Opowiedz mi bajkę: sezon 1, odcinki 6-7 – recenzja
Opowiedz mi bajkę powraca z kolejnymi odcinkami. Jest dobrze, chociaż nadal nie wszystkie wątki trzymają równy poziom. Oceniam.
Opowiedz mi bajkę powraca z kolejnymi odcinkami. Jest dobrze, chociaż nadal nie wszystkie wątki trzymają równy poziom. Oceniam.
Hannah i Gabe nadal przebywają u matki, przygotowując się do ucieczki z kraju z pieniędzmi. Jednak w domu zjawiają się mężczyźni podający się za agentów FBI. Wkrótce rodzeństwo będzie zmuszone toczyć walkę o życie ze zbirami depczącymi im po piętach. Kayla postanawia zakończyć związek z Nickiem. Jednak obsesja nauczyciela zaczyna wzrastać do niepokojących rozmiarów. Dziewczyna postanawia dowiedzieć się więcej o swoim byłym kochanku. Odkrywa, że może nie być tym, za kogo się podaje. Jordan coraz mocniej zaciska pętle wokół złodziei, którzy stoją za napadem i śmiercią jego ukochanej. Jednak z bycia łowcą wkrótce szybko staje się zwierzyną.
Zdecydowanie najsłabszym elementem fabularnym tych odcinków był wątek związany z Kaylą i Nickiem. Po tym, co zaprezentowali wcześniej scenarzyści, myślałem, że ten aspekt pójdzie mocno w stronę mrocznego thrillera, jednak ku mojemu zdziwieniu zawędrował w rejony słabej historii o toksycznej miłości. Sielankowe obrazy miłosnych perypetii rodem ze średnich komedii romantycznych, które po chwili przechodzą w tony młodzieżowego dreszczowca nie za bardzo sprawdzają się wśród reszty wątków produkcji. Ta intryga czasami trzymała się tylko i wyłącznie na dobre słowo i za bardzo rozłaziła się w posadach. Nie ma jakiegoś napięcia, tempa w wprowadzeniu tej opowieści przez twórców. Wszystko jest kliszą wielu podobnych historii, które widzieliśmy do tej pory na ekranie. Samo budowanie nawiązań do bajki o Czerwonym Kapturku, co miało być pewnym oryginalnym elementem w produkcji, jest topornie przekazywane widzowi. Są pewne przesłanki, że ta historia może powrócić na odpowiednie, mroczne tory, gdy Kayla odkrywa, że Nick może podawać się za swojego brata. Jednak w tych odcinkach scenarzyści trochę popsuli ten wątek.
Znacznie lepiej prezentował się w tych epizodach aspekt fabularny dotyczący Jordana i jego zemsty. W końcu twórcy popchnęli tę historię do przodu, wpajając w nią odpowiednią dawkę mrocznej i pełnej napięcia energii. Wcześniej zachowanie bohatera i sama intryga zmierzały donikąd, tutaj opowieść nabrała rumieńców i stała się pełnokrwistą historią o niepohamowanej wendecie. Jordan nadal jest postacią, do której profilu kompletnie nie pasuje mi ten psychopatyczny sznyt, jednak w tym wypadku nie gryzie się on już tak mocno z prowadzoną narracją. Motywacja postaci jest tutaj znacznie bardziej ugruntowana i prowadzi do czegoś, a nie stanowi tylko bezbarwny element kreacji bohatera. Ta linia kontrolowanego szaleństwa, jednak podpartego pewną dozą dawnej normalności w tej narracji sprawdza się dobrze. Świetnie widać to w scenach rozmów Jordana z wyobrażeniem zmarłego Eddiego czy w ostatniej sekwencji 7. odcinka, gdy staje oko w oko z człowiekiem odpowiedzialnym za śmierć jego ukochanej. Tutaj bardzo dobrze to szaleństwo ustępuje na chwilę zdrowemu rozsądkowi, gdy Jordan z myśliwego zamienia się w ofiarę. Jestem ciekaw, co do zaproponowania ma ten wątek w kolejnych epizodach.
Nieźle, choć nie tak dobrze prezentował się element historii związany z Hannah i Gabem. To, co podobało mi się w poprzednich odcinkach, to ukazanie właśnie tej destrukcyjnej relacji rodzeństwa z ich matką, gdzie ból mieszał się z pewną emocjonalną apatią. Tutaj ta więź nie została za mocno pogłębiona. Raczej przerwano ją w najmniej odpowiednim momencie i nie zostawiano sfery dla rozwoju. Jednak w dalszej części wątek rodzeństwa przybiera zupełnie inną formę stając się swoistym sensacyjniakiem z niezłym tempem i sprawnie zrealizowanymi scenami. Bardzo dobrze obserwowało mi się, jak Hannah znajduje się tak właściwie w swoim naturalnym środowisku, czyli w ferworze walki z przeciwnikiem. Od początku ta bohaterka sprawdzała się w produkcji jako rasowa twardzielka, jednak tutaj ta kreacja nabrała jeszcze większej mocy, oczywiście pozytywnie dla historii. Jedynie Gabe cały czas nie pasuje mi w tym wątku, ponieważ ani jego motywacje, ani ekranowe działania nie są czymś, co zostaje w pamięci po seansie.
Nowe odcinki serialu Tell Me a Story mają poprawne tempo i w ciekawy sposób rozwijają wątki, przynajmniej w większości. Następują pewne przestoje i słabe momenty w prowadzonej narracji, jednak koniec końców ogląda się to nieźle.
Źródło: zdjęcie główne: Jeff Neira/CBS All Access
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat