"Under the Dome" dobrze zaczęło ten sezon i potrafiło zaintrygować nowymi tajemnicami, jednakże w kolejnych odcinkach nie jest już tak różowo, bo gdzieś cały ciekawy sens zaniknął, a priorytet mają nudne wątki obyczajowe. Twórcy zamiast skupić się na rozwoju przewodniej historii, która ma potencjał na o wiele więcej, marnują go na coś nieciekawego.
Problemem tego sezonu jest nowa postać, Christine, która w roli czarnego charakteru zastąpiła Jima. Jest nieciekawa, sztuczna, a jej zachowanie momentami jest wręcz komiczne. Wszelkie intencje tej kobiety wydają się podejrzane na kilometr, ale nikt tego nie dostrzega. Jestem świadomy, że w DNA "Under the Dome" są absurdy i głupoty, ale wszystko ma swoje granice. Choć Jim irytował jako ten zły, to i tak jest o wiele ciekawszy od Christine.
Poznajemy więcej informacji o planie tych złych, kimkolwiek są. Wiemy, że Christine jest jakoś kontrolowana przez Kopułę - nie da się tego nie zauważyć, gdy twórcy szuflami podrzucają sugestie. Jest to nawet ciekawe, jak te kokony i jajo miały wpływ na bohaterów znajdujących się w nich. Oni nadal są jakoś pod wpływem tego wszystkiego i dlatego też dziwnie się zachowują. To jest naprawdę interesujący motyw i wszystko byłoby w porządku, gdyby się na nim skupiono.
[video-browser playlist="727494" suggest=""]
Ja lubię absurdy "Under the Dome", bo często są zabawne i nadają tempo akcji. Wówczas dobrze ogląda się ten serial. Tylko nawet one muszą mieć też jakiś sens - musi być wokół nich historia, która jest w miarę interesująca, a tak w tej chwili nie jest. Twórcy za bardzo skupiają się na naprawdę słabych wątkach obyczajowych, przez co jest nudno i banalnie. Cała historia z trójkątami miłosnymi oraz alkoholizmem Sama jest kompletnym zapychaczem, który nie potrafi przykuć uwagi.
Jedynie postacie, które cały czas zachowują swoje nieraz zabawne zalety, to Jim i Julia, dlatego tym bardziej ucieszyłem się, gdy ta do tej pory nienawidząca się para została zmuszona do współpracy. To może w kolejnych odcinkach dać widzom sporo zabawnych sytuacji oraz popchnąć odpowiednio fabułę w dobrą stronę. Nie jestem jednak przekonany do pojawienia się agentów z zewnątrz. Wydaje się to niepotrzebnie komplikować sprawę.
"Under the Dome" ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale nadal ogląda się to nieźle. Tym razem było słabiej, bo historia nie rozwija się ciekawie i ma zbyt dużo elementów, które nie są w stanie poprawnie korzystać z zalet tej konwencji.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/