Powerless: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Za nami premiera jednego z bardziej oczekiwanych seriali tego sezonu - Powerless. Jego twórcy postanowili nieco inaczej spojrzeć na superbohaterów z uniwersum DC i złamać konwencję, do której widzowie są przyzwyczajeni. Jak im to wyszło i co najważniejsze - czy warto oglądać Powerless?
Za nami premiera jednego z bardziej oczekiwanych seriali tego sezonu - Powerless. Jego twórcy postanowili nieco inaczej spojrzeć na superbohaterów z uniwersum DC i złamać konwencję, do której widzowie są przyzwyczajeni. Jak im to wyszło i co najważniejsze - czy warto oglądać Powerless?
Już sama konwencja serialu wnosi do świata superbohaterów powiew świeżości. Jest to produkcja, która nie stawia ich na podium, nie wychwala i nie idealizuje. Można nawet powiedzieć, że doszło do odbrązowienia postaci superbohatera, który przestał być taki super. Zostaje on przedstawiony jako ktoś, kto burzy ład i harmonię w mieście i uprzykrza życie jego mieszkańcom. Tym razem, obserwujemy skutki, jakie dla zwykłych śmiertelników mają właśnie zatargi między nadludźmi. Krótko mówiąc – Powerless zaczyna się tam, gdzie zazwyczaj kończą się opowieści o superbohaterach.
Akcja serialu rozgrywa się w Charm City, którego stałym elementem krajobrazu są właśnie superbohaterowie. Mieszkańcom spowszedniały już widowiskowe walki ze złoczyńcami, których skutki odczuwają na własnej skórze, jednak są wobec nich bezsilni. Ich obojętność przeradza się w bierną akceptację takiego stanu rzeczy. To pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na komiksowy świat, który w innych produkcjach jest pokazywany z perspektywy herosów. To dodaje mu zupełnie innego wyrazu.
Jakby w całkowitej opozycji do tego, co reprezentują mieszkańcy Charm City, pojawia się główna bohaterka serialu − młoda, ambitna i niezwykle optymistyczna Emily Locke, która dostaje pracę w firmie tworzącej produkty mające pomóc mieszkańcom zniwelować bolesne skutki porachunków superbohaterów, jak np. antidotum na truciznę Jokera. Jednak bohaterka ta może wydać się widzowi nieco kliszowa. Jest to dziewczyna z ogromnymi marzeniami, głęboko wierząca w to, że może zmienić świat. Jej niezwykły entuzjazm może wywoływać u widza dwojakie wrażenie – jednym wyda się przerysowany, natomiast dzięki tak pozytywnemu podejściu do życia i wierze, że nie ma rzeczy niemożliwych, u innych zdobędzie sympatię. Niestety ja zaliczam się do tej pierwszej grupy - widzów, których postać Emily Locke nie kupiła. Dla mnie przedstawiony entuzjazm jest mało przekonujący, a momentami nawet sztuczny. Oczywiście taki sposób wykreowania postaci może wynikać z konwencji, w jakiej serial jest utrzymany. Dlatego też niektórzy widzowie z pewnością docenią starania Vanessy Hudgens, co do tego, aby jak najlepiej się w nią wpasować, jednak innym zwyczajnie taki sposób przedstawienia tej bohaterki nie przypadnie do gustu. Ponadprzeciętny entuzjazm Emily jest również mocno skontrastowany z postawami prezentowanymi przez grupę pozostałych pracowników Wayne Security. Ta różnorodność osobowości i dosyć ciekawa chemia, która między nimi panuje, dają naprawdę duży potencjał komediowy, który jednak w pilocie nie został jeszcze w pełni wykorzystany.
W Powerless oczywiście otrzymujemy multum nawiązań do komiksów DC. Ich wprowadzenie stanowi tło głównej historii i naprawdę dobrze współgra z fabułą, dzięki czemu widz nie ma wrażenia przytłoczenia przez te poboczne elementy. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to właśnie dzięki nawiązaniom do uniwersum DC historia opowiadana w serialu staje się dla widza atrakcyjniejsza. Superbohaterowie, mimo swojej mogłoby się wydawać dosyć pozornej obecności, są integralną częścią świata przedstawionego w serialu, co daje jego twórcom szerokie spektrum możliwości w zakresie rozwoju fabuły. Kto wie, może nawet w którymś odcinku w roli Batmana pojawi się Ben Affleck? Jest to raczej mało prawdopodobne, ale takie zagrania w przyszłości dodałyby smaczku.
Jako że Powerless jest serialem komediowym, jego twórcy spojrzeli więc na świat superbohaterów z przymrużeniem oka. Jak wiadomo trzonem każdej komedii jest dobry humor, a niestety tego w pilotażowym odcinku serialu właśnie zabrakło. Choć, jak już wspomniałam wcześniej potencjał komediowy w grupie głównych bohaterów z pewnością tkwi. Jednak zamiast dawki dobrego humoru, niestety dostaliśmy serię dosyć oklepanych, mało odkrywczych żartów sytuacyjnych, które niestety nie wywoływały salwy śmiechu. Na szczęście ich poziom nie wywołuje zażenowania (bo i tak czasem się zdarza w serialach), jednak myślę, że po dobrej komedii oczekuje się znacznie więcej. Miejmy nadzieję, że to w kolejnych odcinkach się poprawi.
Konwencja w jakiej utrzymany jest serial oraz sam pomysł na zmianę perspektywy, do której nas przyzwyczajono, są naprawdę obiecujące. Twórcy Powerless mają wiele możliwości na interesujące rozwinięcie historii pracowników Wayne Security. Miejmy nadzieję, że ten potencjał nie zostanie zmarnowany. Liczę na poprawę na płaszczyźnie humorystycznej − oby powstał z tego taki serial komediowy, przy którym widz będzie się naprawdę dobrze bawił. Jak na razie jest poprawnie, ale na pewno może być lepiej. Póki co, jednym z większych atutów serialu jest Alan Tudyk, który naprawdę dobrze radzi sobie w roli kuzyna Batmana. Stworzył on intrygującą postać, która wyróżnia się na tle innych bohaterów i co za tym idzie, może wiele wnieść do fabuły Powerless.
Mimo niedociągnięć w niektórych aspektach, najnowsza produkcja NBC jest w dalszym ciągu warta uwagi. Twórcy Powerless zaproponowali nam coś innego niż mieliśmy okazję oglądać dotychczas. O tym, jak daleko sięga ich wizja przekonamy się już wkrótce, bo potencjał jest ogromny.
Źródło: zdjęcie główne: NBC
Poznaj recenzenta
Anna ParcheniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat