Outriders - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 1 kwietnia 2021Sprawdzamy w akcji Outriders, nowy looter-shooter od polskiego studia People Can Fly.
Sprawdzamy w akcji Outriders, nowy looter-shooter od polskiego studia People Can Fly.
Po ograniu dema mogłem w końcu sprawdzić pełną wersję Outriders, nowego tytułu polskiego studia People Can Fly. I od razu zacznę od narzekań, bo przez pierwsze trzy dni widziałem głównie komunikat informujący o... braku możliwości połączenia się z serwerami gry.
Decyzja o wprowadzeniu Outriders do Xbox Game Pass już w dniu premiery to naprawdę duża rzecz. Jednakże crossplay i wspólne serwery (przepełnione graczami na konsolach Microsoftu) oraz konieczność połączenia z nimi, nawet w czasie gry samemu uważam za – delikatnie to ujmując – błędne decyzje. Na całe szczęście sytuacja została już opanowana i możliwe było spokojne zwiedzanie planety Enoch oraz radosna eksterminacja wszystkiego, co porusza się na ekranie. Ale po kolei.
Pod kątem fabularnym nic się nie zmieniło. Nasz bohater poznaje świat głównie poprzez wpisy w dzienniku i zbierane notatki, które rozszerzają całość fabuły i świata przedstawionego. Po skończeniu kampanii mogę spokojnie napisać, że opowiedziana historia nie jest najgorsza. Ma kilka ciekawych momentów, a także zabawnych easter eggów i nawiązań do popularnych gier i popkultury oraz sporą dawkę dialogów w naszym ojczystym języku!
Oczywiście można sobie całą otoczkę fabularną odpuścić i skupić się na rozgrywce, jestem jednak graczem, który nawet w strzelankach zwraca uwagę na historię i setting. Cytując popularnego mema: „not great, not terrible”. Choć jest jedna rzecz, która mnie osobiście strasznie drażniła. Drogie PCF, czy naprawdę tak trudno było znaleźć obcokrajowca, który byłby w stanie porządnie wymówić najpopularniejsze polskie przekleństwo? Tak jak rozumiem, że słowo „oczywiście” jest słowem trudnym, to "k***a" jest jednym z pierwszych słów, którego uczy się każdy obcokrajowiec w naszym pięknym kraju.
Godne pochwały jest to, że deweloperzy naprawdę mocno popracowali nad tym, co strasznie kulało w demie. Synchronizacja wypowiedzi jest poprawiona (przynajmniej w wersji angielskiej), kamera przestała się tak bardzo trząść w czasie przerywników filmowych, a modele ładują się poprawnie. Należą się wielkie brawa, bo wprowadzenie takiej liczby poprawek w tak krótkim czasie oznacza sporo pracy.
Wizualnie nadal jest tylko poprawnie. Pomimo tego, że pojawiają się nowe lokacje i krajobrazy w pewnym momencie gra staje się dość monotonna. Dodatkowo nadal mam wrażenie, że chwilami całość wygląda po prostu tanio, jakby zostało przygotowana z gotowców - cały czas miałem takie przeczucie z tyłu głowy, które nawet na moment nie opuściło mnie w trakcie rozgrywki, jednakże nie jestem do końca w stanie zdefiniować, co jest tego przyczyną. Jestem też trochę zawiedziony małą różnorodnością przeciwników. Pomimo różnic wizualnych samych typów oponentów nie ma aż tak wielu. Oczywiście, jest to moja subiektywna ocena – tak jak styl graficzny prezentowany na grafikach koncepcyjnych bardzo do mnie przemawia, tak przeniesienie tego do środowiska 3D we właściwej grze już nie.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to im dłużej grałem, tym bardziej się wciągałem. Całość jest u podstaw niesamowicie łopatologiczna: biegniemy, arena, biegniemy, arena, wracamy do obozu, modyfikujemy posiadany sprzęt, sprzedajemy wszystko, co niepotrzebne, i znowu... biegniemy, arena i tak dalej. Pomimo tej prostoty sama walka i rozgrywka jest niesamowicie satysfakcjonująca i wciągająca. Wielkie brawa dla PCF-u, bo system walki (pomimo wad związanych z responsywnością kontrolera czy tym, w jaki sposób postać korzysta z osłon) jest naprawdę dynamiczny. Podoba mi się także możliwość zmiany stopnia trudności praktycznie w locie. Chcemy wyzwania? Gramy na najwyższym dostępnym poziomie trudności. Chcemy poczuć się jak bogowie – na jedną arenę obniżamy poziom i w epicki sposób eliminujemy przeciwników. Niby prosta rzecz, a niezwykle cieszy.
W tym miejscu należy wspomnieć o rozgrywce sieciowej. Zarówno całą kampanię, jak i przygotowane przez developerów wyzwania po jej zakończeniu możemy przechodzić solo, jak i z przyjaciółmi w rozgrywce sieciowej. Możemy także skorzystać z Matchmakingu i zostać sparowanymi z nieznajomymi. Po kilkudziesięciu sesjach to właśnie tutaj Outriders zaczynają błyszczeć pod kątem epickości starć. Trup ściele się gęsto, postacie teleportują się po całej planszy, palą hordy przeciwników, momentami dosłownie nie wiadomo, co dzieje się na ekranie, a jednak jest w tym bardzo dużo zabawy, kiedy co chwila słychać w słuchawkach okrzyki kumpli z drużyny. Okrzyki zachwytu okraszone sporą ilością niecenzuralnych słów, bo udało się zabić wrogiego kapitana w bardzo spektakularny sposób. I nie – Outriders nie wprowadzają nowości, albo redefiniują gatunek jako taki, jednak w aspekcie zabawy mają wysoki stosunek czegoś co kiedyś określano jako „miodność”. Zwłaszcza jeśli grasz ze sprawdzoną ekipą.
Jak wiadomo, każdy looter shooter to poza rozgrywką tony sprzętu: broni, pancerzy i wszelakiego ustrojstwa, które dźwiga na sobie nasz bohater. I w tej kwestii jest dobrze – gra obfituje w sporą ilość lootu, który jesteśmy w stanie modyfikować i zmieniać na naprawdę wiele sposobów, co daje nam spore pole do popisu w kwestii tworzenia buildów naszych postaci. 4 różne klasy, które jesteśmy w stanie odpowiednio modyfikować w zależności od własnego stylu grania połączone ze względu na umiejętności klasowe i umiejętności specjalne dają sporo możliwości. Sam grając głównie Pyromancerem, raczej koncentrowałem się na korzystaniu z osłon, ale widziałem buildy devastatorów, które praktycznie nie wymagały chowania się, nawet stojąc na przeciwko sporej grupie przeciwników (posiadaczem takiego builda, jest chociażby redaktor Mazanek). Do tego każdy rodzaj sprzętu ma kilka stopni rzadkości, co wyznacza, jak wysokie bonusy do umiejętności i statystyk będziemy mieli, a także ile modyfikatorów naszych umiejętności dany element ekwipunku będzie posiadał. Jak widać – możliwości jest naprawdę sporo, choć (skoro już tak się ciągle czepiam) chciałbym dostać więcej zróżnicowanych typów broni, które znacząco różnią się od siebie. No ale cóż, jaki kraj takie Borderlands.
Podsumowując – pomimo narzekania z mojej strony, Outriders to porządny i solidny średniak z aspiracjami do czegoś więcej. Spora liczba graczy i sukces na Xboxiepozwala mieć nadzieje na rozwijanie tytułu, dodatkową zawartość i DLC. Jeżeli posiadacie abonament w GamePassie – zdecydowanie dajcie grze szansę, bo pomimo niedociągnięć można się naprawdę dobrze bawić. Na PC i PlayStation musicie przygotować się na to, że będziecie musieli zapłacić za tytuł, jak za produkcję AAA (którą ten tytuł w mojej opinii nie jest), dlatego tutaj musicie sami podjąć decyzję.
PLUSY:
+ wciągający gameplay;
+ gra zyskuje w rozgrywce online;
+ miodność / efekt wow;
+ duże możliwości personalizacji.
Minusy
- wizualnie monotonna;
- brak zróżnicowania przeciwników;
- sporadyczne crashe;
- cena.
Poznaj recenzenta
Michał AzarewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat