Poprzednie życie – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 13 października 2023Poprzednie życie to nowy amerykańsko-koreański melodramat, który właśnie doczekał się nominacji do Oscara w kategoriach Najlepszy film i Najlepszy scenariusz oryginalny. Czy ta niespieszna opowieść ma szansę na statuetkę?
Poprzednie życie to nowy amerykańsko-koreański melodramat, który właśnie doczekał się nominacji do Oscara w kategoriach Najlepszy film i Najlepszy scenariusz oryginalny. Czy ta niespieszna opowieść ma szansę na statuetkę?
Poprzednie życie to ubiegłoroczny melodramat, który kilka dni temu otrzymał nominację do Oscara w kategoriach Najlepszy film i Najlepszy scenariusz oryginalny. To wielkie wyróżnienie dla reżyserki i scenarzystki, Celine Song, dla której był to przecież pełnometrażowy debiut (w dodatku częściowo inspirowany jej własnymi doświadczeniami życiowymi). Nowa produkcja już od swojej oficjalnej premiery w 2023 roku podbija zagraniczne festiwale, zgarniając kolejne statuetki, a krytycy wieszczą, że jej szanse w wyścigu oscarowym są niemałe.
O czym zatem opowiada Poprzednie życie? Jak sam tytuł wskazuje, o życiu – takim, które bezpowrotnie przeminęło i do którego, mimo usilnych chęci, trudno będzie powrócić. Głównymi bohaterami są Nora Moon (Greta Lee) i Hae Sung (Teo Yoo), przyjaciele z dzieciństwa, których przed laty rozdzieliła nagła wyprowadzka dziewczynki. Nora wraz z całą rodziną przeniosła się do Kanady w poszukiwaniu lepszej codzienności. Nastolatkowie przez wiele lat pozostawali rozdzieleni, aż w końcu, po ponad dekadzie od wyprowadzki, nawiązali kontakt za pośrednictwem Internetu i odświeżyli tym samym swoją relację. Po kolejnych dwunastu latach, gdy są już ustatkowani prywatnie i zawodowo, postanawiają spotkać się osobiście – Hae Sung rusza więc do Nowego Jorku, w którym obecnie mieszka Nora. Po dwudziestu latach od rozłąki bohaterowie chcą spędzić ze sobą tydzień i – być może – na nowo przyjrzeć się łączącej ich historii.
Zarys fabularny nowej produkcji jest bardzo prosty i w praktyce nie kryje się tutaj nic więcej – to subtelna opowieść o relacji, która została ucięta we wczesnym dzieciństwie, przez co nie miała możliwości wyewoluować w coś więcej. Jeszcze na wczesnym etapie filmu, gdy Nora poznaje swojego przyszłego męża Arthura (John Magaro), dowiadujemy się o In-Yun – koreańskim wierzeniu, w myśl którego przeznaczone sobie ludzkie dusze spotykają się w każdym kolejnym wcieleniu. Czy Nora i Hae Sung rzeczywiście są sobie przeznaczeni? Co by było, gdyby do wyprowadzki dziewczyny nigdy nie doszło? Czy w innym życiu ta dwójka miałaby szansę być razem? A może mimo dotychczasowych doświadczeń powinni wrócić do siebie? Nowa produkcja stawia przed nami szereg trudnych pytań, a sam film nie skupia się na dawaniu odpowiedzi, a oferuje nam przytulną przestrzeń do snucia wszelkiego rodzaju wyobrażeń i wariacji na ich temat. Wypada to niezwykle naturalnie, a twórcy pozwalają płynąć tej opowieści w jej naturalnym, niewymuszonym rytmie – i zdaje się, że to właśnie w tym tkwi jej największa siła.
Relacja głównych bohaterów jest nam przedstawiana w kilku niezależnych ujęciach czasowych, by widz mógł zobaczyć, jak obydwoje się zmieniają. Początkowo, jeszcze jako dzieci, są beztroscy i pełni wielkich życiowych pasji. Następnie dostajemy wgląd w ich wczesną młodość, gdy najistotniejsza jest dla nich realizacja zawodowa – Nora spełnia się jako pisarka, a Hae Sung przechodzi szkolenia wojskowe w Korei. W ostatnim akcie tej opowieści, gdy już obydwoje spotykają się w Nowym Jorku, są dorośli i ustatkowani. Jest jednak coś, co łączy wszystkie te płaszczyzny – nieustająca fascynacja sobą nawzajem. Reżyserka faktycznie kładzie na to duży nacisk. Bohaterowie nie mogą się od siebie oderwać, a chemia między nimi jest mocno wyczuwalna. Duża w tym zasługa głównych aktorów, którzy świetnie uzupełniają się na ekranie. Ich relacja rozwija się stopniowo, a w zależności od aktualnego etapu życiowego, przybiera nowe kształty, co z kolei dobrze oddają ich rozmowy. Film stoi świetnymi dialogami – w zasadzie nie ma tu pustych i nic nie znaczących słów czy gestów. W każdej scenie kryje się przekaz, który w naturalny sposób prowokuje do refleksji. Nawet jeśli tym przekazem jest akurat wymowna cisza. Widać w tym ogromną świadomość twórczą, za co należą się słowa uznania. Momentami trudno tak naprawdę uwierzyć, że coś tak dobrze przemyślanego jest debiutem reżyserskim.
Osadzenie głównej akcji w Nowym Jorku ma wymiar symboliczny – nie ma chyba innego miasta, które bardziej uosabiałoby niewyrażone tęsknoty, myśli i zmartwienia związane z emigracją i poszukiwaniem szczęścia za granicą. Jednocześnie trudno o większy kontrast dla ojczyzny głównych bohaterów, którzy przecież poznali się i wychowali w zupełnie innej kulturze. Film prowokuje refleksje na temat prywatnej relacji bohaterów, ale też istoty emigracji i odłączenia się od swojej kultury, poszukiwania własnej tożsamości. Nowy Jork staje się więc istotną częścią opowieści, symbolizuje świat wielkich możliwości, ale też wielkiej samotności i odejścia od swoich korzeni. Reżyserka pokazuje nam miasto w zasadzie wyłącznie od jego reprezentatywnej strony – dwójka przyjaciół, snując się uliczkami, oprowadza nas po wszystkich najbardziej urokliwych zakątkach tego miasta, dzięki czemu opowieść zyskuje unikalny klimat, a film przepiękne ujęcia. Całości towarzyszy miła dla ucha ścieżka dźwiękowa autorstwa Christophera Beara i Daniela Rossena. Seans produkcji daje autentyczną przyjemność i wiąże się z pewnego rodzaju nostalgią. Mimo niespiesznej akcji film czaruje w każdej scenie, zachwycając przemyślaną kompozycją, pięknymi kolorami i szeroko rozumianą estetyką.
Poprzednie życie to film ujmujący, melancholijny, pełen uroku i nieoczywistych emocji, a w tym wszystkim bardzo życiowy. Bohaterowie pokazują nam kawałek swojego prywatnego życia, pełnego rozterek moralnych i pytań bez odpowiedzi, z którymi tak naprawdę może mierzyć się każdy z nas. Jednocześnie pełno w tym wyrozumiałości i empatii. Nikt tu nie szuka rozwiązań na siłę, lecz pozostawia ogromne pole do interpretacji własnej. Przemyślenia, z którymi mierzą się bohaterowie, są tak naprawdę nierozwiązywalne, co czyni tę opowieść przede wszystkim prawdziwą – bez udawania, moralizatorstwa i happy endów. Czy to tytuł, który ma szansę na Oscara? Trudno powiedzieć, biorąc pod uwagę poważną konkurencję w głównej kategorii. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to jedna z tych produkcji, które w dobie pędu XXI wieku wyróżniają się swoją subtelnością i zostają w głowie na dłużej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat