Poldark: sezon 4, odcinek 5 – recenzja
Wkraczamy w drugą połowę sezonu Poldark za sprawą kolejnego przełomowego odcinka, po którym wszystko drastycznie się zmienia…
Wkraczamy w drugą połowę sezonu Poldark za sprawą kolejnego przełomowego odcinka, po którym wszystko drastycznie się zmienia…
Katastrofa w kopalni znika w odmętach pamięci, nie zostając nawet wspomniana przez bohaterów (co jest dość dziwne). Zbyt wiele zresztą dzieje się w tym odcinku, aby przejmować się problemami z przeszłości. Tym razem Rossa prawie w Kornwalii nie ma, co stanowi w końcu małą atrakcję, pozwalającą położyć równo akcenty na wydarzenia zarówno w Namparze, jak i Londynie. Głównym tematem odcinka jest ubóstwo najniższej klasy społecznej oraz metody pomocy, jakich można im udzielić. Poldark wciąż przemawia donośnie i z werwą w parlamencie, kładąc nacisk na problem głodu, dotykającego przecież także i jego własnych kornwalijskich sąsiadów. Jak zawsze znajdzie się sensowne rozwiązanie - oczywiście na przekór George’owi, bo jakżeby inaczej. Kompleks Warleggana na punkcie swojego pochodzenia znów daje o sobie znać, co jest już naprawdę męczące…
Życie z dala od rodziny daje widzom Poldark możliwość poznania Demelzy oraz Dwighta od trochę innej strony. To prawda, są przyjaciółmi od dawna, jednak długa rozłąka z małżonkami jasno pokazuje, jak dobrze się rozumieją, co chwilami prowadzi do dość niezręcznych sytuacji. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na szalony pomysł bliższego poznania się tych dwojga, co byłoby wręcz katastrofalne - i dla bohaterów, i dla serialu. Przebywająca w Londynie Caroline staje się świetnym pretekstem dla twórców kostiumów do zaprezentowania nowych kreacji i trzeba przyznać, że produkcje BBC generalnie pod względem ubiorów nigdy nie zawodzą, co widać i w tym przypadku. Żona Dwighta stroi się niewyobrażalnie, pomijając etap żałoby nad córką. Jak zwykle to Ross mówi jej głośno, że łzy muszą popłynąć, inaczej nigdy nie będzie lepiej. Ta dwójka także zawsze zaskakująco dobrze się rozumiała… Jednak to wciąż nie oni są najważniejsi.
Widzowie pewnie najbardziej nie mogli się doczekać, jak też potoczą się losy Drake’a oraz Morwenny, której życie naznaczone koszmarnym wręcz małżeństwem znów skręciło na złe tory. Wielebny Whitworth bije rekordy w rozpuście, dając się regularnie kusić siostrze żony, Rowelli, co w końcu odkrywa zazdrosny mąż, Arthur. Prorocze okazują się słowa Nata Pearce’a i jeszcze tego samego dnia Osbourne dokonuje żywota. Rewelacyjna jest scena, gdy Rowella, opatrująca męża po jego ataku na wielebnego, sugeruje, że na miejscu zbrodni nie znaleziono narzędzia, które pomogło przedostać się Ossiemu na drugi świat, po czym oboje zgodnie, nie ujawniając sobie wzajemnie niczego, patrzą na złocony świecznik… Ich gra w małżeństwo zaczyna się tak naprawdę dopiero teraz. Nieprędko zagoi się serce Morwenny, do której Drake gna niczym wicher - naiwnością ze strony wszystkich byłoby twierdzenie, że dziewczyna po tak traumatycznych i strasznych doświadczeniach z mężem rzuci się od razu w ramiona swojego byłego, na razie, ukochanego. Możemy pisać sobie w głowie inne scenariusza, jednak takie rozwiązanie rzeczywiście wydaje się najbardziej prawdopodobne. Żal tylko dobrej Rosiny Hoblyn, której los spłatał figla i odebrał narzeczonego w dniu ślubu.
To właśnie śmierć Whitwortha jest najważniejszym wydarzeniem w tym odcinku, przebijająca się przez wszystkie starania Rossa o poprawę sytuacji życiowej biedoty, smutek Caroline czy Dwighta. Można by rzec - nareszcie coś się dzieje. Jak dotąd brakowało w tym sezonie właśnie takiego przełomowego momentu, skrajnie zmieniającego życie niektórych bohaterów. Ross siedzi w Londynie, Demelza stara się jak może, aby w Namparze i wśród jej bliskich wszystko było dobrze, choć nie zawsze się jej to udaje - nam pozostaje ocenić, czy słusznie postąpił, informując brata o śmierci Osbourne’a. Zajawka przyszłego odcinka sugeruje dalszy rozwój sytuacji pomiędzy Drake’iem i Morwenną, a także wydarzenia obejmujące odrobinę zapomnianą Elizabeth, która do tej pory jest już raczej podporą w knowaniach męża, a niżeli samodzielnie myślącą osobą. W tym odcinku jej rola sprowadza się do martwienia się o nastoletniego syna hazardzistę...
Źródło: zdjęcie główne: BBC
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat