Ostatni rycerze – recenzja DVD
Ostatni rycerze przedstawiają znany temat walki o honor i zemstę, z jednej strony osadzony w klimatach średniowiecznej Europy, z drugiej podany w orientalnym sosie.
Ostatni rycerze przedstawiają znany temat walki o honor i zemstę, z jednej strony osadzony w klimatach średniowiecznej Europy, z drugiej podany w orientalnym sosie.
Lord Bartok, potężny władca wierny swemu cesarzowi, ma pośród swoich żołnierzy Raidena, prawdziwego wojownika i dowódcę znakomitego oddziału. Gdy Gezza Mott, chciwy minister cesarski, nie otrzymuje łapówki od Bartoka, traktuje to jako potwarz i knuje intrygę, która ma przykre konsekwencje zarówno dla lorda, jak i dla jego protegowanych. W rezultacie podły minister ściąga na siebie gniew żołnierzy Raidena.
Jest to trzeci film wyreżyserowany przez Kazuyakiego Kiriyę (który w napisach końcowych podpisany jest jako „Kaz i Kiriya”). Japoński reżyser w Last Knights wyraźnie nawiązuje do legendarnej i kilkakrotnie już zekranizowanej historii o 47 roninach, którzy w XVIII-wiecznej feudalnej Japonii zawalczyli o honor swego pana, skazanego na śmierć. Widoczne jest to nie tylko w warstwie fabularnej, ale i w sferze akcji – pojedynki toczone w tym filmie przypominają bardziej walkę wojowników ninja aniżeli bardziej statycznych rycerzy średniowiecznych.
Faktycznie, armia Raidena mogłaby z powodzeniem zasilić – na przykład – szeregi dowodzonej przez Ra's al Ghula Ligi Cieni z filmu Batman Begins Nolana. Skojarzenie to jest tym potężniejsze, jeśli spojrzy się na stroje czy na jedną z kluczowych akcji oddziału. Jakby tego było mało, w obsadzie Ostatnich rycerzy mamy do czynienia z (obecnym też w Bat-trylogii Nolana) Morganem Freemanem w roli Bartoka, mistrza drużyny Raidena (z charakterystycznym zarostem twarzy, przypominającym ten u al Ghula). Ponadto, co ciekawe, muzykę do filmu Kiriyi skomponowali Szwajcar Martin Tillman i Hindus Satnam Ramgotra, którzy mieli okazję współpracować wcześniej z Hansem Zimmerem przy muzyce do filmu The Dark Knight Rises, ostatniej części sagi Nolana o obrońcy Gotham City. Ale dość już tych bat-dygresji.
Zaletą dzieła Kiriyi są między innymi: obfitujący w ciekawe momenty scenariusz, którego autorami są Michael Konyves i Dove Sussman, scenografia (film nakręcono w Czechach, z wykorzystaniem zimowych plenerów oraz wnętrz tamtejszych zamków), a także dobra obsada aktorska. Oprócz niezmiennie urzekającego swym głosem Freemana szczególnie dobrze spisał się Clive Owen jako Raiden, wojownik, który popada w marazm po stracie swego mistrza. Na wyróżnienie zasługuje też Norweg Aksel Hennie (znany ostatnio z roli w Marsjaninie Ridleya Scotta), który wciela się w rolę Gezzy Motta, antagonisty o aparycji będącej w drobnym stopniu krzyżówką Christophera Walkena z marvelowskim Lokim. Każdy z grających ważniejszych żołnierzy w armii Raidena mimo małej roli stara się uczynić swoją postać charakterystyczną i sprawić, że kibicujemy mu, nie traktując go jak przysłowiowego mięsa armatniego.
Choć scenariusz jest dobrze napisany, to jednak można mieć co do niego zastrzeżenie. Chodzi o postać Lorda Bartoka i o scenę, w której odpowiada on przed cesarzem na oskarżenie ataku – mowa oskarżonego wydaje się nazbyt patetyczna, a deklarujący przedstawienie suchych faktów Bartok pomija pewną kluczową dla swej obrony kwestię, która ukazałaby knowania cesarskiego ministra. Zamiast tego lord wydaje się w tym miejscu nadmiernie unieść dumą, co wygląda na działanie przynoszące więcej szkody niż pożytku – co gorsza, mające dalsze konsekwencje odbijające się negatywnie na mieszkańcach ziem Bartoka. Co było nie tak w powiedzeniu prawdy?
Wydanie DVD wypuszczone na polski rynek ukazało się w formie książeczki w twardej oprawie z dołączoną płytą z filmem. Dźwięk Dolby Digital 5.1. Do wyboru cztery wersje językowe, w tym oryginał i polski lektor. Napisy w aż kilkunastu wariantach, w tym zarówno polskie, jak i angielskie (za te ostatnie duży plus). Dodatków na płycie brak, więc jako mały bonus pozostają nam zdjęcia i informacje zawarte w książeczce (w sam raz na kilka minut lektury do śniadania). Zaznaczam jednak, aby obejrzeć Ostatnich rycerzy PRZED przeczytaniem strony 16 i 17 – zawarty tam opis filmu streszcza praktycznie całą fabułę i zawiera poważne spoilery, które mogą popsuć ewentualny efekt zaskoczenia u widzów (dlatego za to opracowanie należy się spory minus). Zastanawia, co kierowało osobą, która przygotowała wspomnianą część tekstu, bo wydaje się to trochę niepoważne.
W 110-minutowych Ostatnich rycerzach urzeka warstwa wizualna oraz zaskakuje scenariusz – film prezentuje nam ciekawy wielokulturowy mariaż motywów rycerskich z kinem akcji, w klimacie orientalnym, zawierający rozwiązania rodem z historii kryminalnych. Może i ta mieszanka nie wnosi nic nowego do filmu, ale nie zmienia to faktu, że zdecydowanie trzyma on w napięciu, więc można obejrzeć go ze sporym zaciekawieniem (jeśli tylko przed seansem uniknie się spoilerów). Udana rozrywkowa koprodukcja.
Poznaj recenzenta
Marek KamińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat