Ostateczna bitwa
Dwudziesty odcinek Dawno, dawno temu zaskakuje, bo już teraz doprowadza do ostatecznej konfrontacji z Zeleną, a jednocześnie rozczarowuje formą jej ukazania.
Dwudziesty odcinek Dawno, dawno temu zaskakuje, bo już teraz doprowadza do ostatecznej konfrontacji z Zeleną, a jednocześnie rozczarowuje formą jej ukazania.
Początek odcinka działa niezwykle irytująco, gdyż twórcy na siłę próbują wmówić widzom, że Zelena zabrała mężowi Śnieżki rozum, a nie odwagę. Sam fakt, że namawia on Emmę na to, by zabrała ze sobą Haka, jest niedorzeczny, ponieważ momentalnie sugeruje widzom, do czego to doprowadzi. Starcie Emmy z Zeleną jest komicznie absurdalne nawet jak na realia baśni. Z uwagi na wydarzenia odcinka i przekazanie roli bohatera komuś innemu ruch jest zrozumiały, ale razi brak dobrego pomysłu na przedstawienie tego motywu. To samo można powiedzieć o scenach odebrania dziecka Śnieżce - po raz kolejny Regina pada od jednego ruchu ręki (to robi się już nudne...), a książę myśli, że cokolwiek zdziała mieczykiem. Świetnie, że Zelena jest potężniejsza, ale pokazanie Reginy w taki sposób odziera tę postać ze wszelkiej godności. Czy tak trudno jest pokazać bardziej wyrównane starcie?
Finałowa konfrontacja ze Złą Czarownicą z Zachodu to jedno wielkie rozczarowanie. Po co ich tam tyle przyszło, skoro wiadomo było, że Zelena będzie nimi rzucać jak lalkami? Tutaj też widać niekonsekwencję twórców związaną z latającymi małpami, którą widzieliśmy już w poprzednim odcinku. David prawie zabił Małego Johna i nawet mu przez myśl nie przeszło, że ta małpa może być jego przyjacielem. Odrobina moralnej niepewności nie zaszkodziłaby w takich scenach. To wszystko ratuje jedynie Lana Parilla, która jako Regina po przemianie potrafi zaimponować charyzmą i emocjami. Najważniejsze w tym jest to, że pomimo stania się bohaterką Regina nie traci swoich zalet, a nawet dzięki temu więcej zyskuje. Szkoda, że samo starcie jest krótkie, mało widowiskowe i po prostu nie spełnia oczekiwań. Po tym, jak budowano napięcie do tego momentu, można było spodziewać się o wiele więcej.
[video-browser playlist="634998" suggest=""]
Retrospekcje natomiast to kawał dobrej rozrywki, a widzowie dostają to, na co czekali. Nie sprawdzają się spekulacje, że Dorotką będzie dzieckiem Śnieżki, ale rola dziewczynki z Kansas okazuje się kluczowa dla budowy charakterystyki Zeleny. Przyjaźń Zeleny z czarownicami z południa, północy i wschodu mogła być jej szczęśliwym zakończeniem. Tylko że dobra Zelena jest nudna i mdła, więc świetnie, że szybko wraca do swojego właściwego ja. Po raz kolejny w tej części sezonu retrospekcje są bardzo ciekawe i udane.
Końcówka to wielkie pozytywne zaskoczenie ze słodko-gorzkim posmakiem. Z jednej strony mamy zakończenie wątku świetnego czarnego charakteru w wykonaniu Rebeki Mader. Jej Zła Czarownica z Zachodu to postać wyjątkowa, charyzmatyczna i świetnie przygotowana. Z drugiej jednak mamy Rumpela w najwyższej formie. Jego czyn jest niespodzianką, która może mieć kluczowy wpływ na oblicze Once Upon a Time.
Budowanie fabuły do tego momentu było fantastyczne i zapowiadało wielkie emocje, ale twórcy nie spełniają oczekiwań. Finałowe starcie jest mało klimatyczne, nieefektowne i rozczarowujące. Kilka elementów jednak nadal stoi na wysokim poziomie, dostarczając pokaźnej porcji rozrywki. Najdziwniejsze jest to, że teraz nie wiadomo, jak ten sezon się zakończy. Czy Rumpel będzie chciał dokończyć dzieło Zeleny i cofnąć się w czasie?
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat