Nie jestem seryjnym mordercą
Czarne charaktery fascynują nas nie od dziś. Pociąga nas w nich często, to co niemoralne, zakazane, coś czego sami nigdy nie zrobimy, a dzięki filmom, książkom możemy choć na chwilę obcować z tymi szczególnymi osobnikami naszego społeczeństwa. Jednak nawet wśród nich, jedni wyróżniają się od innych: seryjni mordercy.
Czarne charaktery fascynują nas nie od dziś. Pociąga nas w nich często, to co niemoralne, zakazane, coś czego sami nigdy nie zrobimy, a dzięki filmom, książkom możemy choć na chwilę obcować z tymi szczególnymi osobnikami naszego społeczeństwa. Jednak nawet wśród nich, jedni wyróżniają się od innych: seryjni mordercy.
Ten właśnie rodzaj człowieka Dan Wells wziął na tapetę w swoim literackim debiucie zatytułowanym jakże wymownie: „Nie jestem seryjnym mordercą”. I w tym momencie wypada przestrzec, że nie jest to książka dla każdego. Może nie ma w niej, aż tak drastycznych scen jak to sugeruje napis na okładce, ale co wrażliwsze osoby mogą mieć niemiłe odczucia podczas lektury tej książki. Również odradzałbym spożywanie jakichkolwiek posiłków, w szczególności podczas czytania pierwszego rozdziału, który delikatnie mówiąc, jest dość szczegółowo opisany. Choć trudno powiedzieć w jakim stopniu pokrywa to się z rzeczywistością, robi naprawdę przyzwoite wrażenie i sprawia pozory realizmu.
Cykl jest zaplanowany jako trylogia. Historia dotyczy niejakiego Johna Cleavera, 15-letniego chłopca, mieszkającego w Clayton, który ma antyspołeczne zaburzenia osobowości i obsesyjnie interesuje się seryjnymi mordercami. W miasteczku wybucha tajemnicza serii dziwnych, trudnych do wyjaśnienia morderstw, a jedyną osobą, która jest stanie ją rozwiązać, jest właśnie John. To by było na tyle, jeśli chodzi o zarys fabuły.
Książka jest reklamowana jako: „dla fanów Dextera” i trzeba przyznać, że pewne podobieństwa są widoczne jak na dłoni. Główna postać jest świetnie napisana. W szczególności jej profil psychologiczny. Czytając jej rozmyślania, w myślach widzimy Dextera snującego różne teorie. Także nie obyło się bez Mrocznego Pasażera, który tutaj jest Panem Potworem i podobnie jak w serialu pragnie przejąć kontrolę nad swym osobnikiem. Mamy także fascynację zabójcami w przypadku obu postaci i bycie poza częścią społeczeństwa, a tylko udawaniem, że jest się normalnym. Jednak na tym podobieństwa się kończą. Dostajemy całkiem nowe spojrzenie na problem jakim są seryjni zabójcy. Możemy zagłębić się w ich psychologię, powoli rozgryzać działanie zabójcy, który grasuje w mieście w oparciu o wiedzę, którą autor nam udostępnia przez głównego bohatera. Dzieje się to w dużej mierze przez pierwszą połowę książki i jest to jej niezwykle mocną stroną. Oczywiście można narzekać, że jest za dużo opisów tego co przeżywa John, ale to przecież jest socjopata, musi być tego aż tyle i w takiej, a nie innej formie. Kolejnym elementem, który różni książkę od serialu jest wprowadzenie terapeuty, pana Neblina dla naszego wyobcowanego dzieciaka. Rozmowy, które toczą raz na tydzień, nie są odkrywcze, ale stanowią doskonały przerywnik dla akcji i pozwalają ukazać potrzebę kontaktu ludzi, którzy żyją niejako poza społeczeństwem. Ponadto doskonale podkreślają problemy z jakimi zmaga się John co najlepiej ukazuje następujący cytat, który także widnieje na obwolucie książki:
„Mój terapeuta twierdzi, że sam mam cechy seryjnego mordercy. 95% procent seryjnych morderców w dzieciństwie unikało ludzi, podpalało i dręczyło zwierzęta, ale to przecież nie oznacza, że każde pokręcone dziecko wyrasta na zabójcę, prawda?” - John Cleaver, "Nie jestem seryjnym mordercą"
I co ważniejsze Neblin ma decydujący wpływ na rozwój zdarzeń w finale książki. To tylko potwierdza, że jego wprowadzenie na karty trylogii było dobrym posunięciem.
Druga część książki jest zdominowana pogonią za domniemanym seryjnym mordercą. Byłoby to całkiem ciekawe, gdyby nie pewien fakt – moment poznania go. Owszem, został trafnie wybrany i nawet w odpowiedniej chwili włączony do głównego nurtu akcji. Jest jednak jedno "ale:. Wydawało się, że będzie to dobry, klasyczny thriller, jednak ukazanie mordercy jako hybrydę i wprowadzenie elementu sci-fi było typowym błędem początkującego pisarza. Zburzyło już dobrze wykreowany świat i nakazało się przestawić czytelnikowi na inne myślenie, na inne postrzeganie rzeczywistości. Jeśli jeszcze byłoby to zrobione w przemyślany sposób mogłoby być akceptowalne. Tutaj jednak zabrakło tego, było to nieoczekiwane i mocno naciągane. Niestety, im dalej w las, tym było gorzej. Po dobrym początku autor zastosował wiele uproszczeń, które wręcz raziły. Moment pierwszego spotkania Johna z Demonem podczas zbrodni – dobry, ale sugestia, że dzięki jakiejś masce go nie pozna było dosyć irracjonalne. Spotykali się każdego dnia, więc rozpoznanie po chociażby sylwetce powinno być czymś oczywistym. Również moment pokonania Demona został za nadto uproszczony. Bardzo dobre przedstawienie procesu dochodzenia do finałowego momentu, zasadzka, wykorzystanie słabości, ale sama śmierć dosyć śmieszna. No cóż, te jak i wiele innych niedociągnięć, położyło się cieniem na drugiej części książki.
Na pochwałę zasługuje natomiast moment, kiedy John wpada w furię. Jest dokładnie sobą. Ma emocje, które wręcz wylewają się z kart książki. Żywi się wręcz nimi. Pan Potwór nad nim panuje. Niczym Dexter w momencie kiedy zabija, czuje, że żyje. Także fragment kiedy dusi Kay Crowley i jego wewnętrzna walka to majstersztyk pod względem opisów, jaki i umiejscowienia oraz wyczucia odpowiedniego czasu. Stanowi to zaczątek wielkiej walki o samego siebie.
Tę walkę zapewne ujrzymy w drugim tomie trylogii, który jest zatytułowany „Pan potwór”. Zdaje się, że będzie to coś al’a Dexter, którego oglądamy. Tyle że tutaj będzie to dużo dogłębniej opisane. Wypada oczekiwać walki dwóch osobowości, o własne "ja", oto, żeby żyć, jak to miało miejsce we wcześniej wspomnianych scenach. I najważniejsze: oto, czy John Cleaver, który ma imię i nazwisko po najwybitniejszych seryjnych mordercach i którego mroczny pasażer nosi pseudonim jednego z nich stanie się jednym z nich? Odpowiedzi na to prawdopodobnie dopiero w drugim tomie.
„Nie jestem seryjnym mordercą” jest ciekawą pozycją, jednak nie dla wszystkich. Widać, że jest to pierwsze dzieło Dana Wellsa i jest niestety tym faktem naznaczona, gdyż jest bardzo nierówna pod wieloma względami. Nie mniej wydaje się, że jest to dopiero początek opowieści o wyjątkowym chłopcu i wypada dać szansę. W końcu nie od razu Rzym zbudowano, a jak na debiut książka wypadła naprawdę, całkiem przyzwoicie i czyta się ją dosyć lekko i przyjemnie. A tego przecież często oczekujemy od lektury do poduszki, która w dodatku nawiązuje tematyką do jednego z lepszych seriali.
Ocena: 6+/10
[image-browser playlist="605258" suggest=""]
Tytuł: Nie jestem seryjnym mordercą
Autor: Wells Dan
Wydawnictwo: Znak emotikon
ISBN: 978-83-240-1739-3
Tłumaczenie: Maria Makuch
Oprawa: miękka
Format: 144x205
Liczba stron: 256
Rok wydania: 12 styczeń 2012
Cena detaliczna: 24,90 zł
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat