

Szlachetny angielski pułkownik Nicholson, wierny imperialnym tradycjom nawet wtedy, gdy znalazł się już w niewoli. Saito, brutalny japoński oficer i alkoholik, postawiony przed wyjątkowo trudnym zadaniem inżynieryjnym, do którego przydzielono mu sporą ekipę jeńców. Wreszcie – grupa brytyjskich wywiadowców, przed wojną cywili, którzy trafili do działającej w Azji jednostki Force 316 niemal przypadkiem, a teraz mają storpedować wspomniane zadanie. Zestaw charakterów obecnych w Moście na rzece Kwai, jednej z dwóch najbardziej znanych powieści Pierre’a Boulle’a (obok także niedawno wydanej przez Art Rage Planety małp) sugeruje dość wybuchową mieszankę. I choć fabuła książki jest dynamiczna i interesująca – nieprzypadkowo została stosunkowo szybko zekranizowana – to jej główna wartość leży właśnie w przenikliwej, a jednocześnie pełnej ironii analizie ludzkich zachowań w sytuacjach kryzysowych.

Nicholson, który dzięki wspomnianemu filmowi już zawsze będzie chyba przybierał w głowach czytelników postać Aleca Guinnessa, to istne wcielenie wszystkiego, co najlepsze i najgorsze w brytyjskiej tradycji imperialnej. W imię obrony abstrakcyjnie rozumianego honoru pułkownik jest gotów poświęcić życie swoje i swoich podwładnych, a gdy zyskuje okazję wykazania japońskim strażnikom wyższości zachodniej cywilizacji i myśli technicznej, korzysta z niej, zamykając ślepo oczy na rzeczywiste konsekwencje podejmowanych wysiłków. Mężczyźni z jednostki wywiadowczej, a w szczególności najmłodszy z nich, Joyce, odgrywają narzucone sobie role z determinacją i powagą, oderwani od cywilnych, niekiedy dość absurdalnych obowiązków (Joyce spędził kilka lat na projektowaniu ulepszenia dźwigara, by dowiedzieć się w końcu, że jego wysiłki i tak pójdą na marne). W starciu idei i wyobrażeń z rzeczywistością jak zwykle wygrywa ta ostatnia… Powieść Boulle’a wyprzedza o dekadę słynny Paragraf 22 Josepha Hellera, ale oba teksty, choć oczywiście różniące się tonem i nastrojem narracji, łączy zaskakująco wiele. W Moście elementy komiczne zmierzają w stronę tragedii, a bohaterowie stają w finale książki przed poważną próbą. Czy będą umieli wyrwać się z niewoli własnych przesądów i przyzwyczajeń?
Jacek Giszczak oprócz dobrego nowego przekładu proponuje czytelnikom także kilka komentarzy (między innymi dotyczących wcześniejszych wydań książki w Polsce), a całość nowej edycji kończy świetne posłowie Iwony Komór. Przeczytamy w nim głównie o nieopublikowanych w naszym kraju wspomnieniach Boulle’a, opisujących jego faktyczne przeżycia podczas II wojny światowej, które bardzo ściśle zainspirowały Most na rzece Kwai. Twórczość Francuza nie jest u nas zbyt znana, a popularne ekranizacje nie do końca wiernie oddają sens i ton jego powieści. Pozostaje liczyć na to, że doczekamy się także wznowienia na przykład Fotografa.
Poznaj recenzenta
Adam Skalski
