„Mission: Impossible – Rogue Nation” – recenzja
Data premiery w Polsce: 7 sierpnia 2015Lata przemijają, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna: Tom Cruise i spółka gwarantują w serii "Mission: Impossible" masę dobrej i widowiskowej akcji. "Mission: Impossible. Rogue Nation" nic w tym temacie nie zmienia.
Lata przemijają, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna: Tom Cruise i spółka gwarantują w serii "Mission: Impossible" masę dobrej i widowiskowej akcji. "Mission: Impossible. Rogue Nation" nic w tym temacie nie zmienia.
080Niemal 20 lat po premierze pierwszej części "Mission: Impossible" ciśnie się na usta hasło „stary, ale jary”. Tom Cruise, jak i cała seria mimo upływu lat nadal dostarczają świetnej rozrywki, unowocześniając i uwspółcześniając warstwę gadżetowo-wizualną, ale nadal będąc wiernym pierwotnej konwencji. Być może tym razem scenarzysta nieco przekombinował w tworzeniu przenikającego się splotu intryg i motywacji, ale wypływa to na wierzch tylko czasami.
W "Mission: Impossible - Rogue Nation" Ethan Hunt wraz z towarzyszami musi zmierzyć się ze złowrogim Syndykatem - organizacją bardzo podobną do Impossible Mission Force, ale stojącą po drugiej stronie barykady. Zadanie jest tym trudniejsze, że rozgrywki polityczne doprowadzają do zlikwidowania IMF, a postać grana przez Cruise’a jest ścigana przez CIA. Dla Hunta nie ma jednak rzeczy niemożliwych, więc z pomocą starych znajomych – i nowej agentki – wychodzi z tej matni obronną ręką. A że się przy tym będzie musiał solidnie napocić? Tym lepiej dla filmu.
[video-browser playlist="731022" suggest=""]
Na uwagę zasługują przede wszystkim ujęcia kaskaderskie, w których często bierze udział sam Cruise. Sieć już obiegły filmy z kręcenia rozpoczynającej „Mission: Impossible - Rogue Nation” sceny z samolotem, więc widzowie wiedzą, czego się spodziewać. Mnie osobiście bardzie podobała się wspinaczka po Burj Khalifa w Dubaju z poprzedniej części, ale widowiskowości i odwagi aktorowi odmówić nie można. Reszta filmu może nie jest aż tak spektakularna, ale pojawia się wiele kadrów, w których umiejętności kaskaderskie są w pełni wykorzystywane. Jest to godne pochwały w zdominowanym obecnie przez CGI i greenscreen kinie akcji, ale przede wszystkim po prostu dobrze wygląda!
Na ekranie dzieje się dużo, ale jednocześnie zauważalne jest nieco zmienione rozłożenie akcentów. W porównaniu chociażby z wcześniejszą częścią więcej jest scen spokojniejszych, budujących tło i wysuwających bohaterów, a nie akcję, na pierwszy plan. Czy to zmiana na lepsze? Niekonieczne, bo pokazane są dość oklepane w tej konwencji pomysły na postacie. Niby nic specjalnego, ale niewielki minus przy ocenie się pojawia, tym bardziej że uderzenie w nieco poważniejsze tony i kreowanie Hunta na ostatniego sprawiedliwego powoduje zmniejszenie typowej dla serii – niewielkiej, acz istotnej – dawki humoru. Cruise bez zawadiackiego uśmieszku traci przynajmniej połowę uroku.
Zobacz również: Niesamowity popis kaskaderski w „Mission: Impossible Rogue Nation” – poznaj kulisy
Najnowsza odsłona „Mission: Impossible” zawiera zatem wszystkie elementy znane i cenione z wcześniejszych części: widowiskowe sceny kaskaderskie, wykradanie danych z niezdobytych twierdz, pościgi, strzelaniny i intrygę budowaną przynajmniej na dwóch poziomach. Nawet jeśli całość jest na nieco niższych obrotach niż „Ghost Protocol”, to fani serii i tak powinni być zadowoleni.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat