„Pompeje” DVD – recenzja
Pompeje powinny być we wszystkich szkołach filmowych sztandarowym przykładem tego, jak nie powinno kręcić się filmów, którym dzięki siermiężnemu scenariuszowi pisanemu przez nadmierną liczbę osób, leciwym efektom specjalnym oraz tragicznej pracy kamery bliżej jest do galaretki bez smaku niż środków audiowizualnym.
Pompeje powinny być we wszystkich szkołach filmowych sztandarowym przykładem tego, jak nie powinno kręcić się filmów, którym dzięki siermiężnemu scenariuszowi pisanemu przez nadmierną liczbę osób, leciwym efektom specjalnym oraz tragicznej pracy kamery bliżej jest do galaretki bez smaku niż środków audiowizualnym.
Pompeje ("Pompeii") w założeniu to kino katastroficzne, w środku którego twórcy dają sobie chwilę na rozpisanie wątków dramatycznych, aby w końcowych sekwencjach widz miał komu współczuć. Głównym bohaterem jest Milo (Kit Harington) – niewolnik o twarzy disneyowskiej gwiazdy rocka, który pragnie jednocześnie pomścić śmierć swojej rodziny, uzyskać wolność oraz zaskarbić sobie względy kobiety, która nie jest mu pisana, czyli Cassii (Emily Browning). Naczelnym antagonistą, stojącym po drugiej stronie barykady, jest senator Corvus (Kiefer Sutherland) uosabiający faszystowską władzę, do której z taką lubością reżyser stara się porównać Imperium Rzymskie. W tle dla zachowania równowagi przewijają się takie postacie jak: niewolnik Atticus (Adewale Akinnuoye-Agbaje), jedyny wiarygodny w roli rzymianina Sasha Roiz, matka Cassii (Carrie-Anne Moss) oraz Jared Harris w roli ciepłej, ojcowskiej ostoi. Trudno scharakteryzować te postacie, ponieważ są one łopatologicznie rozpisane, zaś ich jedyną funkcją jest interakcja z trójkącikiem Milo-Cassia-Corvus i ewentualne poparcie którejś ze stron.
Poczynaniom niewolnika Milo towarzyszy budzący się do życia Wezuwiusz, co jakiś czas dający o sobie znać w postaci widowiskowych wyziewów. Niestety pomimo jego groźnych deklamacji objawiających się trzęsieniami ziemi trudno jest wyczuć z ekranu atmosferę niepokoju i zagrożenia.
[video-browser playlist="633196" suggest=""]
Niesamowicie kłują w oczy (a może i śmieszą?) sceny walk, które są nakręcone i zmontowane w najgorszy z możliwych sposobów – to cut scenki z agresywnymi przybliżeniami poprzeplatanymi z nad wyraz szerokimi planami, sklejone w histerycznym, teledyskowym montażu. Pomijając ryzyko dostania oczopląsu, sekwencje te są namacalnym vademecum tego, jak nie powinno się kręcić tak dynamicznych scen. Podobnie jest z efektami specjalnymi, które stają się znośne dopiero wtedy, gdy zmrużymy oczy, oraz plastikowymi, nad wyraz szykownymi kostiumami niepasującymi do epoki.
Jedynie ostatnie sekwencje filmu – względnie widowiskowe sceny wybuchu wulkanu – podciągają odbiór całości, jednak bardziej wrażliwym i mniej cierpliwym proponuję po prostu funkcję fast forward na pilocie. Pompeje są obrazem nad wyraz pozbawionym charakteru i wyrazistości, opakowanym w plastikowe CGI rodem z gier wideo z późnych lat 90., w którym począwszy od scenariusza, a na bohaterach skończywszy nic nie jest takie, jak być powinno. To samo tyczy się dodatków w wersji DVD, które ograniczają się do zwiastunów sześciu filmów oraz postawienia widza przed trudnym wyborem lektora bądź napisów. A niech to wszystko popiół pochłonie!
Wydanie DVD |
Dodatki: zwiastuny |
Język: polski (dubbing) - 5.1 |
Napisy: polskie |
Obraz: 16:9 |
Wydawca: Constantin Film |
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat