienia się dopiero, gdy Chris pod wpływem zachcianki kupuje u starego handlarza dziwaczny, drewniany przedmiot, który nazywa rebusem praktycznym. Jedyną użyteczną cechą tej zabawki jest fakt, że wraz z jej pojawieniem się zaczynają dziać się podejrzane rzeczy. Bohater przechadzając się po ulicach Londynu, co chwila musi opędzać się od wizji zniszczenia, krwawych mordów, rozpłatanych ciał i ogólnej apokalipsy. Czyżby zabawa rebusem spowodowała, że oszalał? Zapewne jest to jedna z dróg interpretacji, ale istnieje też odczytanie bardziej dosłowne – po prostu przeczuwa, że koniec świata jest blisko.
Historia informatyka z Londynu to zaledwie jedna z czterech narracji, które autor w swojej powieści prowadzi równocześnie. Trzy następne sięgają do przeszłości, czyli kolejno roku 1666, 1777 oraz 1888 i każda z nich ma swojego odrębnego, głównego bohatera. Najstarszym z nich jest XVII-wieczny poeta – John Milton. Poznajemy go dzięki zapiskom wiernego towarzysza i współpracownika Thomasa Allgooda. Artysta przez swoje kontrowersyjne poglądy jest otoczony siatką wrogów i spiskowców. W 1666 roku tworzy dzieło życia – Raj utracony, z powodu którego będzie później uważany za nieświadomego satanistę. Raj opowiada bowiem historię stworzenia i upadku człowieka, a także walkę szatana i Boga – dzięki szczególnej kreacji to temu pierwszemu jesteśmy skłonni kibicować. W XVIII wieku nadal nie powinniśmy zapominać o Miltonie, mimo że ten już dawno nie żyje. Tym razem Hughes przedstawia nam kolejnego wielkiego, angielskiego wieszcza – Williama Blake’a. To wielki fan wspomnianego poety, na jego cześć napisał nawet poemat, w którym opisuje powrót swojego idola z zaświatów. W powieści Mali ludzie historia idzie o krok dalej – Blake nie tylko marzy o ożywieniu bohatera pierwszej opowieści, ale rzeczywiście tego dokonuje. Niestety, jak głosi jedna z maksym znanego serialu Supernatural – to, co martwe, powinno pozostać martwe. Powtórne sprowadzenie na świat poety powoduje wiele kłopotów. Jednym z nich jest trzecia historia rodem z XIX wieku, w której możemy poczytać listy sławnego Kuby Rozpruwacza, popełniającego swoje zbrodnie zgodnie z rozkazami tajemniczego pana. Tym ostatecznie okazuje się sztucznie ożywiony Milton.
Pozornie te trzy historie nie mają wiele wspólnego z Chrisem Davisonem. Jednak we wszystkich przewija się motyw praktycznego rebusu, postaci w złotej masce i zbliżającego się końca świata. Narracja Hughesa przypomina – odwrotnie niż w większości książek – kilka luźnych nitek. Ostatecznie prowadzą one do poplątanego kłębka. Jest to bez wątpienia popis erudycji autora, który z wykształcenia jest anglistą i zapewne z pamięci potrafi cytować dzieła Miltona lub Blake’a, ale czy w tych swoich przechwałkach nie traci on z oczu czytelnika? Bez znajomości kontekstu twórczości obu poetów odczytanie wszystkich znaczeń i symboli może okazać się karkołomnym zadaniem. Jeśli natomiast nie zamierzamy zagłębiać się w ukryte sensy, a jedynie wybrać się w podróż do Londynu z przeszłości, to Mali ludzie będą dobrym wyborem. Michael Hughes niewątpliwie potrafi oddawać klimat epoki i kreować bohaterów na miarę ich czasów. Jego listy pisane przez Rozpruwacza to prawdziwy majstersztyk. Czytając szczegółowe opisy emocji i stanów wewnętrznych sławnego zabójcy, nie sposób umknąć przerażeniu.
Źródło: fot. Prószyński i S-ka
Poznaj recenzenta
Patrycja ŁydzińskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat