Pory roku - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 7 lipca 2023Damsko-męska przyjaźń istnieje. Do czasu. W jaki sposób najłatwiej znaleźć partnera, dlaczego najciemniej jest pod latarnią i co ma do tego ciasto marchewkowe? O tym w filmie Pory roku.
Damsko-męska przyjaźń istnieje. Do czasu. W jaki sposób najłatwiej znaleźć partnera, dlaczego najciemniej jest pod latarnią i co ma do tego ciasto marchewkowe? O tym w filmie Pory roku.
Jedną z lipcowych nowości na Netfliksie jest film Pory roku, który zaciekawił mnie, ponieważ to filipiński dramat romantyczny. Chciałam sprawdzić, czy będzie się czymś różnił od typowych amerykańskich produkcji, i okazało się, że nie. Niemniej, to całkiem przyjemny romans.
Pory roku skupiają się na dwójce przyjaciół, Kurcie (Carlo Aquino) i Charlie (Lovi Poe), którzy próbują znaleźć dla siebie kogoś, kto zapewni im romantyczne spełnienie, a w międzyczasie, jak to w dramatach romantycznych bywa, sprawy się komplikują.
Podobała mi się konstrukcja filmu, w której czas nie był linearny. Na początku widzimy scenę inicjującą, po chwili następuje retrospekcja, która trwa przez większość filmu, wspierana od czasu do czasu narracją prowadzoną przez Charlie, a na koniec przenosimy się do przyszłości. Co ważne, zadbano o to, by te "podróże w czasie" nie spowodowały chaosu, a jedynie ożywiały akcję, nadawały kontekst dziejącym się wydarzeniom.
Jeśli chodzi o samą historię, jest ona dość urozmaicona, ale pewne sceny wydają się zakrzywiać rzeczywistość i jakiekolwiek prawdopodobieństwo wydarzenia się naprawdę, przez co widz może wybijać się z płynięcia na fali historii zagubionych przyjaciół.
Główna bohaterka, Charlie, to postać dość irytująca. Jej zachowanie byłoby w jakimś stopniu zrozumiałe, gdyby dotyczyło historii nastolatki. Tu natomiast mamy do czynienia z Char, która jest po trzydziestce... W wielu momentach jej desperacja przeradzała się w irracjonalne, dziecinne czy nawet nieodpowiednie działanie. Rozsądek producentki muzycznej miesza się z głupkowatością niemalże nastolatki. Oczywiście, to film, więc musi być pewnego rodzaju dynamika, ale jednak istotne jest wyważenie, by nie przechylać szali w stronę karykatury.
Nie rozumiem też nazywania siebie nawzajem per Ugly, co w polskim tłumaczeniu wybrzmiewało jako Brzydal. Popularne w komediach romantycznych, niby urocze przezwiska tutaj nie pasowały. Wydawało się trochę zbędne i bez kontekstu, ale być może to tylko moje czepialstwo.
Kurt, w przeciwieństwie do Charlie, jest bardziej rozważny, a przede wszystkim spokojniejszy. Swoją odpowiedzialnością i gotowością do działania równoważy charakter bohaterki. To, co zawsze zwraca uwagę w filmach, to chemia między głównymi bohaterami. Tutaj można było ją wyczuć, jednak lepiej wypadły pojedyncze sceny spotkań po przerwach, które wyrażały najszczerszy ból i wewnętrzne cierpienie. I to one atakowały swoją autentycznością w ten najbardziej pożądany przez widza sposób.
Film można byłoby zaliczyć do kategorii "rozstania i powroty", choć nie są one tak bolesne i wzruszające, jak miało to miejsce np. w Love, Rosie. Pory roku, pomimo rozrywkowego charakteru, w pewien sposób skłaniają do tego, by zastanowić się, dlaczego bardzo często doceniamy coś, dopiero gdy to stracimy. Przyzwyczajeni do jakiegoś stanu rzeczy nie widzimy jego wyjątkowości. Dopiero z pewnego dystansu dostrzegamy każdą jego zaletę i bardzo często żałujemy swojej ignorancji.
Wraz z filmem pojawia się także myśl, że niektórzy ludzie czy rzeczy muszą w pewien sposób dojrzeć, zanim do nas dotrą. Przeszłości zmienić się nie da – niezależnie, jak tragiczna była, trzeba iść naprzód. W naszych rękach jest natomiast przyszłość i to od nas zależy jej kształt. Pory roku dają nadzieję na to, że skoro dwoje ludzi w swej uczuciowej niepewności i ciągłych życiowych zawirowaniach wraca do siebie, będąc dla siebie przystanią i jedyną stałą w życiu, to w pewnym momencie prędzej czy później pozwolą swoim tłumionym uczuciom dojść do głosu. Pory roku w filmie znaczyły typy pojawiających się na krótko partnerów, ale mogą również symbolizować mijający w nijakości i szukaniu celu czas, aż on i ona zrozumieją, że chcą być razem.
Moje przemyślenia mogą nadawać temu romansowi nader patetyczny ton, więc warto zastrzec, że Pory roku to dość przyjemna historia z wątkami, które mogą drażnić, z niejednokrotnie irracjonalną, ale i zabawną Charlie, a także z klimatem ciepłego lata. Czy zakończenie było do przewidzenia? I tak, i nie ... Polecam ocenić je samodzielnie.
Poznaj recenzenta
Ewelina PurgałDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat