Nie taki diabeł straszny…
Trzeba przyznać, że trzeci sezon Necessary Roughness był strzałem w dziesiątkę. Odświeżenie formuły, a właściwie stworzenie rebootu całości, sprawiło, że serial, który był całkiem ciekawy, ale jednak popadał w delikatne zmęczenie materiałem, na nowo stał się jedną z ciekawszych produkcji. Dziesiąty odcinek tego niezwykle krótkiego, eksperymentalnego sezonu tylko to potwierdza. Wszystkie wątki znajdują swoje rozwiązanie, tajemnice zostają wyjaśnione, a zakończenie sugeruje dwie rzeczy.
Trzeba przyznać, że trzeci sezon Necessary Roughness był strzałem w dziesiątkę. Odświeżenie formuły, a właściwie stworzenie rebootu całości, sprawiło, że serial, który był całkiem ciekawy, ale jednak popadał w delikatne zmęczenie materiałem, na nowo stał się jedną z ciekawszych produkcji. Dziesiąty odcinek tego niezwykle krótkiego, eksperymentalnego sezonu tylko to potwierdza. Wszystkie wątki znajdują swoje rozwiązanie, tajemnice zostają wyjaśnione, a zakończenie sugeruje dwie rzeczy.
Pierwsza z nich wynika z faktu zamknięcia większości wątków. Dzięki temu niepotwierdzony wciąż kolejny sezon produkcji wcale nie musi powstawać. Dani może wrócić do V3, może kontynuować prywatną praktykę, może też zrobić sobie długie wakacje. Można spekulować, ale jednocześnie "trylogia" byłaby w pewnym sensie zakończona. Drugą rzeczą jest pozostawienie wąskiej furtki na kontynuowanie całości, co byłoby bardzo ciekawym i dobrym rozwiązaniem. V3 nie przestaje oficjalnie istnieć, a Dani wciąż ma tam swoje miejsce.
Dziesiąty odcinek ostatecznie odpowiada na pytanie "O co chodzi z całą intrygą?". Ta sięga głębiej niż zwykłe pranie pieniędzy i ich defraudacja. Wszystko rozchodzi się o klinikę, która wraz ze sprowadzanymi z Chin wspomagaczami ingerowała w DNA sportowców. Niewykrywalny środek dopingujący pozwalał na osiąganie dużo lepszych wyników bądź też szybszą regenerację. Dzięki pomocy TK udało się jednak sprawić, że V3 poniosło swoją karę. Genialna gra Johna Ramosa udowodniła, że postać przez niego grana nie była do końca zła. Stał on za całą intrygą, manipulował wspólnikiem, ale jednocześnie był naprawdę przekonany o tym, że robi coś dobrego - dla sportu, dla swoich klientów, dla wszystkich. Nie jest jednoznacznie zły, ale raczej pogubiony i o skrzywionym kręgosłupie moralnym. Jego końcowe zachowanie sugeruje zrozumienie błędu, choć może też chodzić o próbę ratowania własnej osoby.
TK ostatecznie rozstaje się z Sheerą, która pokazuje swoją prawdziwą twarz. Miłość do futbolisty jest niczym innym jak próbą ustawienia sobie życia u boku zwycięzcy, dobrej partii i bogacza. Szkoda, że tak poprowadzono ten wątek, bo postać Sheery była jedną z ciekawszych - dobrze uzupełniania egocentryczny charakter TK i ubarwiała całą historię. Nie ma jednak tego złego. Bohater chyba odnalazł bratnią duszę w postaci rehabilitantki, a jego końcowe poświęcenie pomimo bólu barku i ramienia jest nad wyraz ważne; pokazuje, że TK jest zdolny do wszystkiego, szczególnie dla dobra drużyny.
[video-browser playlist="635630" suggest=""]
Rozwiązuje się także kwestia tajemniczej Alex. Jak się okazuje - jest to żona Nico, tyle że cały ślub był fikcją w celu ratowania jej przed urzędem imigracyjnym. Nico skrywa wiele tajemnic, a to, że tak naprawdę jest dobrą i niezwykłą pomocą, często przy tym bezinteresowną, wiadomo od dawna. Wątek Alex był jednak wrzucony na siłę, żeby wyjaśnić jego współpracę z FBI.
Samo zakończenie sugeruje, że rozwinie się za to związek Dani i Nico. Panią doktor od dawna ciągnęło do tajemniczego "człowieka od wszystkiego", więc fajnie, że twórcy o to zadbali. Ich relacje były o wiele ciekawsze niż słodkiego i dobrego Mata w drugim sezonie. Szkoda jedynie, że tak marginalnie potraktowano dzieci. Przez chwilę pojawiła się nadzieja na relacje z córką, ale twórcy postanowili ten wątek zostawić w zawieszeniu, a rzekomy telefon od syna nie został ani razu powtórzony.
Trzeba jednak przyznać, że trzeci sezon był bardzo dobry. Poczucie humoru nadal odgrywało dużą rolę, niektóre sprawy sportowców lub innych gwiazd (jak chociażby pisarza) były ciekawe, choć nie wszystkie kończyły się dobrze. Główny wątek przewijający się przez cały sezon również był strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu serial nabrał właściwego tempa. Pozostaje nadzieja, że stacja pokusi się o zamówienie kolejnej, czwartego już, serii.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat