„Pod kopułą”: sezon 3, odcinek 3 i 4 – recenzja
"Pod kopułą" trzyma poziom w tym sezonie, oferując multum głupot i niedorzeczności. Twórcy potrafią zaintrygować, ale czegoś tu jednak brakuje.
"Pod kopułą" trzyma poziom w tym sezonie, oferując multum głupot i niedorzeczności. Twórcy potrafią zaintrygować, ale czegoś tu jednak brakuje.
"Under the Dome" dobrze zaczęło ten sezon i potrafiło zaintrygować nowymi tajemnicami, jednakże w kolejnych odcinkach nie jest już tak różowo, bo gdzieś cały ciekawy sens zaniknął, a priorytet mają nudne wątki obyczajowe. Twórcy zamiast skupić się na rozwoju przewodniej historii, która ma potencjał na o wiele więcej, marnują go na coś nieciekawego.
Problemem tego sezonu jest nowa postać, Christine, która w roli czarnego charakteru zastąpiła Jima. Jest nieciekawa, sztuczna, a jej zachowanie momentami jest wręcz komiczne. Wszelkie intencje tej kobiety wydają się podejrzane na kilometr, ale nikt tego nie dostrzega. Jestem świadomy, że w DNA "Under the Dome" są absurdy i głupoty, ale wszystko ma swoje granice. Choć Jim irytował jako ten zły, to i tak jest o wiele ciekawszy od Christine.
Poznajemy więcej informacji o planie tych złych, kimkolwiek są. Wiemy, że Christine jest jakoś kontrolowana przez Kopułę - nie da się tego nie zauważyć, gdy twórcy szuflami podrzucają sugestie. Jest to nawet ciekawe, jak te kokony i jajo miały wpływ na bohaterów znajdujących się w nich. Oni nadal są jakoś pod wpływem tego wszystkiego i dlatego też dziwnie się zachowują. To jest naprawdę interesujący motyw i wszystko byłoby w porządku, gdyby się na nim skupiono.
[video-browser playlist="727494" suggest=""]
Ja lubię absurdy "Under the Dome", bo często są zabawne i nadają tempo akcji. Wówczas dobrze ogląda się ten serial. Tylko nawet one muszą mieć też jakiś sens - musi być wokół nich historia, która jest w miarę interesująca, a tak w tej chwili nie jest. Twórcy za bardzo skupiają się na naprawdę słabych wątkach obyczajowych, przez co jest nudno i banalnie. Cała historia z trójkątami miłosnymi oraz alkoholizmem Sama jest kompletnym zapychaczem, który nie potrafi przykuć uwagi.
Jedynie postacie, które cały czas zachowują swoje nieraz zabawne zalety, to Jim i Julia, dlatego tym bardziej ucieszyłem się, gdy ta do tej pory nienawidząca się para została zmuszona do współpracy. To może w kolejnych odcinkach dać widzom sporo zabawnych sytuacji oraz popchnąć odpowiednio fabułę w dobrą stronę. Nie jestem jednak przekonany do pojawienia się agentów z zewnątrz. Wydaje się to niepotrzebnie komplikować sprawę.
"Under the Dome" ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale nadal ogląda się to nieźle. Tym razem było słabiej, bo historia nie rozwija się ciekawie i ma zbyt dużo elementów, które nie są w stanie poprawnie korzystać z zalet tej konwencji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat